PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=684049}

Bóg nie umarł

God's Not Dead
6,3 50 600
ocen
6,3 10 1 50600
3,2 4
oceny krytyków
Bóg nie umarł
powrót do forum filmu Bóg nie umarł

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Odpowiem CI w punktach:
1. Dla Ciebie - "społeczeństwo" - cokolwiek ten termin oznacza - jest ostateczną formą weryfikacji wszystkiego, oznacza to, że wartości są wybierane przez głosowania. Znaczy to, że to co większość uważa za słuszne jest słuszne dla wszystkich, zakładasz przy tym, że większość się nigdy nie myli. Przy tym błędnym założeniu - "większość jest tyranią mniejszości". Może ustalić ( i ustala )prawo, które godzi w podstawowe wartości i wolność jednostki ponieważ brak jest tutaj podstawowej weryfikacji słuszności tego prawa. Przykład: w referendum ustala się np. że homoseksualizm jest karalny więzieniem - co było w UK do 1967 r. ( W Polsce jako jedynym państwie opartym jeszcze na wolnościach I RP - nigdy ). Większość może ustalić, że będziesz kastrowany chemicznie - żeby nie mieć więcej dzieci - bo jest np. przeludnienie itp..
2. Rozumujesz od tyłu - to znaczy, że wychodzisz od założonego z góry pojęcia "społeczeństwo" - a nie wiadomo czym ono jest - i dopasowujesz pod to pojęcie rozumiane jako główne kryterium wszystko co Ci pasuje. Należy w rozumowaniu wyjść od jednostki ( czym jest, skąd się wzięła, co jest jej celem i w jaki sposób jest ) wówczas - Twoje "społeczeństwo" - będzie zbiorem wolnych jednostek o określonych i niezbywalnych prawach np. prawie do samostanowienia, prawie do życia, prawie do własności. Myśląc tak jak Ty - Twoje "społeczeństwo" w referendum może te prawa jednostce odebrać. Komunizm oparty na idealizmie Marx'a był i wciąż jest takim jasnym przykładem ograniczania podstawowych praw człowieka. A to co piszesz tutaj jest komunizmem.
3.Eichmann - bronił się słusznie zgodnie z doktryną Kanta, sam na to nie wpadł - to było pokłosie filozofii idealistycznej. To idealizm doprowadził do największych zbrodni w historii ludzkości. Filozofia to najbardziej niebezpieczna rzecz na jaką wpadł człowiek.
Przeczytaj program wyborczy NSDAP - zauważysz wówczas, że w ich pojęcie "państwa" ładnie się wpisuje w Twoje pojęcie "społeczeństwo".
4. Historia myśli filozoficznej w dyskusji, którą prowadzimy - ma znaczenie podstawowe - nie można bowiem dyskutować o dowodach na istnienie Boga, jeśli ich nie znasz.
5. Ewolucyjne pochodzenie moralności: mylisz dwie rzeczy a mianowicie Boga rozpatrywanego metafizycznie i kategorię etyczną jaką jest moralność. Moralność - dotyczy tylko człowieka nie dotyczy np. lwa czy tygrysa. Nawet jeśli moralność człowieka ewaluowała - to coś było początkiem tej ewolucji i coś jest jej odniesieniem i na pewno nie jest to "społeczeństwo" - co wykazałem powyżej.
6. Dlaczego absolut miał przeciwdziałać niewolnictwu? We współczesnym "społeczeństwie" również jesteś niewolnikiem - płacisz złodziejskie podatki dyktowane siłą przez Twojego pana w rządzie w imię tego "społeczeństwa" ponieważ nie są szanowane podstawowe prawa jednostki w tym prawo do własności i np. samostanowienia na własnej ziemi ( spróbuj wyciąć drzewo na własnej działce )
7. Skąd wiem o którym absolucie mówię: jeśli A jest Twórcą B a B jest twórcą C a C jest twórcą D to co jest twórcą D? Odpowiedź brzmi "E". Ciąg nie może iść w nieskończoność - ponieważ nic nie miałoby przyczyny. Dlatego Stephen Hawking - próbuje udowodnić, że wszechświat nie ma przyczyny bo to wyklucza Boga jako stwórcę. Nie uda mu się bo to zostało udowodnione 2,5 tys lat temu i zostało nazwane "materią pierwszą" - która istniała wiecznie.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 2
zibioff

No to teraz przejdźmy do poprawiania błędów i wypaczeń.


