Siergiej Dvortsevoy uderza w mocne, realistyczne tony, do których przyzwyczaiło nas np. kino braci Dardenne. Szczególnie blisko jest swojej bohaterki zwłaszcza w momentach jej fizycznego bólu wynikającego z niedawnego porodu, co czasem wygląda wręcz jak naruszenie jej prawa do prywatności. Wejście z kamerą nieprzyzwoicie blisko w intymne, kobiece strefy. I tylko ta cierpiąca w milczeniu przy akompaniamencie ludzkiej obojętności Ayka, paradoksalnie stanowi jakiś żywy element tego odtwórczego, okrutnego filmu.