Ludzie!!! to ma być komedia?. Film mial byc odpowiednikiem polskiego "Dnia świra". Na "dniu..." widzowie ryczeli ze śmiech, na "adaptacji" nikt się nawet nie uśmiechnął! nie idzcie na to - strata czasu i pieniedzy.
Kluczowe słowa kluczem do sukcesu?
To co odróżnia Adaptacje od Dnia świra to zapewne nateżenie wulgaryzmów w tym drugim, przy których zaobserwowałem (niestety) największe salwy śmiechu. Czyżby ludzie śmiali się tylko z przekleństw? Może w tym tkwi sukces Dnia świra i klęska Adaptacji? Jak dla mnie oba filmy są bardzo pozytywnie (z)nakręcone. Szkoda, że to takie filmowe "białe duchy"...
I właśnie w tym sęk...
To nie jest żadna komedia! Ja nie nudziłam się ani trochę, ale już to pomińmy. To jest film który porusza wątek podwójnej osobowości, wątek problemu adaptacji, rozbierzności marzeń z rzeczywistością... A mimo to niezwykłości dnia codziennego, który może być taki właśnie m. in. dzięki wyobraźni i marzeniom. Mówi też o rozczarowaniu, o miłości... Dla mnie to arcydzieło. Dawno nie znalazłam tyle tak zgrabnie ujętej treści w jednym filmie.
I właśnie w tym sęk...
To nie jest żadna komedia! Ja nie nudziłam się ani trochę, ale już to pomińmy. To jest film który porusza wątek podwójnej osobowości, wątek problemu adaptacji, rozbierzności marzeń z rzeczywistością... A mimo to niezwykłości dnia codziennego, który może być taki właśnie m. in. dzięki wyobraźni i marzeniom. Mówi też o rozczarowaniu, o miłości... Dla mnie to arcydzieło. Dawno nie znalazłam tyle tak zgrabnie ujętej treści w jednym filmie.