PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1252}
7,6 28 298
ocen
7,6 10 1 28298
7,9 28
ocen krytyków
Barton Fink
powrót do forum filmu Barton Fink

Po obejrzeniu tego filmu pierwszy raz od wielu lat mogłem powiedzieć że zrozumiałem filmu , film nie jest trudny i to właśnie jest w nim najtrudniejsze , film zaczyna się zwyczajnie i kończy się zwyczajnie jak w normalnej scenie i na prawdę długo zastanawiałem się jaką mu dać ocenę i jeszcze nie wiem ale na razie jest 8/10 , więc mam takie pytania :

O co chodziło z tym piekłem ? Czemu Coenowie pokazali nam piekło i czemu spotkało ono głównego bohatera ?
Jakie ten film ma przesłanie ?
Czy są jakieś wymowne sceny z ukrytym przesłaniem i jak tak to jakie i co ukazują ?
Np obraz w pokoju Bartona na który tak ciągle patrzył albo Charlie mówiący "Heil Hittler "
Czemu Audrey została zabita ? Co było głównym przesłaniem tego filmu.

Na 90% jestem pewny że

Charlie był diabłem
Hotel był piekłem albo czyścem
w paczce była głowa(to wiedziałem od początku gdy zobaczyłem paczkę w filmie i z tego względu że film oglądałem późno w nocy w myślach mówiłem żeby tylko jej nie otwierał :D)

Śmieszą mnie natomiast posty użytkowników że Charlie polał benzyną Hotel i go podpalił ^^

ocenił(a) film na 10
Lecho1523

Bardzo dobry film.
Gdy poznajemy Bartona na początku, jest on obiecującym dramaturgiem, docenianym przez krytykę i publiczność. Z dumą mówi o tym, że inspiruje go "zwyczajny człowiek" ("common man") i właśnie pospolitego człowieka czyni głównym bohaterem swoich utworów. Kiedy szef wytwórni filmowej proponuje mu pracę w charakterze scenarzysty filmu klasy B staje przed ogromnym dylematem - przyjmując pracę zaprzecza swojej etyce zawodowej i można się domyślać, że wkrótce tej decyzji pożałuje.

Hotel oraz przedstawione w filmie Hollywood są, jak słusznie zauważyłeś, alegorią piekła - panuje tam wieczny upał i zaduch, a sam Fink mieszka na szóstym piętrze (gdy po raz pierwszy jedzie windą cyfra sześć pada trzy razy pod rząd). Ale to nie jedyny trop. Właściciel wytwórni filmowej chce scenariusza napisanego 'na kolanie', szybko i bez głębokiego przesłania. Idol Bartona, znany dramaturg, okazuje się zwykłym pijakiem i awanturnikiem, za którego utwory pisała kochanka. Barton przestaje się koncentrować na "zwykłym człowieku", czym kiedyś się chlubił, i staje się trybem w maszynie. Mówiąc w skrócie, "Barton Fink" jest krytyką Hollywood, współczesnego przemysłu filmowego, który zamiast dawać artyście wolność i możliwości rozwoju, zamienia go w maszynkę do robienia pieniędzy.

Co do Audrey - mogła być ona kolejną pokusą głównego bohatera (po propozycji napisania scenariusza), za którą musiał zostać ukarany.

Wątpię, żebym trafiła w sedno, ale jak wiadomo nie ma złych interpretacji :).

ocenił(a) film na 9
Lecho1523

Jeżeli chodzi o ostatnią scenę z dziewczyną na plaży, to jestem ciekawy czy wszyscy zauważyli pewien szczegół, który szczególnie przykuł moją uwagę, Mianowicie - ptak. Kiedy kobieta odwraca się w stronę morza i przybiera pozycję z obrazu, w kadrze pojawia się ptak, który wzlatuje ku niebu, a następnie traci siły i wpada do wody.

Ptak zawsze postrzegany był jako symbol wolności. W tym przypadku wydaje mi się, że droga artysty jakim był Fink porównana jest tutaj do lotu. Na początku wydawało mu się, że był wolny i że ma nieskończone możliwości, ale rzeczywistość go pokonała. Upadł. Spadł jak Ikar. Parę sekund lotu ptaka jest właściwie streszczeniem całego życia bohatera. Krótkie, kruche, nieprzewidywalne. Patrząc na nie z boku - tragicznie śmieszne i nieważne. Plusk i film kończy się.

