Raczej bajka dla dzieci. ''100 tyś '' zbiegów okoliczności w jednej scenie! Brawo! :)
Bardziej dennej fabuły chyba w życiu nie widziałam.
Jaka dziewczyna podchodzi do nieznajomego chłopaka późnym wieczorem, mało tego, zostaje na noc na dachu budynku i w dodatku nie używa zabiezpieczenia? Śmiech na sali. Oczywiście, żeby było zabawniej zachodzi w ciążę. Po czym standardowo musi być wypadek- o tak, nutka grozy zawsze mile widziana.
Nie dowiaduje się o tym, że dziecko żyje od lekarza...? Mhm. Jakim prawem zajął się tym jej ojciec. To jest niemożliwe, żeby ktoś podrobił podpis. Normalną koleją rzeczy jest uprzednia rozmowa z psychologiem kobiety, która chce oddać dziecko.
Rzecz jasna to nie koniec fantastyki. Rodzice przychodzą w te same miejsca, w tym samym czasie postanawiają znowu zacząć grać. Jeszcze moment, który mnie najbardziej rozbawił. To, że matka tak samo jak syn liczyła dni- śmiechu warte.
Już nawet nie wspomne o wybitnym talencie dziecka na dokładkę...
Porażka