"1. Dla Ciebie - "społeczeństwo" - cokolwiek ten termin oznacza - jest ostateczną formą weryfikacji wszystkiego, oznacza to, że wartości są wybierane przez głosowania."

Jakiego "wszystkiego"? Demokracja nie ustala czy 2+2=4 czy nie. To jest sprawa obiektywna. Natomiast społeczeństwa, które są koegzystującymi grupami ludzi, ustalają zasady jakie w tych grupach panują. Proste.

" Znaczy to, że to co większość uważa za słuszne jest słuszne dla wszystkich, zakładasz przy tym, że większość się nigdy nie myli."

Nie zakładam.

" Przy tym błędnym założeniu - "większość jest tyranią mniejszości". Może ustalić ( i ustala )prawo, które godzi w podstawowe wartości i wolność jednostki ponieważ brak jest tutaj podstawowej weryfikacji słuszności tego prawa. Przykład: w referendum ustala się np. że homoseksualizm jest karalny więzieniem - co było w UK do 1967 r. ( W Polsce jako jedynym państwie opartym jeszcze na wolnościach I RP - nigdy ). Większość może ustalić, że będziesz kastrowany chemicznie - żeby nie mieć więcej dzieci - bo jest np. przeludnienie itp.."

I tak się dzieje. Dzieje się również tak, że niektóre normy okazują się niepotrzebne, błędne, ustalone w wyniku politycznych rozgrywek lub nadmiernego wpływu grup religijnych i są odrzucane.

"2. Rozumujesz od tyłu - to znaczy, że wychodzisz od założonego z góry pojęcia "społeczeństwo" - a nie wiadomo czym ono jest - i dopasowujesz pod to pojęcie rozumiane jako główne kryterium wszystko co Ci pasuje."

Negujesz chrześcijańskie "po owocach ich poznacie" i niechrześcijański pragmatyzm? łojojoj!


" Należy w rozumowaniu wyjść od jednostki ( czym jest, skąd się wzięła, co jest jej celem i w jaki sposób jest ) wówczas - Twoje "społeczeństwo" - będzie zbiorem wolnych jednostek o określonych i niezbywalnych prawach np. prawie do samostanowienia, prawie do życia, prawie do własności."

A to z jakiej racji należy wychodzić od jednostek? Czy w analizowaniu, dajmy na to muzyki, należy wyjść od tonów składowych, aby uzyskać treść i emocjonalny przekaz jaki ona ze sobą niesie? Z takim rozumowaniem to chyba faktycznie zostałeś w starożytności.

Wszakże nie zdefiniowałeś całego szeregu pojęć, z 'wolnością' na czele. Sęk w tym, że życie w społeczeństwie niesie niezaprzeczalne korzyści, na rzecz których jednostki zrzekają się swojej wolności. Inaczej mogłyby sobie pójść mieszkać np. do lasu.


"Myśląc tak jak Ty - Twoje "społeczeństwo" w referendum może te prawa jednostce odebrać. Komunizm oparty na idealizmie Marx'a był i wciąż jest takim jasnym przykładem ograniczania podstawowych praw człowieka. A to co piszesz tutaj jest komunizmem."

Może. Ale jak odbierze za dużo praw to jednostki mogą się wkurzyć i społeczeństwo rozwalić. Twój problem polega na tym, że chcesz tutaj przedstawiać społeczeństwo jako źródło wyłącznie ucisku.

"3.Eichmann - bronił się słusznie zgodnie z doktryną Kanta, sam na to nie wpadł - to było pokłosie filozofii idealistycznej. To idealizm doprowadził do największych zbrodni w historii ludzkości. Filozofia to najbardziej niebezpieczna rzecz na jaką wpadł człowiek.
Przeczytaj program wyborczy NSDAP - zauważysz wówczas, że w ich pojęcie "państwa" ładnie się wpisuje w Twoje pojęcie "społeczeństwo"."

Firdum-dyrdum. I gdzie masz to społeczeństwo nazistowskie dzisiaj? Ile lat się utrzymało? Do czego doprowadziła jego polityka? Oczywiście, że była to krwawa lekcja. Nie jedyna zresztą w historii.