Kobieta patrzy się na morze. Morze to symbol marzeń, nieodkrytych horyzontów. Przecież nie widać drugiego brzegu, nie wiadomo co jest po drugiej stronie. To daje nadzieje. Obraz w pokoju przedstawia marzenia bohatera.
Hotel, w którym mieszka Fink jest alegorią życia, które jest piekłem, bo człowiek chociaż żyje wśród ludzi to i tak czuje się samotny i nierozumiany przez innych. Chce być zauważony, doceniony, kochany (na przyjęciu z marynarzami pragnie zwrócić na siebie uwagę, ale na próżno, bo każdy i tak myśli tylko o sobie,) Towarzyszy mu ból, o którym bohater rozmawia przecież ciągle z sąsiadem (sąsiad po mojemu nie jest żadnym szatanem, tylko zwykłym człowiekiem, który żyje w tym samym piekle co Barton, męczy się do utraty zmysłów.)

Świat każdego człowieka uwięziony jest w pudełeczku (w głowie, w mózgu). Nikt oprócz nas samych nie zobaczy naszych prawdziwych marzeń, odczuć i myśli. A to przecież najważniejsze co mamy.
Bolesne. Świetny film.

pedes90

Oglądam sporo filmów. I je oceniam. A jeżeli widzę, że w filmie są jakieś metafory, to wchodzę na fora i czytam.
I teraz tak się zastanawiam.... bo w sumie ptaka zauważyłem, ale aż tak alegorycznie na to nie spojrzałem (może dlatego, że 2 minuty temu skończyłem oglądać). Tak się zastanawiam... czy powinienem każdy film, który aspiruje do miana mądrego tak głęboko przemyśleć...
Bo w sumie... lubię pozostawiać sobie tajemnice. Tajemnica nęci, kiedy się ją odkryje, przestaje być interesująca.

Fiyo

Dajcie już spokój z tą grafomanią, ptak to ptak, a niektóre potrafią pływać i wlatują do morza żeby łowić ryby jak byście nie wiedzieli.

0600809730

Jeżeli robi się film którego środkiem wyrazu jest alegoria, lub który wykorzystuje symbolizm itp, to jasne jest, że każdy obraz coś znaczy. Ptak nie jest przypadkowym obiektem w kadrze tylko zabiegiem celowym. Czy stanowi on streszczenie życia bohatera czy coś innego, tego nie wiem, bo nie interesowałem się tematem tak szeroko. Uważam natomiast, że w tym przypadku, pisanie o symbolice, to nie grafomania, a dzielenie się wiedzą na temat tejże symboliki...

ocenił(a) film na 8
chalice78

"Ptak nie jest przypadkowym obiektem w kadrze tylko zabiegiem celowym" - no niestety właśnie jest przypadkowym. ;) Podczas kręcenia sceny nikt nie spodziewał sie tego ptaka, jednak ostatecznie bracia Coen postanowili wdrożyć ten kadr do filmu, bo im się po prostu spodobał.

ocenił(a) film na 8
pedes90

Sam analizy filmu nie próbowałem tworzyć, choć mam swoich kilka teorii. Ale co do jednego jestem pewien - ptak sił nie tracił, lecz polował, po "namierzeniu" ofiary poniżej tafli wody, aby ją złapać. A tak jak już wcześniej wspomniałem - nie potrafię wytłumaczyć co to wszystko znaczy.
P.S. Z innej beczki - czemu filmy braci Coen mają oceny między 7.0 (lub niżej) do 7.9 (raczej wyżej już nie)? Sam chodzącym geniuszem nie jestem, ale nawet bez analizowania ich filmów, wiem że to coś znaczy, że to coś opisuje, podkreśla, z tego szydzi. Film ten, jak inne Coenów, po prostu genialny. Swoje teorie zostawiam dla siebie ;)

koorchacheck

Uważasz, że polujący ptak pikuje pionowo w dół do wody? Mhm... a jak potem wyleci? Też pionowo do góry? Bo pod wodą zrobi obrót o 180 stopni?
Spadł. Wybacz.
A oceny takie ma, bo generalnie większość ludzi nie lubi absurdalnego humoru i filmów o ludzkich problemach.

ocenił(a) film na 8
Fiyo

http://www.youtube.com/watch?v=6YRM0sy3xIY&feature=related
właśnie tak, człowieku małej wiary. wszystkie mniejsze ptaki tak łowią ryby.

