Można powiedzieć, że to film na wsroś coenowski. :) Wprawdzie pozbawiony tak charakterystycznych dla braci zawiłych meandrów kryminalnej zagadki, ale za to po brzegi wypełniony typowym, bazującym na absurdzie i kontraście humorem i naszpikowany rozpoznawalnymi sztuczkami realizatorskimi: powtórzenia, ostre cięcia, dynamika ujęć, zabawa slapstikiem. Wszystko to, co obecne tutaj, Coenowie rozwinęli i dopracowali do perfekcji w "Big Lebowskim". "Raising Arizona" jest jakby preludium do późniejszej, pod każdym względem genialnej, produkcji. "Raising Arizona" to raczej dość błaha rzecz, ale pełna wdzięku i specyficznego humoru (ach, to pełne dumy i wzgardy wyplucie gumy prosto w twarz Leonarda ;)), a zresztą... kocham Coenów. :)