"4. Historia myśli filozoficznej w dyskusji, którą prowadzimy - ma znaczenie podstawowe - nie można bowiem dyskutować o dowodach na istnienie Boga, jeśli ich nie znasz. "

To chyba pora pogodzić się z myślą, że wybranie niewłaściwego kierunku studiów było zwyczajnym zmarnowaniem czasu. Przykro mi, musisz radzić sobie sam.


"5. Ewolucyjne pochodzenie moralności: mylisz dwie rzeczy a mianowicie Boga rozpatrywanego metafizycznie i kategorię etyczną jaką jest moralność. Moralność - dotyczy tylko człowieka nie dotyczy np. lwa czy tygrysa. Nawet jeśli moralność człowieka ewaluowała - to coś było początkiem tej ewolucji i coś jest jej odniesieniem i na pewno nie jest to "społeczeństwo" - co wykazałem powyżej."

Tzn. opowiadasz się w tym miejscu za punktualizmem moralności? Wybacz, ale skoro niczego powyżej nie wykazałeś, to... nie wykazałeś :D.



"6. Dlaczego absolut miał przeciwdziałać niewolnictwu?"

Dlaczego normy absolutne nie czynią więcej dobra niż normy pragmatyczne?



" We współczesnym "społeczeństwie" również jesteś niewolnikiem - płacisz złodziejskie podatki dyktowane siłą przez Twojego pana w rządzie w imię tego "społeczeństwa" ponieważ nie są szanowane podstawowe prawa jednostki w tym prawo do własności i np. samostanowienia na własnej ziemi ( spróbuj wyciąć drzewo na własnej działce )"

Wyciąłem nie jedno kolego. Nie lubisz społeczeństwa? To wyprowadź się z niego. Co Cię w nim trzmya? Czekaj... profity? Z kim ja dyskutuję, fanem JKMa?


"7. Skąd wiem o którym absolucie mówię: jeśli A jest Twórcą B a B jest twórcą C a C jest twórcą D to co jest twórcą D? Odpowiedź brzmi "E". Ciąg nie może iść w nieskończoność - ponieważ nic nie miałoby przyczyny."

Yyyyyyy... a co powiesz na: nie? Jedyną alternatywą dla 'circular reasoning' masz absolutyzm? Jeśli masz Ci się nie podoba ciąg od A do E to dlaczego nie uważasz za logiczniejsze zredukowanie wszystkiego do... no, zgadnij.... pierwsza literka alfabetu... A! Uciekłeś od mojego problemu, bo nie potrafisz nic powiedzieć o swoim absolucie. Ponieważ nie wiesz o nim nic, więc łatwo jest udawać, że wiesz o nim wszystko.


" Dlatego Stephen Hawking - próbuje udowodnić, że wszechświat nie ma przyczyny bo to wyklucza Boga jako stwórcę. Nie uda mu się bo to zostało udowodnione 2,5 tys lat temu i zostało nazwane "materią pierwszą" - która istniała wiecznie."

Nie sądzę. Hawkingowi i wielu innym fizykom raczej chodzi o to, że to co wydawało nam się do tej pory puste i bez zawartości, jak np. próżnia, jest kotłującym się tyglem cząstek o strasznie krótkim czasie życia. Ponadto odkrywamy coraz więcej emergentnych praw, które niczym nie kierowane potrafią osiągać zaskakująco uporządkowane struktury (np. fraktale). Już dawno udało się udowodnić, że nasz świat powstał bez udziału stwórcy. Stwórca przesunął się więc znowu w bardziej zacienione miejsca. Trochę poczeka ale blask prawdy i tam dotrze :D.

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Ale nie denerwuj się... Bredzisz niestety i czytać tego nie sposób...
Napisze tylko, że chcąc komponować - wychodzisz od jednego tonu i poprzez zestawiania składowych dochodzisz do akordu a potem do harmonii. Najpierw musi powstać akord, żebyś mógł go zanalizować.

Masz problem z pojęciami i nie wiesz w ogóle o czym piszesz - nie będę więc tracił czasu na tę jałową dyskusję :).

Jesteś demokratą - a to znaczy, że już w ogóle nie wiesz co mówisz :) - zostań więc nim, nic nie poradzę.. Zacytuję klasyka JKM-a o którym wspomniałem "głupich jest więcej niż mądrych". Trudno.

Ja się nie zajmuję w ogóle chrześcijaństwem i kompletnie nie interesuje mnie co na ten temat mówi kościół i biblia.