AgaWu

Serio muszę to tłumaczyć?
W BF ptak wyraźnie traci siły. To raz
Nurkuje tak blisko brzegu, że na pewno uderzył o dno. Zresztą po chwili jego ciało bezwładnie wypływa na powierzchnię. Płasko. To nie jest ptak siedzący na fali ze swoją zdobyczą. To jest martwy ptak. To dwa
Zauważ, że to nie jest też mały ptak, a spada ponieważ lecąc do góry przestaje uderzać skrzydłami. Wątpię, żeby tak szybko namierzył ofiarę, opadnięcie z sił jest bardziej prawdopodobne.
Podsumowując: zostałaś zabita własną bronią :) Teraz możesz zacząć rozważać słuszność interpretacji o locie ptaka, która pojawiła się wyżej.
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 8
Fiyo

no to ja spróbuję :)

ciekawy jest motyw z piekłem, z pewnością cos jest na rzeczy, chociaz nie przywiązałam się specjalnie do tego motywu w czasie ogladania.

Na co zwróciłam uwage - dla mnie z pewnością motywem zaznaczonym jest hipokryzja Finka. Autor-piewca opowieści o "ludziach z ulicy" nie potrafi rozmawiać nawet z pracodawcą, zamyka się w zatęchłym pokoju z gębą pełną frazesów, gwiżdże na miasto, którego poznać nie chce i w rzewnych słowach wypomina nielicznym znajomym, że przecież "nikogo tu nie zna". W pierwszej rozmowie z "Charliem", który prostodusznie opowiada o sobie, Fink ucina kilkakrotnie propozycje "mógłbym ci opowiedzieć kilka historii..." (o przecież - zwykłych ludziach, których Fink tak chce poznać) i w pełnej egzaltacji roznosi go przeteoretyzowany manifest własnej "wielkiej sztuki" "naszego teatru" dodając pobłażliwie "podziwiam twoją codzienna rutynę". Dalej idzie nie jedna w tym filmie pretensjonalna wypowiedź o "tworzeniu w bólu". Przy swoim idolu-pijaku jakieś brednie o mesjanizmie wielkich twórców. Cierpi za narody i tworzy, naturalnie wielką sztukę w "poświęceniu dla drugiego człowieka"Na miejscowej potańcówce Fink zbywa marynarza opowiadając o rezultatach swojej pracy, później kilka wykrzyków o tym że jest "T W Ó R C Ą". W rozmowie z policjantami protekcjonalna uwaga o "szacunku dla ludzi pracy". Powiedziałabym że pewnego rodzaju rozliczenie nie tylko z LA, ale też myślę osobistych doświadczeń braci nt. "pisarzy" pławiących sie w aurze kłamstw i tanich pochlebstw klakierów, najdalszych od "prawdy i ludu" o których, jak twierdzą, piszą, zamkniętych nad maszyną do pisania i wierzących ze wszelką mądrość znajdą w sobie. Fink od początku dystansuje się względem otoczenia, wierzy że cierpi i dobrze mu z tym a pracę wykonuje nie pod oczekiwania zleceniodawców tylko swoje własne. Moim zdaniem Fink tego nie zrozumiał do samego końca, tymczasem, jak widać w jednej z ostatnich scen, łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Autor pijak i jego sekretarka to właściwie tylko wrzut z krytyką hollywoodzkich pijaków, oszust, wykorzystywania i prawda banalna, ale często ignorowana że dzieło twórcy nie ręczy za niego, ba, nawet czasem nie jest jego dziełem. Choćby tutaj, tysiące kilometrów od LA z niektórych odległych i nieznanych robi się nadludzi bez cienia wyobrażenia o tym, że mogą być dupkami i kłamcami. Ale jakże inaczej - czyż ten biznes to nie jedno wielkie kłamstwo?

Ciekawy motyw z pudełkiem, oczywiście najprostszym i najbardziej narzucającym się wnioskiem jest to, ze jest w nim ludzka głowa, ja przyjęłam ten motyw po prostu jako niewiadomą. Coenowie wiedzieli, że widz będzie zagryzał wargi chcąc dowiedzieć się co jest w środku, nie bez przyczyny też Fink przymierza kilkakrotnie pudełko nie pozostawiając wątpliwości, że jest ono w wysokości i szerokości ludzkiej głowy, ale dla mnie to po prostu zabawa z widzem.

