Bajeczka o Adamie i Ewie jest tu tylko punktem wyjściowym dla filmu, bo większość akcji się dzieje po zniszczeniu "raju". Na dzień dobry nasi bohaterowie zostają zaatakowani przez przezabawnie wykonanego latającego dinozaura. Potem spotykają na swojej drodze ku morzu (Adam: "Musimy tam iść, tam zaczyna się życie") różne prymitywne plemiona, którym niedaleko do tych z "Walki o ogień". No i co najlepsze: jedno z tych plemion praktykuje kanibalizm! Oczywiście gore tu nie ma, bo to miała być historia romantyczna a nie kino eksploatacji, ale Włosi nie byliby sobą, gdyby czegoś takiego nie dodali. Dalej mamy jeszcze zabawny atak niedźwiedzia, a pod koniec spryciarz Adam lepi iglo (ja tam bym na jego miejscu nie wiedział od czego zacząć). Film jest całkiem zabawny z niezamierzonych powodów, ale nie jest to coś za co warto byłoby się zabijać.