To bardziej film o ciężkim życiu emeryta niż historia M. Thatcher. Jak dla mnie za dużo było scen pokazujących ponad 80 letnią kobietę, a za mało rekonstrukcji jej barwnego życia. 12 lat bycia premierem przemija w tym filmie bardzo szybko. Nie ma nic o rozprawieniu się z chuligaństwem na stadionach, a to jeden z ważniejszych jej osiągnięć. Badacze polityki, albo Ci studiujący Politologię (z sympatii nie z przymusu) odnajdą gorzkie spojrzenie na politykę, gdzie decyzję podejmuje się po analizie sondaży a nie realnych korzyści. Stwierdzenie M. Thatcher, że kiedyś pytało się ludzi co myślą a nie co czują jest znamienne. Nie ma dzisiaj politycznych liderów z krwi i kości, są tylko administratorzy i populiści rządni stanowisk, a nie zmiany świata. Inny dobry tekst z tego filmu to stwierdzenie, że Ameryka patrzy w przyszłość i jest nastawiona na sukces, natomiast Europa patrzy w przeszłość i grzebie w historii. Coś w tym jest, że w Europie patrzy sie głównie wstecz. Ten film to takze dobra lekcja dla polskich polityków. Dziś rządzą, są Panami, ale za 10-20 lat mogą rozmawiać ze swoim zmarłym współmałżonkiem, gdzieś na przedmieściach dużego miasta.