Społeczeństwo w Twoim wydaniu - to komunizm lub faszyzm..Bądź więc dalej zwolennikiem tych wspaniałości.

ocenił(a) film na 2
zibioff

I widzisz jak pięknie wyszły na jaw Twoje poglądy polityczne? :) Ja się w żadnym miejscu nie zdenerwowałem, więc nawet w odczytywaniu intencji dyskutanta jesteś dyletantem.

A co analogii muzycznej, nie zdziwisz się jak napiszę, że znowu trafiłeś zonka? :D. Bo jak w każdej innej kwestii, od absolutu poczynając - wydaje Ci się. Pisałem o tonie, jako składowej częstotliwościowej (transformata fouriera coś Ci mówi? :D) - bo dlaczego miałbym? Skoro jesteś taki analityk, to rozbijaj dźwięki na drgania powietrza, a społeczeństwa na atomy z których składają się komórki, które tworzą organy, z których składają się jednostki, które tworzą społeczeństwa. Czyli redukcjonizm kontra emergentyzm.

Ale co ja będę tłumaczył człowiekowi "jednej prawdy" - to właśnie jest faszyzm.

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Coś takiego jak "społeczeństwo" nie istnieje - ale upieraj się dalej. Możesz nawet się upierać przy terminie "sprawiedliwość społeczna" - w końcu i tacy, którzy w to wierzą też muszą być, bo ktoś musi na rządzących "demokratów" głosować..
Zacytowanie JKM lub Palikota albo Baracka Obamę - nie znaczy jeszcze, że człowiek jednoczy się z nimi w poglądach. Ja się tylko zgadzam z cytatem. Nie jestem muzykologiem, żeby rozbijać dźwięki na składowe - wystarczy mi wiedzieć, że A to 440Hz i wystarczy mi wiedzieć, które klawisze wcisnąć przy wprowadzaniu nut do logic pro.

Ty kompletnie nie rozumiesz co piszesz :). Ja pisałem o rozumowaniu abstrakcyjnym versus. rozumowaniu indukcyjnym.

Ale życzę powodzenia i pozdrawiam :).

ocenił(a) film na 2
zibioff

Ależ właśnie muzykologowie nie rozbijają dźwięków na tak absurdalne atomy, bo posiadają inne, znacznie praktyczniejsze sposoby jego opisu i analizy. I nikomu nie przychodzi do głowy stwierdzić, że dlatego dźwięki nie istnieją.

Niestety spieniłeś się zbytnio, by uratować resztkę obiektywizmu, który oczywiście też nie istnieje.

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Doceniam Cię - sam sobie potrafisz zaprzeczyć - to też jest sztuka :).

ocenił(a) film na 2
zibioff

Mecz o ostatnie słowo w dyskusji poddaję.

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Z ukłonem przyjmuję.

zibioff

Każdy może to zdefiniować inaczej - dla ciebie wywód wyda się poprawny, dla drugiej osoby nie. Kluczem jest twoje założenie, że zło to brak dobra, które jest nadinterpretacją, bo zło to w ogólnie rozumianym pojęciu to stan przeciwny w stosunku do dobra. Taką samą skrajnością byłoby wskazanie, że dobro to brak zła. Brak zła jest konieczny do dobra, ale niewystarczający.

Tak, to błąd logiczny będący konsekwencją atrybutów boskich a nie mojego rozumowania, w skrócie wszechmoc rozumiana jako możliwość wykonania jakiejkolwiek czynności nie ma prawa bytu.

'Co do ograniczenia Boga, które wklucza jego "wszechmoc" - Zgodnie z tym więc co twierdzisz - Bóg nie jest wszechmocny, bo nie może stworzyć bytu większego od Siebie - jeśli nie ma więc bytu większego i Bóg stworzyć go nie może - to znaczy, że Byt Pierwszy czyli Bóg jest wszechmocny będąc początkiem wszystkiego co istnieje. Jeśli zaś Bytu Pierwszego by nie było - wówczas nic nie miałoby przyczyny a ciąg szedłby w nieskończoność, co by wykluczało istnienie poszczególnych elementów tego ciągu - czyli wszystkiego. '

Założyłeś że podstawą istnienia wszechświata jest istnienie boga, ale tego nie wykazałeś. W swojej pierwszej wypowiedzi jedynym uzasadnieniem (całkowicie życzeniowym) było to, że wszystko jest mniej doskonałe od boga. I mimo, że nie sposób się z tym nie zgodzić (pomijając już paradoks omnipotencji) to nie jest to warunek wystarczający do snucia takich twierdzeń.

