Tego rodzaje filmy, zawsze budzą we mnie tzw. mieszane uczucia.Jak daleko powinniśmy się
posunąć w naszej zachłanności aby o swoich idolach wiedzieć wszystko.
Zwłaszcza gdy jak GG tak bardzo chronili swoją prywatność.Ale lata mijają, ludzie odchodzą.
I jakieś świadectwa muszą zostać.
A w tym filmie nawet wieloletnia ukochana GG opowiada o ich związku, chociasz tyle lat
milczała.Czy to pogłębia naszą znajomość sztuki artysty. Nie wiem pytanie otwarte.
Mnie ten film się bardzo podobał. I też niech mi Glenn wybaczy.
Dla mnie ten film w pewnym momencie przekracza jakąś granicę niedyskrecji i wrzuca dużo takich informacji,które powinny zostać zachowane dla biografów i rodziny.
Wątpię czy to pomaga lepiej zrozumieć muzykę, którą grał i jego muzyczne wybory.
Zaspokaja za to tą samą potrzebę jaką spełniają kolorowe magazyny pełne niedyskrecji z życia celebrytów.
To nie jest najwyższy poziom delikatnie mówiąc.