Przecież ten film naśmiewa się z żydów i Rzymian? W którym miejscu obrażono tam katolików? no dobra, poza sceną przybycia trzech króli, która i tak mogła się wydarzyć (nie mieli GPSa). U kamieniowanie czy dupencja niezadowolencja to nie jest obraza chrześcijan :P
Ja jako katoliczka oświadczam, że nie znalazłam w tym filmie ani jednego momentu gdzie bym poczuła się urażona. Trzej królowie przecież się w końcu kapnęli, że to nie to dziecię, "O czcimy Cię Brianie!" - przecież to było śmieszne :-D. A w dalszych fragmentach to już w ogóle niczego takiego nie dostrzegłam. Ja rozumiem, że nie każdy łapie humor monthy phytonów, bo jest specyficzny, ale żeby przez to zarzucać filmowi że obraża jakąkolwiek religię, to głupie.
nie ważne, jakiego wyznania jestem. uważam, że są rzeczy, z których po prostu nie powinno się śmiać. Gdyby powstał taki film o islamie to twórcy już dawno by pożałowali.
Na szczęście nie żyjemy w Islamie, bo tam zapewne kobieta nie mogłaby też wypowiadać się na forum.
Monthy Pyton przekonuje mnie, że można obalić każdy dogmat dotyczący istnienia lub nieistnienia Boga, ale na końcu pozostanie nam stwierdzenie, że dowodem na istnienie Boga może być poczucie humoru!
Dlatego film ten uważam za bardzo humanistyczny i naprawdę pomógł mi kiedyś ogarnąć bezsens świata, bo nad bezsensem też się pośmiać można.
Jeśli kogoś obraża, może nie oglądać. Nie żyjemy w islamie.
Chciałbym oświadczyć,że są ludzie którzy śmieją się z Islamu i są to Trey Parker i Matt Stone w swoim South Parku.
Owszem, z całą pewnością są takie rzeczy. Tyle tylko, że żadna z tych obśmianych w Żywocie się do tej kategorii nie zalicza - akurat z tych rzeczy można, a nawet należy się śmiać. I to głośno. Dlatego film jest tak dobry. :)
"Gdyby powstał taki film o islamie to twórcy już dawno by pożałowali." jesteś tak żałosna jak tylko można
Racja, film bezpośrednio nie obraża postaci Jezusa ani jego nauki. Ale winą obarczyłbym przewrażliwienie niektórych katolików. Drażni ich sięganie symboliki krzyża w innym kontekście niż kult, kompletnie zapominając że Jezusowi GŁÓWNIE chodziło o to by ludzie się wzajemnie kochali (przynajmniej szanowali lub ostatecznie tolerowali) a krzyż to symbol.
Może inaczej:NIKT NIKOGO W TYM FILMIE NIE CHCIAŁ OBRAZIĆ. Źle to rozumiecie, oni nie obrażają katolików, ani samej wiary w Boga, tylko chcieli OTWORZYĆ LUDZIOM OCZY. Ja to odebrałam tak, że z Jezusem wcale nie musiało być tak, jak myślimy. Może z Jezusem było tak jak z Brianem? A my teraz wierzymy, że np. papież jest święty? Dlaczego? Nie wyśmiewam wiary w Boga, tylko dlaczego ci co wierzą chodzą jak stado za papieżami, i kropią się wodą święconą? Po co?
"...chrześcijanie się zorientowali, że film się z nich nabija – zresztą prawidłowo, bo rzeczywiście tak było. Nabijał się z ludzi, którzy ogłaszają się autorytetami i zaczynają się wypowiadać w imię Boga – Eric Idle /Monty P.
To też miałam na myśli, ale miałam mały problem z wytłumaczeniem, o co mi chodzi;)
"Nabijał się z ludzi, którzy ogłaszają się autorytetami..." - to chyba jest drugie, o "nabijaniu się".
"chrześcijanie się zorientowali, że film się z nich nabija – zresztą prawidłowo, bo rzeczywiście tak było." - tak właśnie rozumiesz zdanie jednego z twórców filmu?
Zgadzamy się, ze film nie atakuje samego Chrystusa - co wynika wprost, jak sądzę, z uważnej recepcji filmu. Natomiast katolicy i tak mogą czuć się urażeni, ponieważ wątki religijne (w tym chrześcijańskie) w filmie potraktowane zostały w sposób prześmiewczy. Więc nie ma znaczenia, że katolików nie było jeszcze w czasach, gdy Chrystus głosił swoją nowinę, skoro film opowiada o początkach chrześcijaństwa.