kiedyś przypadkiem zobaczyłem ten "film", uśmiałem sie strasznie...
nie rozumiem również dlaczego ten "film" sie tu znalazł... to nie jest film!
Słońce, deszcz a decoral wciąż biały... filmik jest genialny biorąc pod uwage koszta produkcji, choć faktycznie podobać się może raczej tylko fanom
nie fanom tylko ludziom którzy czytali komiks i wiedza jaki powinien być batman. film jest świetny! widać, że reżyser sam lubi batmana i robił to z pasją nie dla kasy
Ja nie czytałem komiksu, nie jestem fanem, choć lubie i aliena i predatora, a film mi się podobał. Klimat jest odczuwalny w każdej scenie. Nie to co ten gniot AvP.
A najlepsza scena ze wstającym Batmanem - i ta mokra peleryna :]
Film jest swietny! Muzyka,ujecia,nastroj...
A dialog Jokera z Batmanem wysmienity!
(-you`re going back to arkham Joker)
Czym sie zachwycamy? Wspaniłą robotą amatorów! Przecież jak na tak krótki film włorzono weń wiele pracy i wysiłku- a efekt jest porażajacy. Bjie na głowe zrealizowany przez- teoretycznie- profesjonalstów ,,Ailens vs. Predator". Dziwiek, muzyka, zdiecja, gra aktorow, choreografia walk- wspaniale! No i te strugi deszczy... :)
to jest film krótkometrażowy.
Zajrzyj do słownika zanim zaczniesz bzdury pisać.
Rozumiem, ze twój ideał bohatera to romantyczny laluś. A ideał filmu to banalna produkcja z hollywood, której jedynym atutem jest to, że po obejrzeniu od razu się o niej zapomina.
Nalepszy fanowski film jaki widziałem!
Zapraszam też do mnie na Bloga do obejrzenia moich własnych filmików.
Film jest dobry choć liczyłem, że to Predator wygra a nie Batman. Co do reszty się zgadzam: świetna muzyka i nastrój
Ja też nie rozumiem.
Jest to dobry fanfilm, niezła krótkometrażówka, ale oceniając ją jako film nie jest niczym szczególnym. Pomysł był banalny i film wyszedł dość banalny.
Pismo SFera to już zupełnie przesadziło promując go jako jeden z najlepszych krótkometrażowych filmów grozy.
Efekciarskie danie z klimatem - osiem minut dla chętnych, którzy przeboleją brak poszanowania dla ksenomorfa.
Za pierwszym razem też się nieźle uśmiałem oglądając film. Gdy zobaczyłem ksenomorfa pomyślałem "taa... Co jeszcze? Może predator się zaraz pojawi?" :)
Ja również uważam, że jest to najlepszy film z rodzaju fan-made, jaki widziałem. Choć może wynika to częściowo z faktu, że większość takich filmów to były parodie :).
I tu, podchodząc do filmu po raz pierwszy, zastanawiałem się, czy nie mam do czynienia z kolejną parodią. Film jednak szybko rozwiał moje wątpliwości - klimat jest naprawdę mroczny i posępny, a cała walka Batmana z Predatorem dramatyczna. Przez pewien czas myślałem, że Batman zostanie zmasakrowany. Ale ostatecznie zwyciężył... choć ostatnie ujęcie w filmie niczego dobrego nie wróży.
No to co z nim w końcu - zginął, czy może udało mi się zwiać?
Ale tak czy inaczej, Batman: Dead End stanowi dowód, że najważniejszy w kręceniu filmów jest talent, pasja i umiejętności, a nie wysokość budżetu. Nakręcony za psie pieniądze, ośmiominutowy film z Nietoperzem jest lepszy niż cztery pełnometrażowe gnioty za gruby szmal (Batman Forever, Batman i Robin, tudzież obie części Alien vs. Predator).