PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1252}
7,6 28 298
ocen
7,6 10 1 28298
7,9 28
ocen krytyków
Barton Fink
powrót do forum filmu Barton Fink

Nie da się przeoczyć sprytnie podsuniętej widzom liczby 666. Wygląd hotelu oraz jego "kubrickowska" budowa też zapadają w pamięć, ale znaczenie tych elementów odkrywamy dopiero w drugiej połowie filmu.
Czy hotel był symbolem piekła? Piekła artysty?
W jednej z ostatnich scen filmu, Charlie zarzuca Finkowi, że ten przyszedł do niego, narzekał i nie chciał słuchać. Istotnie, gdy przypomnimy sobie ich pierwsze spotkanie, Charlie kilkukrotnie wspomina "Mógłbym ci opowiedzieć parę historii...", tylko po to by Fink przerwał mu w tym momencie ciągnąc dalej swój nadęty wywód o pisaniu o zwykłym człowieku. A przecież to Charlie jest w tej scenie owym poszukiwanym przez niego "every manem", który rzekomo jest źródłem inspiracji Bartona i docelowym odbiorcą jego dzieł. Barton popadł w artystyczną przesadę - chcąc tworzyć dla człowieka, zaczął tworzyć dla siebie, zatracił umiejętność słuchania, wyraża swój "wewnętrzny ból", ale nie potrafi dostrzec, że normalni ludzie tego bólu nie odczuwają.
Czy to jednak jego wina? Coenowie nakreślają granicę między kulturą wysoką i niską. Fink, starając się opowiedzieć o człowieku zwykłym jest reprezentantem kultury wysokiej, niedostępnej zwykłemu odbiorcy. Temu ostatniemu podoba się ot taki film o wrestlingu - prosty, nieskomplikowany, w którym jeden "dobry facet" na koniec filmu pokonuje jednego "złego faceta". Fink postanawia przerobić film o fizycznej walce z drugim człowiekiem na film o wewnętrznej walce z samym sobą. Twierdzi, że to dotyka każdego człowieka, nie wie jednak że człowiek nie chce tego oglądać w kinie. Wybiera się tam tylko po to by obejrzeć mordobicie, bez cienia refleksji. Misja, jaką sam sobie powierzył Fink, jest misją z góry skazaną na klęskę - docelowy odbiorca jego sztuk/ scenariusza nie jest tym, za kogo ma go Fink. Nie jest mu intelektualnie równy. Charlie, który w filmie gra rolę podwójną - szarego człowieka oraz kryjącego się za nim szatana, jest ucieleśnieniem anty - intelektualnej jednostki, stanowiącej większość społeczeństwa. "Nie czytam zbyt dużo, ale wiem to i owo." Tak może powiedzieć o sobie praktycznie każdy.
Hotel, w którym rezyduje Fink jest, wg mnie, ucieleśnieniem piekła duszy i umysłu artysty, w którym to rządzi szatan - ot, ucieleśnienie przeciętności i braku głębokich myśli - Charlie. Jest on symbolem diabła, panem swoich włości. Gdy coś dzieje się w hotelu, nieważne gdzie, on o tym wie. Fink wie, że nadchodzi Charlie, albowiem "nagle robi się cieplej", a budynek staje w płomieniach. Morderca wchodzi do swego pokoju, nie ucieka. Wie, że nic mu nie grozi, ogień jest bowiem tylko symbolem.