Odnośnie ostatniej sceny - muszę przyznać że się jej spodziewałam. Moim zdaniem także ptak po prostu pada martwy.


escapist

Widzę, że wszyscy macie problem z ptakiem. Przecież kormorany tak polują! I widać nawet jak wypływa i siedzi na wodzie. Serio, trochę podstawowej wiedzy o biologii by się przydało. Bo jak widzę, że ktoś takich rzeczy nie wie, to się nie mogę powstrzymać od skomentowania.

jacenty_centy

Haha... ale głupotę powiedziałem. Kormorany tak nie polują. Ale mimo wszystko są ptaki które tak robią i o to się głównie rozchodzi. xD
A ten ptak na filmie to może być, np. wydrzyk.

ocenił(a) film na 8
jacenty_centy

no jasne, wystarczy troszkę podstawowej wiedzy z biologii, by wiedzieć, że to był wydrzyk... ;P
To, że niektóre ptaki tak polują, nie jest tu argumentem. po pierwsze widac, że spada, poza tym spada prosto w falę. Nie mógłby nic upolować, ponieważ we wzburzonej wodzie nic by nie zobaczył do upolowania. Ale to nie ważne w ogóle. Może to nie jest żaden konkretny symbol, który można by dokładnie odszyfrowac. Raczej składa się na nastrój, który odbieramy w efekcie

ocenił(a) film na 8
anatra

rany dobra poluje. Odczepcie sie już, ucieka wam meritum.

ocenił(a) film na 8
escapist

Coenowie twierdzą, że ptak po prostu przypadkowo "wpadł w kadr" podczas kręcenia filmu. Szukajcie przesłania dalej.

Miklak

A ty oczywiście wierzysz Coenom. No gratuluję. A "Fargo" było na faktach tak? No tak twierdzą Coenowie we wstępie...

ocenił(a) film na 8
Miklak

Bywa, gdy się robi coś w natchnieniu i wszystko idzie dobrze, że przypadkiem dzieją się akurat takie rzeczy, jakie są potrzebne. Nie tylko w filmie. Myślę, że większość ludzi czegoś takiego doświadczyła w życiu. :)

ocenił(a) film na 8
Fiyo

a ja myślę że sporo tu nadinterpretacji.

tzn mam wrażenie, że działa na was wpajana przez 12 lat szkolnej edukacji metoda rozkładania wszystkiego na części i próba znalezienia odpowiedzi na pytanie "co autor miał na myśli".

po pierwsze, mam wrażenie że bardzo byście się rozczarowali jakby sami coenowie się na ten temat wypowiedzieli. niejednokrotnie powtarzali, że symbolika w ich filmach nie jest czymś głęboko przemyślanym, tylko garstką intuicyjnych pomysłów, które wydają im się pasować. to nie bergman czy tarkowski.

po drugie, wydaje mi się, że podejście "co autor miał na myśli" jest nieco pozbawione sensu. doszukując się czegoś na siłę pozbawiacie sztuki jej ważnego elementu - subiektywizmu w odbiorze. jeżeli dla ciebie ptak jako symbol wolności pada martwy pokonany przez rzeczywistość - ok, jak najbardziej masz do tego prawo. to twój subiektywny odbiór. ale ja na tego ptaka nie zwróciłem nawet uwagi i, moim zdaniem, nie czyni mnie to gorszym odbiorcą. każdy ma prawo do własnej interpretacji lub nawet jej braku. ale nie próbujmy szukać jedynej, słusznej, "obiektywnej" interpretacji. i na pewno nie wciskajmy jej w intencje twórców, bo bardzo łatwo otrzeć się o nadinterpretację ich zamierzeń.

więc próba przekonania kogokolwiek, że przecież ten ptak jest wyraźną metaforą porażki z rzeczywistością (czy czegokolwiek innego), szczególnie poprzez analizę nachylenia z jakim wpada do wody jest czystym bezsensem.

paranoh

Też tak myślę, jak już mówiłem gdzieś czytałem że Coenowie zrobili zwykły film a teraz pewnie mają ubaw ;-), jak np widzowie którzy próbują zinterpretować np odklejające się tapety, ale nie wiadomo, może w tym filmie "autor chciał coś przekazać" a może i nie.

