dać 11/10 :):p
Wiem, że to tylko film, ale poruszył całą moją wrażliwość, jaką sprawia widok dziecka i dźwięki muzyki. Uśmiech tego chłopca, radość, jaką sprawiały mu muzyka, jest po prostu bezcenna. Film mało realny, ale niezwykle przejmujący......piszę na "żywo" i brak mi słów:) Mam nadzieję, że wspominając ten film lub oglądając go kiedyś po raz drugi emocje będą równie silne:)
Dodam jeszcze, że prawdziwą wartość tego filmu dostrzegą głównie ludzie o niezwykłej wrażliwości, potrafiący doświadczać wieloma zmysłami. Dziecko i muzykę nie wystarczy słuchać- trzeba też je słyszeć:)
Chyba chodziło Ci o to: "Dziecko i muzykę nie wystarczy słyszeć - trzeba też je słuchać" albo trzeba też się w nich wsłuchać. Popraw mnie, jeśli się mylę.
W języku angielskim lepiej byłoby to wytłumaczyć. Nie wystarczy słyszeć - 'hear', czyli odbierać tylko dźwięki przez receptory słuchu, ale należy też słuchać/wsłuchiwać się/nasłuchiwać - 'listen' - to drugie wyraża już jakąś aktywność, włożony wysiłek z naszej strony, próbę zrozumienia tego, co słuchamy.
Tak, masz rację:) Pod wpływem emocji pomyliłam się:) Muzykę też trzeba czuć:) Mnie często przechodzi dreszcz, gdy poruszą mnie jakieś dźwięki:) Jeśli chodzi o "słyszenie" muzyki, miałam na myśli dźwięki z otoczenia, które tworzą całość. Tak jak Evan- słyszał muzykę w szeleście papieru, szumie zgiełku ulicznego itp. Masz rację- trzeba się wsłuchać, by usłyszeć:) Niektórzy muszą, bo on ją słyszał samoistnie:)
Oglądałam go kilka razy i zawsze robi na mnie takie samo wrażenie. Żałuję, że nie da się dać mu oceny 11/10. Tyle piękna jest w tym filmie, że nie da się tego nawet opisać słowami, to trzeba przeżyć. Odebrać wszystkimi zmysłami. Jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam.
Cieszę się, że ktoś jeszcze to tak odbiera jak ja:) Myślałam, że jestem nadwrażliwcem:):p Ale ile razy wspomnę uśmiech Evana, jego radość, gdy odkrywał świat muzyki to sama się uśmiecham z czułością :):):)
Czy to nie piękne, że w tych niezbyt wesołych czasach jest jeszcze coś, co potrafi nas wzruszyć i sprawić radość ? :)
Piękny film. Wzruszył mnie i to bardzo, może dlatego że sama gram na instrumentach i kocham muzykę nie wiem, super film bardzo polecam :D
Ja również oglądałam już kilka razy :) szkoda ,że na koniec nie jest pokazane jak mama przytula Augusta :) jedynie możemy się domyśleć...
Ja ostatnio zauważyłam, że lubię filmy niedopowiedziane - dają pole do działania wyobraźni:) Wiem, że czasem potrzebujemy takiego poczucia bezpieczeństwa, które dają nam zakończenia (szczęśliwe lub nie), bo dają jasność sytuacji. Ale filmy bez jasnego zakończenia są bardziej realne, bo tak jak w normalnym życiu nigdy nie wiadomo jaki będzie koniec danej sytuacji, zdarzenia, znajomości:) Są bardziej......prawdziwe:)
No tak :) masz rację :) na sam koniec jak już leciały napisy widziałam cała trojkę razem.Happy End :)
Tak więc wyobraźnia zadziałała :)
rany... podziwiam tak pozytywną opinię. I zastanawiam się jak to jest możliwe, że ten sam film u jednych wywołuje chęć przyznania 11/10, a u innych (czytaj np. mnie) powoduje przymus ogromnego zaniżenia tej cudownej opinii o filmie.
Wydaje mi się, że wszystko zależy od wrażliwości, doświadczeń, od tego co bierzesz pod uwagę:) Widocznie ta tematyka nie jest w Twoim guście :) Ja w tym filmie skupiłam się głównie na chłopcu, jego rodziców jak gdyby spychając na plan dalszy:)
Bo Pierdonek jesteś złośliwym cynikiem. To tyle w temacie: dlaczego kura zniosła zbuka.
Nie uważam się za człowieka niewrażliwego, ale brak realizmu, kicz, cukierkowość jest w tym filmie nie do zniesienia dla wymagającego odbiorcy. Wrażliwość nie wyłącza funkcji mózgu. Bzdurna fabuła, brak logiki, powierzchowność, płytkie emocje, płaskie postacie (piekna ona, piękny on, a dziecko to już w ogóle superdziecko) - to m.in. powoduje, że film mi się nie spodobał. Nie wystarczą mi pozory głębi. I to nie jest kwestia tematyki. Film niedopowiedziany? Ten film jest prosty jak budowa cepa, nie ma żadnych niedopowiedzeń, możliwych interpretacji, nie wymaga żadnego wysiłku intelektualnego.