No cóż, dla mnie ten film to dobry film, solidna robota, ale bez jakichś fajerwerków. Dobry policyjny film poprostu, ani jego fabuła nie jest nowatorska ani postacie, a Bruce Willis ostatnio specjalizuje sie w graniu steranych życiem policjantów, którzy na tydzień przed emeryturą mimo łamania w kościach i nie tej prostaty co kiedyś, muszą wypełnić jeszcze jedną, ostatnią misję i się w takiej czy innej formie zrechabilitować.
Ale ok, to dobry patent jest, więc czemu go nie wykorzystać :P
Jedyne co mi w tym filmie przeszkadzało, to główny zły, nie wiem czy autorzy silili się żeby jego monologi zawierały przewrotną amorlaną filozofię, która miałaby oddziaływać na postać willisa i ciągnąc go w stronę zła, ale zdecydowanie wyszedł im bezsensowny bełkot, który nawet w psychice wiewiórki nie byłby w stanie namieszać. Także naprawde nie wiem, czy chciali osiągnąć coś takiego, czy nie, ale jeśli chcieli to nie wyszło, a jeśli nie chcieli to powinni byli chceć bo czarny charakter w tym filmie jest strasznie matowy.