ocenił(a) film na 8
Lecho1523

nie piszę o tym, co "autor miał na myśli", piszę jak film odbieram. Jeśli ktoś programowo odrzuca dyskusje na temat motywów filmowych to nie wiem po co zerka w taki wątek.

i nie sadzę, zeby bracia coen czytali rozmowy, w szczególności polskich internautów, na temat własnych filmów "i mieli ubaw w związku z tym".

escapist

Nie chodziło mi o polskie fora.

ocenił(a) film na 10
paranoh

Do użytkownika paranoh - być może analiza lotu ptaka jest zbyt dalekosiężnym tropem interpretacyjnym, jednak czasem warto zwrócić uwagę na szczegóły, które mogły nam umknąć, szczególnie przy pierwszej projekcji. Właśnie po to czytamy i wypowiadamy się w takich tematach, czyż nie? I nie ma to nic wspólnego ze szkolnym schematem interpretacyjnym - powiedzmy sobie szczerze, jeśli chce się coś wynieść z filmu braci Coen, trzeba szukać w nim pewnych analogii i symboli. Cieszmy się, że użytkownicy nie kończą doświadczenia filmowego na etapie napisów końcowych, lecz dążą do zrozumienia różnych kontekstów i znaczeń. Gdyby oglądali bezrefleksyjnie, średnia ocen "Bartona..." oscylowałaby w granicach 3, nie 7.9 ;)

Co do 'subiektywizmu w odbiorze' - przecież ten temat jest wypełniony właśnie naszymi subiektywnymi spostrzeżeniami - dzieląc się nimi nawzajem poszerzamy sobie horyzonty myślowe i wydaje mi się, że każdy na tym korzysta :). Smakujmy filmy!

ocenił(a) film na 8
koloroweokulary

chodzi mi o to, że odnoszę wrażenie, iż niektórzy są gotów walczyć o te swoje subiektywne spostrzeżenia jakby były one jedynymi słusznymi ;)

co do kontekstów i symboli - ja nigdy tego nie szukam. jeżeli zauważę - ok, ale nigdy nie analizuje poszczególnych scen w kontekście "o co mogło im chodzić?". zdaję się raczej na to jak odczuwam film podczas oglądania, niż na dogłębną analizę. i nie jestem pewien czy to jest takie oglądanie bezrefleksyjne.
jak dla mnie takie przesadne (w moim rozumieniu) drążenie filmu, zabija go i odziera z całego uroku. dlatego więc tego nie lubię i nie robię. taki jest mój sposób na smakowanie :)

paranoh

Ja mam podobnie! Lubię zostawiać w filmie jakąś tajemnice, jakieś niedopowiedzenia. W książkach zresztą też. Tajemnica pociąga, a kiedy zostanie wyjaśniona już nie jest taka atrakcyjna.
Tyle, że ten film zawiera tyle dziwnych scen, tyle tropów zostawia, że moim zdaniem w jego przypadku zostawienie go z nie odkrytą tajemnicą, zubaża go.
Są filmy, które tylko mają jakąś mistyczną powłokę, a pod nią są proste jak budowa cepa, ale myślę, że ten film jednak do nich nie należy i dokonując jego analizy, odkryjemy go na nowo.

ocenił(a) film na 9
Fiyo

Specjalnie przeanalizowałem scenę ponownie i stwierdzam iż mylisz się drogi kolego - ptak bynajmniej nie wypływa martwy.

Hnyszard

Wow, gdybyś odpowiedział szybciej niż po prawie trzech latach, to może bym się nawet kłócił, ale chwilowo nie mam dostępu do tego filmu, a jedynie wspomnienie, więc hej... kto wie.

ocenił(a) film na 9
Fiyo

Mimo wszystko dziękuję za odpowiedź.

ocenił(a) film na 8
Hnyszard

potwierdzam w 100% ptak tam po prostu nurkuje i nie wypływa martwy!

ocenił(a) film na 8
Fiyo

chłopie cierpisz na jakieś halucynacje! oglądałem film w jakości HD i ptak tam nurkuje, po czym normalnie wypływa na powierzchnie.

ocenił(a) film na 6
pedes90

O ile dobrze pamiętam, to ptak chwilę po uderzeniu w wodę wynurza się i 'siedzi' na wodzie (jak np kaczki), więc to raczej polowanie na rybki było :)
A poza tym to alegorie, etc, ale do mnie jednak ten film nie przemówił. Albo był dla mnie zbyt trudny...