Zauważ, że ja nic nie twierdze (tym bardziej nic mi się nie wydaje) tylko odnoszę się do treści twoich wypowiedzi. Nigdzie nie napisałem, że boga nie ma, tylko że twój dowód nie jest na tyle spójny i jednoznaczny by miał jakąkolwiek wartość.

ocenił(a) film na 6
gejzermocy

"Każdy może to zdefiniować inaczej - dla ciebie wywód wyda się poprawny, dla drugiej osoby nie."
- Jeśli tak jest - to jakim prawem 100 osób, którym mój wywód nie wydaje się poprawny może narzucać mi swoje wartości? To, że ktoś uważa, że nie mam racji - nie daje mu prawa zmuszania mnie do przyjęcia racji tego kogoś, dlatego - że jest w większości i w dodatku się myli.

Nie założyłem, że Bóg jest pierwszą przyczyną - to wynik rozumowania a nie założenie. Wychodzi się od "przedmiotu" - od bytu np. od kamienia albo człowieka, jednostkowego i pyta się: skąd jest, dlaczego jest i jaki jest i w wyniku rozumowania dochodzi się do pojęcia pierwszej przyczyny. To wynik rozumowania a nie jego początek. Zwyczajnie napisałem tutaj od razu wynik, żeby nie pisać o całej metafizyce. Na ten temat są opasłe tomiszcze ze szczegółami takich rozumowań.

Oczywiście, że mój dowód jest uproszczony - to post na stronie o filmach. Sięgnij sobie do metafizyki Arystotelesa do Tomasza z Akwinu a nawet do Hawkinga - zrozumiesz wówczas, że problem początku całego ciągu jest problemem podstawowym i nie da się uzasadnić istnienia świata bez określenia tego jak się zaczął.

Pozdrawiam

zibioff

W tych kwestiach nie sposób cokolwiek narzucić a przynajmniej nie jest to uzasadnione.

Tylko takie rozumowanie jest bardzo płytkie i życzeniowe - z tym główny problem, bo można tak dojść do zbioru wniosków z których tylko malutką częścią jest potencjalna działalność konkretnego boga. Nie ma niczego jednoznacznego.

Nie wiemy czy początek wszechświata w ogólne istniał. Trudno opisywać za pomocą naszego rozumowania czasu coś co czasem w zasadzie jest. Na tej podstawie wszelkie odnoszenie się do przyczyn powstania jest poza naszym zasięgiem i w klasycznym ujęciu niemożliwe.

użytkownik usunięty
zibioff

Cześć, mam dwie obiekcje. Po pierwsze - dlaczego ciąg musi mieć początek? Wykazano to jakoś, czy to tylko miły dogmatyzm? Na poprzedniej stronie napisałeś:

"Ciąg nie może iść w nieskończoność - ponieważ nic nie miałoby przyczyny"

Co jest dosyć absurdalne z samej definicji takiego regresu ad infinitum. Jeśli coś jest, to ma przyczynę, tamta przyczyna też and so on.

Po drugie - co stoi na przeszkodzie w uznaniu wszechświata samego w sobie za odwieczny? Brzytwa Ockhama (i elementarna fizyka) zdecydowanie faworyzują wieczną energię nad rozdział "temporalny świat materialny" i jakąś magię.