Przy interpretacji "Bartona Finka" nie da się oczywiście pominąć kwestii faszyzmu. Reprezentowany jest on przez dwóch detektywów, posiadających włoskie i niemieckie nazwiska. Odnoszą się oni z pogardą do Finka, w której utwierdzają się na wieść o tym, że jest on Żydem. Charlie zabija ich obu, wykrzykując "Heil Hitler!" Jakkolwiek różnie możnaby to interpretować, wydaje mi się, że sam Charlie, pomimo bycia symbolem szatana, nie jest personifikacją faszyzmu. Zwracam przy tym przede wszystkim uwagę na fakt, że w jego ustach słowa te brzmią bardziej jak sarkazm. Gdy zabija on detektywów, zbiera tylko swoje żniwo - żniwo intelektualnej tępoty, która zaakceptowała faszyzm. Potwierdzenie tego faktu następuje w scenie oddania scenariusza szefowi wytwórni. Ten, przebrany w mundur, jest nadspodziewanie agresywny, pałający nienawiścią do Japończyków oraz stanowczy. Wie, że scenariusz Finka nie jest tym co ludzie chcą zobaczyć. Może i nie chcą, ale czy powinni?
No i wreszcie zdjęcie. Zdjęcie kobiety na plaży jest symbolem nienazwanego i niedającego się określić piękna, do którego Fink parokrotnie łaknie w trakcie filmu, zwłaszcza w obliczu problemów. Gdy w ostatniej scenie pyta on kobietę: "Występujesz w filmach?", a ona odpowiada na to: "Nie żartuj", rozumiemy, że w zwykłych filmach, tych dla ludzi, dla mas, nigdy nie znajdziemy intelektualnego piękna, które pociąga Finka. Mało prawdopodobne też by scena ta rzeczywiście miała miejsce. Jest raczej spełnieniem marzeń głównego bohatera, zdołowanego i upokorzonego, jego swoistą rozmową z samym sobą lub też ze swoimi własnymi snami/ pragnieniami.
I na koniec dwa drobne spostrzeżenia: hotel, pomimo swej ubogości, wydaje się być pełen ludzi (zwracam uwagę na buty rozstawiane przez pokojowego pod drzwiami), jednak jest on niezwykle pusty. Poza parą kochanków, Charliem oraz Finkiem nie widzimy, ani nie słyszymy nikogo. Czy jest to symbolem naszej wewnętrznej samotności, zamknięcia na drugiego człowieka? Czy też może, idąc za tropem hotelu jako piekła, jego mieszkańcami są skazane dusze, pozamykane w pokojach?
Po drugie zaś, czemu Charlie obcina swym ofiarom głowy i zabiera je ze sobą? Jeśli zinterpretujemy go jako szatana, być może chodzi tu o zabranie tego co mu należne. Zazwyczaj wyobrażamy sobie, że szatan zabiera do piekła dusze grzesznych. Skoro jednak film tak mocno opiera się na koncepcie umysłu, to może tym razem łupem szatana nie jest dusza, ale mózg. I to właśnie jego zabiera jako swoje trofeum, wraz ze sobą do piekła. To dlatego nie zabija Finka, ani nie dekapituje Audrey. Pomimo że są jego oponentami, szanuje ich. Docenia ich intelekt i wysoką kulturę.
Podsumowując, hotel jest, wg mnie, ucieleśnieniem piekła artysty. Miejscem, gdzie wszystko (komar, tapety) rozprasza autora. Miejscem, gdzie traci on swoją wenę. Próbując przebywać jak najbliżej ludzi, dla których i o których przecież pisze, Fink traci swoją wyjątkowość. Odkrywa, że z przeciętności nie da się zrobić nic wybitnego.