ocenił(a) film na 8
Lecho1523

ale już na temat: "heil hitler" mogło byc związane z tym, że dwójka policjantów - jeden Włoch, drugi bodaj o nazwisku "Deutsch" zapytali Burtona o jego żydowskie pochodzenie i czynili na ten temat dość obcesowe uwagi (coś o dziurze-hotelu która pod tym względem nie zna selekcji gości).

escapist

To "heil hitler" jest jedną z dosadnych wskazówek, że sceny w hotelu w drugiej połowie filmu są wytworem wyobraźni Bartona Finka. Charlie (w przeciwieństwie do Bartona) nie miał powodu wiedzieć, że jeden z gliniarzy jest uprzedzony do żydów. Słowa te mają natomiast sens jako emocjonalna emanacja wyobraźni samego Bartona.

ocenił(a) film na 8
kosarz1311

w sumie racja.

ocenił(a) film na 8
Lecho1523

Przyznaje film jest dosyć trudny, bracia dali popis, pełno w nim symboliki, przenośni, jednak cieszę się, że ludzie tutaj dyskutują i pomagają sobie nawzajem. Sam mam problem z interpetacją, jednak postaram się co nieco przybliżyć. Mimo widocznego dla braci Coen charakterystycznego czarnego humoru ten film to głównie dramat. Dramat ludzi, twórców, którzy marnują się w maszynce do robienia pieniędzy jaką jest Hollywód. Stąd znany duet przyrównuje cały ten biznes do piekła, które zamiast poszerzać horyzonty twórców, raczej je hamuje. Na tym można było by już właściwie skończyć, bo nie lubie pisać poematów, jednak ludzie pytają co oznacza obraz z kobietą na plaży. Wg. mnie symbolizuje on wewnętrzną wolność twórczą Bartona, do której dąży, ale nie pozwala mu na to, ciasny pokój, czy też jak kto woli cały "hollywodowski" bajzel do którego trafił, dopiero na sam koniec kiedy trafia na bruk, z bagarzem doświadczeń może zacząć tworzyć po swojemu, nie jest przez nic ograniczany, nawet sama kobieta moim zdaniem coś tutaj znaczy, mianowicie, mamy przykład kina rozrywkowego komercyjnego tutaj grać mogą tylko aktorzy z wyższych sfer, Johny Depp, Brad Pitt i inni. W przypadku kina niezależnego każdy, ma szansę być stać się aktorem, co jak słusznie zauważył Barton (nie pamiętam dokładnie tego tekstu, ale powiedział mniej więcej tak) "skądś Panią znam grała Pani w filmie?," czy "mogła by Pani zagrać w filmie." na co ona "Ja?". Dowodów na to, że to możliwe jest pełno, chociażby Bruce Campbell gdyby nie to, że był kolegą Sama Raimiego nigdy nie zobaczylibyśmy go na srebrnym ekranie. Co do "Hi Hitler!" to też wydaje się być dosyć proste. Bracia bawią się formą, bawią się kinem, w końcu Hitler jakby nie patrzeć był chodzącym złem, stąd tutaj robi za symbol zła, wymawiany z ust "diabła". Automatycznie wywołuje to uśmiech na twarzy, bo w końcu Bracia Coen to specjaliści od czarnego humoru, który tu jak wspominałem przewijał się przez cały film czego przykładem był chociażby "Heil Hitler!". Dodam jeszcze, że nie czytałem żadnych wcześniejszych postów ani argumentacji, stąd mogę sie po kimś powtarzać.. ;)

DLoN92

Teraz już to wiem, post pisałem ponad pół roku temu i jeszcze tego nie ogarniałem choć dalej przyznaję że film do najprostszych w odbiorze nie należy ; ).

użytkownik usunięty
Lecho1523

''Śmieszą mnie natomiast posty użytkowników że Charlie polał benzyną Hotel i go podpalił''

