nudny co część pierwsza? Czy tak samo się dłuży? Przyznaje bez bicia, że od pewnego momentu przewijałem film co 5 sekund by przyśpieszyć "AKCJĘ"...
W obydwie Odyseje trzeba się zagłębić, odczuć ich klimat, zachwycić się kosmosem i jego ciemnością. Dla mnie te filmy w ogóle nie były nudne, wręcz na odwrót - zachwycające (chociaż druga część już trochę gorsza). Jak ktoś oglądając ten film czeka na wybuchy i latające lasery to mocno się zawiedzie, ani nie będzie czuł, że warto to oglądnąć ani nie zrozumie tego obrazu. Problem w tym, że to tak właściwie nie jest film since-fiction (tylko w takiej scenerii rozgrywa się fabuła), to jest film psychologiczny, filozoficzny. taki dreszczowiec w kosmosie który skłania do zadawania pytań.
To znaczy, że dobre filmy nie są dla Ciebie. Pooglądaj high school musical jeśli masz tu wystawiać takie durne komentarze.
Ej dajcie spokój. Nie uważam "2001: Space Oddysey" za film zły, bo rzeczywiście niezłą rewolucję wywołał w mojej głowie, ale dłuży się strasznie...
Może komuś podoba się oglądanie małp przez poł godziny albo latającej kopuł w kosmosie czy rownie nudnego dziwnego posągu ( nie pamietam juz co to bylo)
Wiesz. Trzeba przez pół godziny pokazywać małpy, żeby mohery załapały : "A więc to są małpy. Już rozumiem."
Bo to nie jest kino akcji. Kubrick wolał żebyś dowiedział się co to jest klaustrofobia niż żebyś się dowiedział jak wygląda wybuch czegokolwiek w kosmosie. Kubrick to nie Spielberg czy Lukas. Jak lubisz filmy akcji to polecam serial "Strażnik texasu" - lub chociażby " - Gwiezdne Wojny"
Załapałem ten film chyba za piątym razem. Za pierwszym - przełączyłem. Tak mnie korciło! :P
Też się nad tym zastanawiam. Nie wiem czy zabierać się za drugą część skoro pierwsza była nudnym zlepkiem kilku marnych dialogów (do tego źle zagranych) oraz przerywników z latającymi w żółwim tempie statkami...