Po skonczeniu go stwierdzam ze hasło " Amerykanski Dzien Swira" to tylko marketing, film jest zakrecony ale to tyle bo jest zakrecony w zupelnie inny sposób. Nie jest taki wulgarny ani obsceniczny jak bywały filmy Koterskiego i jest po prostu o czyms innym( filmy Koterskiego tez lbie od razu mówie). Juz mu blizej do " Nic Smiesznego" bo tam głowny bohater tez pracował przy tworzeniu filmów ale to tez doszukiwanie sie podobienstw na siłe. Film jest o czyms innym i jest dla mnie lepszy. Nie dziwi mnie tyle negatywnych opinii bo to film nie dla kazdego. Ma swoj klimat i sam fakt ze powstał w dosc zabawny sposób podnosi ciut ocene. Szczerze to długo polowałem na ten tytuł ale juz zapomniałem o czym jest. Na poczatku myslałem ze Cage ma rozdwojenie jazni ale to szybko sie wyjasniło. Ogólnie myslałem ze film jest chyba całkowicie fikcja ale potem doszło do mnie ze chyba jednak nie. Brawa dla tych co dopuscili taka wersje scenariusza no bo trudno mi nazwac ten film adaptacją "Złodzieja Orchidei" a tym miał byc. Mozna powiedziec ze po raz kolejny potrzeba była matką pomysłu , w tym przypadku potrzeba scenarzysty. I dobrze, film ten jest oryginalny i zwyczajnie ciekawy. Dostałem nawet wiecej niz oczekiwałem i daje 9/10. Po raz kolejny utwierdzam sie w tym ze ludzie mówiacy ze Cage nie ma talentu sa zwyczajnie złosliwi. Do mistrza moze mu nadal daleko ale jeszcze wszystko przed nim, moze dopiero czeka na naprawde kultową role. Po prostu musi sie zestarzec jeszcze troche bo wszyscy wielcy aktorzy najwiekze triumfy odnosili po 50-ce.