ocenił(a) film na 9
guziol99

Skąd wiemy, że nie dekapituluje Audrey?????? POsłuchaj tego, co mówią policjanci (o śmierci pisarza (sekwencja z godz. 1:37 filmu) -


Nagle robi mu się cieplej, do tego boli go głowa - bo właśnie jego osobowość zaczyna zamieniać sie w Charliego

KObieta na plaży - ja nie nazwię tego "symbolem nienazwanego i niedającego się określić piękna", to może marzenie o normalności, o kobiecie (związku, rodzinie), przeciwieństwo samotności, morderstwa, zła.

kapral11

Rzeczywiście nie jest jasno powiedziane, co się dzieje z ciałem Audrey po jej śmierci. Charlie po prostu je wynosi, potem przynosi tajemnicze pudełko. Moim zdaniem, Audrey m.in. z powodu swojego stylu pisania, który bohaterowi wydaje się być oburzający - jest bardziej brzemieniem, od którego Barton musi się uwolnić, a jej śmierć jest aktem wyzwolenia od uprawianej przez nią - ściśle szablonowej - twórczości. Teraz tak, Po otrzymaniu pudełka Barton rzeczywiście doznaje szaleńczego ataku weny, jego blokada natychmiast znika na wskutek czego kończy dzieło swojego życia... Jeżeli w pudełku znajduje się głowa Audrey, może to symbolizować szablony, od których się uwolnił (w myśl angielskiego przysłowia "thinking outside the box"), bo raczej mało prawdopodobne, aby pod wpływem jej weny - utworzył skrajnie różne dzieło - nie trzymałoby się to kupy. Jednak możliwe, że w pudełku rzeczywiście znajduje się dusza Bartona zwrócona mu przez Charliego - Diabła, jednak wtedy cała zabawa z odcinaniem głów traci sens - a jest to dość mocno podkreślane w filmie "this is my uniform". Osobiście zostawiam to pytanie bez odpowiedzi, chociaż kupy trzyma się bardziej wersja z duszą, bez względu na to, czy i komu wydaje się to naciągane. Szatan zwraca Bartonowi duszę - prosty symbol.

Scenę powrotu Charliego można interpretować różnie - Charlie jest wyraźnie przedstawiony jako przyczyna nagłego wzrostu temperatury, ale jakby działo się to wyłącznie w głowie Bartona, policjantom raczej nie zrobiłoby się gorąco. To symbol. Codzienne, zwykłe życie, przedstawione jest jako piekło pozbawione głębi - idealnie w to wpasowuje się obraz hollywood.

Kobietę według mnie, należy bardziej rozumieć w kontekście obrazku na ścianie... ich relacja jest dość oczywista. W małym, obskurnym pokoiku hotelowym - symbolizującym, jak już wspominałem, smutne pozbawione głębi życie - piekło, jest powieszony obrazek; jest mały, ładny, kolorowy - zupełnie odcina się nastrojem od reszty pomieszczenia - może być to symbol kina, jako że wymiary są podobne do ekranu kinowego i podobnie jak w kinie Barton, wpatrując się w niego, szuka ukojenia i poszukuje piękna - pragnie aby zainspirował go w pisaniu scenariusza.

W finałowej scenie, Barton przedstawia swoje arcydzieło rekinowi z wytwórni i zostaje wyrzucony niemal prosto na plażę. Odnalazł piękno - jakąś kosmiczną nirvanę - i nie ma na niego miejsca w życiu pełnym cierpienia - a przynajmniej lubię tak to widzieć. Prosty człowiek gnije "in this dump" i wcale nie interesuje go wyrwanie się z tego. Zauważ jak wpatrzony w obrazek jest policjant, któremu podoba się scenariusz Bartona - oczywiście może być to tylko scena wplecona w film po nic, ale zauważ, że jest to pierwszy i jedyny prosty człowiek, któremu podoba się sztuka bohatera i jest on wpatrzony w obrazek... symbolika aż razi oczy.

No i zjawia się kobieta, patrzy się w morze. mamy pierwszą, tak otwartą przestrzeń w całym filmie w opozycji do małego pudełeczka zawiniętego w papier pakunkowy. Kobieta może po prostu symbolizować nadzieję - co tłumaczyłoby jej wpatrzenie w ocean.

ocenił(a) film na 8
mosheh

Właściwie z większością Twojej wypowiedzi się nie zgadzam :) ale napiszę tylko o "arcydziele" Finka.
Nie ma żadnego "arcydzieła", jest kalka jego poprzedniej sztuki teatralnej. Na początku filmu słyszymy zakończenie sztuki "...We'll hear from that kid. And I don't mean a postcard." Później gdy jeden z policjantów odczytuje nowe dzieło Finka słyszymy "We'll be hearing from that crazy wrestler, and I don't mean a postcard".

ocenił(a) film na 10
Campe

A weź napisz jeszcze cos odnośnie swojej interpretacji, bo bardzo lubię ten film i ciekawią mnie cudze spostrzeżenia.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Ja nie lubię czytać interpretacji innych, czytam pobieżnie by sprawdzić czy pokrywają się z moją. Moja jest w mniejszości z tego zauważyłem, ale nie uważam by moja była prawdziwsza czy lepsza od interpretacji innych. Film właśnie ma nam ukazać, ze jesteśmy zamknięci we własnych głowach -umysłach. Interpretacja jest otwarta, każdy jest inny i może (powinien)sobie ułożyć własny scenariusz, tak jak to próbował robić Fink :) Mi nie przeszkadzają już interpretacje innych, niepewność, niezdecydowanie, hałas za oknem.

