Nawet dobra historia źle opowiedziana staje się banalna. Ilość przypadków i naciąganych historii w tym filmie jest nie do zniesienia. Rozumiem, że geniusze mogą od tak grać na instrumentach i we wczesnym wieku komponować, ale z zupełnej niewiedzy odnośnie zapisu nutowego, w kilka godzin samemu nauczyć się posługiwać nim i pisać od tak, no to sorry bardzo, a takich absurdów jest więcej. Poza tym historia rodziców chłopca jest nuuuudna, a mina matki w całym filmie kojarzy mi się z kotem srającym na pustyni.
Jeszcze nigdy tak dobrej historii nie oceniłam tak nisko...
Ten film został nakrecony po to, zeby widz poczul magie muzyki! Analizowanie go scena po scenie psuje wszystko...I sadze, ze najwazniejsze jest przeslanie tego filmu - nigdy nie wolno sie poddawac. Tego typu kino jest tworzone aby natchnac ludzi optymizmem i radoscia do zycia. Zgadzam sie, ze '' August Rush'' jest troche nierealny, ale mam to gdzies :P.Wazne, ze za kazdym razem sprawia, ze sie wzruszam i najzwyczajniej w swiecie ciesze :).
No, ale takie jest moje zdanie, kazdy ma prawo miec swoja opinie. I trzeba to szanowac ;).
Jasne, każdy szuka w filmie czegoś innego, więc nie mam zamiaru się spierać. Jeśli Ci się podobał to zazdroszczę :) To naprawdę dobra historia i chciałabym przy oglądaniu filmu nie myśleć o tym, że jest on tak nieprawdopodobny. Co do analizowania poszczególnych scen, to nawet nie mam zwyczaju tego robić, oceniam filmy po ogólnym wrażeniu, ale jeżeli zza każdego winkla wyskakuje przypadek, skrajnie nieprawdopodobna historia, albo wciąż jedna mina aktorki, to trudno tego nie zauważyć. I tak właśnie powstaje ogólne wrażenie, w przypadku tego filmu złe :(
Co do glownej bohaterki to sie zgadzam.Mnie tez gra Keri Russell nie powalila na kolana :).Jakos nie pasowala mi do roli, za staro wygladala w porownaniu do Jonathana Rhys-Meyers'a :P.