Hotel się palił ponieważ jego ściany był wytapetowane, a żeby tapeta trzymała się na ścianie musi być przyklejona klejem, który zazwyczaj jest łatwopalny...Oto cała filozofia

ocenił(a) film na 10
Lecho1523

Moim zdaniem w tym filmie nie było ani grama humoru, jest to zdecydowanie dramat. Wrażenia po obejrzeniu mocne, wstrząsnął mną do glębi.Trzeba bardzo uważnie oglądać, aby odczytać symbolikę, pewnie nie udało mi się dostrzec wszystkiego.
Hotel - zdecydowanie paraboliczna wizja piekła, którego władcą jest Charlie. Pozornie jest miły i przyjacielski, niewinny jak pokusa, Częstuje alkoholem, mówi o "kobitkach", jest ubezpieczycielem, chce, aby ludzie byli spokojni, bezpieczni, usypia ich czujność. Cała fabula jest właśnie dopasowana do roli Charliego, ma uśpić czujność widza i Bartona, aby nie dostrzegł, kiedy zostanie osaczony przez Zło. Scenarzysta skusił się na Hollywood, wygrała pazerność, wzięła górę nad jego górnolotnymi wizjami teatru dla plebsu. Jego wizyta jest niedoskonała, plebejski pokój hotelowy obrzydza go, nie ma ochoty słuchać opowieści Charliego(nigdy nie zapytał go o to, "jak dużo ma do opowiedzenia"), za mentora wybiera sztucznego autora bestsellerów. Jego intecje wydają się być więc być nieuczciwe, właściwie nie chce opisywać autentycznych sytuacji, codzienności, słucha siebie, stara się odwzorować rzeczywistość, ale nie na bazie otoczenia, a własnych wyobrażeń i wizji. Staje się ofiarą pokus, ukrywa morderstwo, chroni zbrodniarza, wyrzeka się ludzkich wartości. Charlie jest diabłem - z ludzi usuwa wnętrze(dosłownie i w przenośni), odciąga Bartona od pracy, wporwadza do jego życia niepokój, który wydaje się tylko być pozytywnym.
Obrazek nad biurkiem scenarzysty jest symbolem tego, czym powinno być LA - rajem dla ciała i umysłu, w co stara się wierzyć twórca, wmawia to sobie, aby zacząć pisać(każdą próbę zaczyna od zerknięcia na ilustrację). Paczka od Charliego - wydaje mi się, że są to wartości wyższe, ludzkie, jakie reprezentował sobą Barton w NY, Charlie powiedział, że nie są jego, zostawił je w pokoju sąsiada i wyjechał, może był to sprawdzian dla przybysza, czy przesiąkł Złem do głębi. Na plaży w ostatniej scenie Barton mówi, iż pakunek chyba nie jest jego, czyli sam już nie wie, co w jego wnętrzu wygrało. Spadający ptak - upadek wartości, koniec wolności, klęska bohatera.
Bohater jest swego rodzaju falszywym mesjaszem - emituje idee, których nie wyznaje, jest sztuczny, zagubiony. Lipnick traktuje go jak Boga - całuje go po nogach(analogia do obmywania nóg w NT), wierzy w każde, choćby mało prawdopodobne słowo. Biblia ma przkręcone wersety, jest to jego nowa świętość. Czuje wyższość nad innymi, jest samolubny, pragnie przewodniczyć tłumowi, stać na czele wielkich przedsięwzięć. Zostaje zdemaskowany poprzez brak zrozumienia jego dzieła. Twierdzi, iż pisze, gdy odczuwa ból, niczym Chrystus na krzyżu. Co więcej, mężczyzna w windzie zapytany o to, czy zna Biblię, odpowiada "ze słyszenia", co dowodzi piekielnej misji tego miejsca.

3razyJOT

Jak na razie najlepszy komentarz ; ). Świetna interpretacja.

użytkownik usunięty
Lecho1523

Każdy powinien interpretować film po swojemu i samemu wyciągać wnioski. Jesteś konformistą, że podsycasz cudze idee?

Nudzi ci się?

