Film ogólnie przyjemnie się ogląda, ale to taka nierzeczywista bajeczka- 1.oto chłopiec, który wcześniej nie grał na niczym okazuje się genialnym muzykiem, rozumiem, że mógł coś po rodzicach odziedziczyć ale bez przesady, 2.prze 11 lat oczywiście żadne z rodziców nie ułożyło sobie życia ( pewnie mieli być razem jakie to romantyczne), ani się nawet nie zestarzeli, chłopca też nikt nie adoptował, widzę, ze dużo osób się tym filmem zachwyca, ale chyba tyle samo krytykuje.
W pierwszych dwóch kwestiach się z tobą zgodze, ale w tej trzeciej to prawdopodobne, że nikt go nie adoptował tak się w życiu zdarza. Pozdrawiam :-)
Jak dla mnie to trochę za dużo słodyczy, leciutko mnie zemdliło, ale jeśli będę miała dziecko w przedziale 7-10 lat chętnie z nim obejrzę ten film raz jeszcze. Ten realizm magiczny i same pozytywne wibracje.... ;)
zbytnio lukrowany jak dla mnie, rozumiem że można szybko nauczyć się gry na gitarze ale żeby pisać muzykę jak wcześniej nie miało się styczności z nutami? właśnie za mało tego realizmu...
co do oglądania z dzieckiem to uważaj bo jeszcze uwierzy, że tylko ludzie z talentem odnoszą sukcesy a przecież jak to mówią sukces to 10% talentu i 90% pracy co w tym filmie było jakby pominięte ;)