Niemcy od wielu lat ocieplają swój wizerunek, również przeznaczając sporo kasy na filmy z Hollywoood. To jeden z przykładów.
Film udany, aczkolwiek coś w nim zgrzyta, niepokoi. Coś z seksualnościa, może aseksualnością... cos tu nie gra. Podkreśla to jeszcze ostatnie: "spytam Brendy".
Również mam mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu. Momentami uśmiech nie schodził mi z twarzy (sceny kiedy pan Cox maluje Jasmin)-miały nieco bezpruderyjny charakter ale te sceny miały na celu odzwierciedlenie naszych seksualnych potrzeb, chęci podobania się komuś. Zadziwiło mnie zakończenie i cały przebieg powrotu Jasmin do Bagdadu-to było dla mnie zbyt proste i nieżyciowe. Nie podobalo mi się również to, że utwór "calling you" przewijał się niemal w kazdym momencie. Przyznam, że piosenka jest piękna ale muzyka w filmie ma na celu podkreślać charakter danej sceny a nie sprawiać, że odbiorca traci wątek na rzecz zasłuchiwania się w muzykę. Tutaj minus. Za preludia i fugi Bacha dałabym plusa, bo bardzo lubię tego kompozytora i wcale nie dziwi mnie, że twórcy wybrali akurat swojego narodowego kompozytora. Odnoszę momentami wrażenie, że cały film był może jedną wielką metaforą naszego życia, chęcia oderwania się od rzeczywistości, odejściu, zapomieniu. Niektóre wątki miałby wtedy większy sens.
Jako dziecku ten film bardzo mi się podobał,był inny i to wystarczyło.Po latach nasuwają się pytania właśnie:po co powstał taki film?Dla piosenki?Dla kilku widoków zapomnianej części hAmeryki?Być moze masz racje z tym ociepleniem wizerunku ze oto dopiero kobieta z dalekich Niemiec przywraca porządek w tym "padole łez":)Jak dla mnie-jesli tak rzeczywiscie jest-sens ten zbyt mocno ukryto i nie widzę go.Ocena po latach wypada słabo,ckliwy i sentymentalny w sposób nie do przetrawienia a kiedyś śmiałem sie na tym filmie,eh...oglądałem wczoraj
Zawsze starm sobie zdawac pytanie, po co film powstał. Co mysleli twórcy, gdy postanowi tę opowieść sfilmować? Poddanie się jedynie emocjom i obrazom byłby zbyt proste. Ostanio obejrzałem po latach film "Pele zwycięzca". Niech chcę spojlerować, jesli ktoś nie ogladał, ale ogladając ten film w dzieciństwie, po latach ma się zupełie inny (gorszy) odbiór tej historii i sposobu jej ukazania. Podobnie jest pewnei z "Bagdad Cafe", choc akurat tego filmu nie ogladałem przed laty.
Dla mnie to jest film o poszukiwaniu swoich pragnień, ale i o odrzucaniu stereotypów przez pryzmat których oceniamy świat. Mądry film, choć miejscami zbyt prosty i banalny:)
To proste przecież. Stacja benzynowa zagubiona na pustkowiu, jej mieszkańcy z dla od większych skupisk ludzi, outsiderzy. Podobnie czynią twórecy "Przystanku Alska", też pokazując dylematy ludzi -outsiderów, mieszkających gdzieś na końcu świata, w odosobnieniu.
Tu jest pustkowie i zaledwie kilka osob na Boga, ten fim jest niesmiertelny jak Jezus, w Alasce to bylo miasto, po za tym widziales Łosia na pustyni???