3razyJOT

bardzo sie ciesze, ze ktos wreszcie zauwazyl pytanie o biblie. skupilem sie na poczatku filmu, a dokladnie na tym, ze boy hotelowy wyszedl nie typowo bo z jakiegos ciemnego pomieszczenia pod podloga ( wyszedl z pod ziemi). jednym z prostrzych wyobrazen jest to, ze niebo jest na gorze, a pieklo NA DOLE. mysle, ze ten moment jak i kilka na poczatku (wypowiedzenie trzech szustek w windzie itd.) odgrywa duza role w interpretacji. pokoj do ktorego wchodzi glowny bohatej za pierwszym razem rozni sie wizualnie od nastepnych ujec. za pierwszym razem jest bardzo oswietlony, widac promienie slonca, a w nastepnych jest ciemny brudny i ponury. to, ze za pierwszym razem nie mozna otworzyc okna moze oznaczac brak kontaktu z innym swiatem, a jednoczesnie brak mozliwosci ucieczki, odetchnienia.
zastanawia mnie jednak kilka rzeczy:
1. jaka metaforyczna role odgrywal boy hotelowy i czy jego postac ma znaczenie?
2. co oznaczaly komary? przeciez szef wytworni stwierdzil, ze jest to niemozliwe zeby tam byly przynajmniej nietypowe
3. jak mozna interpretowac rope z ucha o ktorej takze na koncu wspomnial filmowy "szatan"
4. czemu Charles nie zaproponowal nigdy Bartonowi zeby przyszedl do niego i czemu nawet gdy Barton chcial wejsc w momencie gdy odkryl trupa w w lozku to Charles mu nie pozwolil?
to szczegoly, a ja moze w zbyt wielu rzeczach chce ujrzec drugie dno, ale uwazam, ze jesli nie wszystkie to chociaz czesc z tych rzeczy ma jakies znaczenie.

Lecho1523

http://www.film.org.pl/prace/barton.html co o tym sądzicie ?

ocenił(a) film na 7
Lecho1523

Dla mnie to historia utraty tozsamosci artystycznej w Hollywood, reszta to watki poboczne. Dzielo tworcy moze tam byc przydatne jedynie wtedy, gdy utworzy je pod dyktando wytworni filmowej. W finalowej scenie Barton Fink wtapia sie w kalifornijski obrazek, autonomicznie nie moze tam istniec.

ocenił(a) film na 10
Lecho1523

dostrzegam w tym filmie ciekawą niejednoznaczność- z jednej strony Fink jest artystą nękanym przez "system", który to system ogranicza jego swobodę w tworzeniu dzieł Prawdziwych, Wielkich, artystą, który do szczęścia potrzebowałby tylko owej swobody; z drugiej jednak strony sam Fink wcale nie dąży do tego (do swobody)- bo sam ogranicza swoje dzieło zapatrując się we własny umysł- nie słucha opowieści sąsiada, w ogóle nie interesują go ludzie, miasto, marynarze- jak ktoś wyżej wspomniał- mamy tu hipokryzję Finka.
Podoba mi się ta dwuznaczność. Bo oddaje prawdę o świecie, że mianowicie to nie jest wszystko takie proste, zero- jedynkowe. Że, gdy ktoś da nam swobodę, że gdy system nie będzie nas ograniczał, to od razu każdy pisarz zacznie tworzyć wielkie dzieła dotykające nas wszystkich, dzieła realnie wpływające na życie zwykłych ludzi. Wydaje mi się, że Fink nie trafił do "piekła" bez powodu. Stał się karykaturą swoich własnych ideałów. Dlaczego bowiem mimo swojego idealizmu na początku filmu zgodził się jednak na wyjazd? Ideały może są piękne. Ale człowiek nieraz nie wytrzymuje ich presji.
W skrócie: Cohenowie bronią artysty, narzekając na otoczenie, które uniemożliwia mu swobodę, i zarazem samego artystę nie pozostawiają bez krytyki. Ciekawe. Film bardzo życiowy i realistyczny. Ale forma przekazu kompletnie nieintuicyjna :) W zasadzie chyba z konieczności. W końcu kino jest formą sztuki, a nie dyskursu naukowego (w tym wypadku pewnie byłaby to socjologia i psychologia)

ocenił(a) film na 6
ocenił(a) film na 8
Lecho1523

A ja obejrzałam ten film i pomyślałam sobie, czy przypadkiem Coenowie nie mieli w przeszłości podobnej sytuacji. Napisali świetny scenariusz, a jakiś tłusty gość z wytwórni, zrównał ich pracę z ziemią. Nie wpadłam na interpretację z piekłem, ale właśnie krytyka Hollywood, szczególnie w tych ostatnich scenach jest bardzo wyraźnie przez braci zaznaczona. Film niesłychanie intrygujący i wciągający, teorii może być wiele.

użytkownik usunięty
Lecho1523

Ja bym na Twoim miejscu nie oglądał Coenów jeśli ten film sprawił Ci trudność. Ale jeśli lubisz ich styl to zawsze można obejrzeć "Okrucieństwo nie do przyjęcia" czy też "Arizona Junior". Pozdrawiam

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Lecho1523

Nie tak ostro lecho, kieszonkowych nie dostałeś?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones