W filmie urzekły mnie sceny z Budapesztu, gdzie na tle wieży Eifla jeździły Ikarusy, na szybach
pełno napisów w stylu "Szegesmeredges", a na budynku obok UE powiewała flaga Węgier...no i
ci przechodnie, ziemia się trzęsie, jedni padają, a inni spacerują jakby nigdy nic. Ten film to
największa porażka jaką widziałem w życiu.
P.S.
Nie sądzę by w biurze pułkownika sił powietrznych NATO stała niewyprasowana nylonowa flaga
:D
a samochód wypożyczony ponoć w Londynie ma węgierskie tablice rejestracyjne - ale tylko przez mniej więcej połowę drogi do "Paryża". Przez drugą połowę ma już angielskie...