ocenił(a) film na 10
rafusss

A mi nie zaburza mojego odbioru ani interpretacji poznanie cudzego spojrzenia, a dodatkowo wzbogaca mnie o inny sposób postrzegania.

ocenił(a) film na 9
Campe

O to to, właśnie, scenariusz Finka (przynajmniej jego końcówka) jest kopią sztuki teatralnej. Wydaje mi się, że również i początek (przynajmniej jeśli chodzi o tych handlarzy rybami).

ocenił(a) film na 9
mosheh

W zasadzie po kolejnym obejrzeniu Bartona Finka zawsze zastanawiam się nad motywem kobiety nad morzem, Jest to dla mnie najbardziej niejasny symbol w tym filmie. Zgadza się, że obrazek ten wyróżnia się w całym pokoju hotelowym, ale jest pytanie dlaczego on tam wisi, skąd się wziął i czy rzeczywiście wisi, czy to tylko wyobrażenie Finka. Ni do końca Twoje tłumaczenie symboliki obrazka (czy też zdjęcia) kobiety nad morzem mnie przekonuje. Jakieś takie banalne, ale może taki właśnie ma być. :)

ocenił(a) film na 7
chemas

I jeszcze ta mewa wpadająca do wody w ostatniej scenie, chyba jest martwa...???

ocenił(a) film na 10
Chlor_3

Ona po prostu nurkuje.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

A o tym nie pomyślałem. :-) Dziękuję.

ocenił(a) film na 9
guziol99

Zgadzam się z większością. Za proste jest tylko dla mnie wytłumaczenie odklejania się tapety, czy też tych komarów, ale może się mylę i sam oczekuję zbyt dużych komplikacji w symbolice i metaforach w tym filmie.

ocenił(a) film na 6
guziol99

Dla mnie film to najbardziej satyra na Hollywood - ośmieszająca to miejsce/środowisko niemiłosiernie - przecież szef wytwórni jest żałosny, ograniczony i obłudny, nie znający się na sztuce wyższej nazwijmy to tak. Przyznam, że choć film uważam za nie do końca udany, to ten wątek został przedstawiony b. fajnie, dowcipnie, z drwiącą ironią :). John Goodman też wnosi swoją grą do filmu zdecydowanie pozytyw.

ocenił(a) film na 9
introverder667

Zgadza się. Możnaby stwierdzić, że Hollywood jest piekłem dla prawdziwych artystów, a czują się tam jak u siebie rózne męty, buraki i dorobkiewicze, także sprzedawczycy ze świata sztuki

ocenił(a) film na 7
guziol99

Piekielnie piękny tekst

guziol99

Coenowie uchwycili to wszystko bardzo zgrabnie, otwierając pole do morza interpretacji.
Ja mam jeszcze jedno skojarzenie, które nie padło w żadnym wątku na forum. Moim zdaniem Coenowie kpią tu z nastawienia artystów, jak u nas Witkacy w "Weselu", kojarzonym przede wszystkim z młodopolską chłopomanią.
Recepcjonista, operator windy, agent/Rogaty, marynarze i wiele, wiele innych, których Fink chciał opisać, a nad których życiem nie potrafił się pochylić. Fink pisał dla swojej kasty, to oczywisty wniosek. Został zaproszony do pracy nad sztuką filmową, kierowaną do ludzi, których opisał, gdzie oczekiwania fabryki zostały wyłożone wprost. Bohaterów jego sztuki próżno szukać na widowni w teatrze - oni chodzą do kina na schematyczne, przewidywalne filmy.
Fakt, że zaczyna nową opowieść w momencie w którym skończył sceniczną jest jasnym sygnałem, że robi to dla siebie - chce kontynuować dzieło życia, choć zmienił medium przekazu oraz odciął się od korzeni. Potrójne wyobcowanie, będące konsekwencją jego własnych decyzji: pomieszał grupy odbiorców i bohaterów, reguły gry oraz miejsce.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones