Jak dla mnie film 10/10 gdyby nie scena z występu w niebieskich smokingach, z piosenką 'Brenda, Brenda' w tle. Pytam - po co to było, cały czar filmu mi prysł!!
Może ktoś mi wyjaśni?
może chodzi o to, że po wszystkich tych "rozterkach" życiowych.. czas zrobić coś infantylnego..? np. pobawić się jak nigdy wcześniej, bo nie było okazji ? i pokazać siebie w jakiś tam sposób..
Zgadzam się: patrzyłem i oczom nie wierzyłem, jak scena z innego - znacznie słabszego - filmu. Całe szczęście, że następna scena wraca do stylu całości i ratuje wrażenie.