ocenił(a) film na 6

1. Ciąg z założenie nie musi mieć początku - to nie jest dogmat tylko jest wniosek. Słowem: wnioskiem jest - że musi być początek, ponieważ jeśli wychodzimy od czegoś "co jest" i pytamy "dlaczego jest" i "jak jest" i przeprowadzamy rozumowanie przyczynowo skutkowe np. takie jak dowód Arystotelesa z ruchu czyli, że każdy ruch ma przyczynę zewnętrzną ponieważ tak pokazuje doświadczenie, że nic nie porusza się samo przez się. Jeśli więc jedna rzecz się porusza to porusza nią coś drugiego - pytaniem jest, co porusza rzecz 2-gą. Jeśli nic - to ona jest ostateczną przyczyną ruchu, jeśli coś innego to przyczyna jest wyżej. W ten sposób dochodzimy do czegoś co się nie porusza - bo nie może już być przez nic poruszane a jednocześnie to Coś jest przyczyną ruchu. Gdyby nią nie było - to ruch by w ogóle nie występował. Czyli żeby ten ruch zaistniał - ciąg musi mieć początek i to jest wniosek a nie dogmat i założenie.
2. Ależ możesz uznać :). Być może nawet będziesz miała(miał?) rację. Zdaje mi się, że wniosek o istnieniu tzw. materii pierwszej wcale się z tym nie kłóci. Z tym, że materia pierwsza nawet odwieczna - nie istnieje dopóki nie zostanie określona jej potencjalność przez coś, co ją określi i nada jej formę np. formę wszechświata. Tak jak rzeźbiarz nadaje formę glinie. To hylemorfizm.
Ockham nie zaprzeczył metafizyce - jedynie powiedział że" nie należy zakładać wielości bez konieczności" jednocześnie był zagorzałym obrońcą zasady niesprzeczności - uważał, że Bóg może uczynić wszystko co nie jest wewnętrznie sprzeczne. Postulował także oddzielenie wiary i teologii od filozofii - gdyż uważał, że filozofia nie służy jako przygotowanie do wiary a wiara nie jest wynikiem poznania filozoficznego. W zasadzie to ja się z nim zgadzam. Trudno powiedzieć, że ktoś kto uznaje dowody tomistyczne na istnienie Boga - jest wierzący. Raczej - na podstawie dowodu - nie wierzy, tylko wie, a to co innego. Dlatego moim zdaniem nie należy mieszać tego zagadnienia z żadną religią. Dla mnie to zagadnienie czysto filozoficzne i dla mnie nie ma nic wspólnego z niedzielnym bieganiem za proboszczem.
3. "Regres ad infinitum" - redukcja do nieskończoności, zakłada - że redukujemy coś co z góry założonego celu. W przypadku o którym ja piszę można mówić raczej o drodze do nieskończoności . Przy czym początek tej drogi oznacza tyle, że nie jest wiadomo gdzie się dojdzie - to jest wiadomo dopiero po przeprowadzeniu całości rozumowania,

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
zibioff

"W ten sposób dochodzimy do czegoś co się nie porusza" - Przecież na początku pytałem dlaczego :D Ten wywód był do tego momentu ukośną górką, a potem nagle zamienił się w ośnieżony szczyt K2. Tak czy śmak, mi to wygląda na tzw. zdrowy rozsądek, dowodzenie czegokolwiek na podstawie, emm, kinematyki jest troszkę kuriozalne. Nie jest to bezpośrednio w temacie, ale dobrze pokazuje o co mi chodzi: http://youtu.be/4u6Mz21jTaA A co by Arystoteles powiedział na http://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrodynamiczna_pr%C3%B3%C5%BCnia_kwantowa ? Wczuj się w jego rolę, bo ufam, że mi nie odpowie.

maciej99_filmweb

Studencie, czy zaprzeczasz, że człowiek jest ssakiem? Jeśli nie, to co ci przeszkadza w stwierdzeniu, ze JEST małpą?

maciej99_filmweb

Bóg nie jest martwy, bo żeby umrzeć, to trzeba żyć. A profesor przecież w żywego boga nie wierzy. Zadanie wykonane. Gdyby profesor wymagał jeszcze jakiegoś rozwinięcia, to bogowie są z definicji nieśmiertelni, więc albo są i będą, albo ich nigdy nie było. Oczywiście można się posiłkować biologią i stwierdzić, że życie to pojecie biologiczne, więc bóg jako istota nadprzyrodzona nie może żyć, umrzeć, jeść, wydalać itp.

ocenił(a) film na 1
maciej99_filmweb

Fantastyczne. Szkoda tylko, że bezsensowne. Profesor pyta czy widzieli, słyszeli, dotykali Boga. Oczywiście, że nie. Jeden z nich odpowiada czymś, co w zamyśle autora tego krótkiego opowiadania miało chyba udowodnić absurd słów profesora. Czy widział, słyszał, dotykał ewolucji? Czy pozostali uczniowie widzieli, słyszeli, dotykali mózgu profesora? Jasne, że nie. Różnica jest taka, drogi autorze, że na istnienie zarówno ewolucji, jak i mózgu są NAUKOWE, LOGICZNE dowody. Właśnie dlatego wiemy, że ewolucja miała miejsce. Bo to UDOWODNIONO. Podobnie jest z istnieniem mózgu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones