Jakie było nawiązanie do Moon ? Bo może coś przeoczyłem.

Raz w wiadomościach były pokazywane klony Sama Bella granego przez Sama Rockwella.

Dzięki. Jednak przeoczyłem to.

dwa razy, faz jak bohater siedział w barze, to leciala w telewizorze rozprawa sądowa "to ja jestem sam bell, nie to ja jestem!", drugi raz krocej pokazano w tv wywiad z samem bellem,
no i soundtrack mial miejscami podobne motywy,

jedyne jasne strony tego filmiu

Były jeszcze graffiti na ścianach pod koniec, uwolnić....

No i na koniec, stacja benzynowa to Lunar industries:)

Podzielam zdanie, ale mam wrażenie że gdyby ten film lepiej zmontować, byłby dużo lepszy.

niestety to Netflix ;] czasem cos wyjdzie czasem nie !

Moim zdaniem jest lekko przydługi. Można by go skrócić tak o 15 minut co dodałoby mu nieco dynamiki.

bardzo dobry zaiste ;].Mam gdzie ta cala krytyke i ludzi co nie potrafia wlasnego zdania miec bo tylko sugeruja sie Rotten i IMDB albo Metacritics !.Kolejny film ktory nie zostal doceniony.
To samo bylo w swoim czasie z Blade Runnerem !.Biedny Harison Ford wtedy mial !

Dokładnie! Jestem tego samego zdania. Oceny na filmwebie nie są dla mnie żadną wykładnią.

faktycznie :D
nawiązanie do Moon było ale mniej uderzające jak nawiązanie do Niezniszczalnego w Split ;]
gdyby nie cukierkowe zakończenie byłoby lepiej, np gdyby ucięto w momencie jak Duck wchodzi do pokoju dziewczynki - totalna deprawacja, syf i zgroza świata przyszłości i beznadzieja...

Myślisz, że autor miał na myśli ukazanie zepsucia świata przyszłości? Szczerze w to wątpię, bo filmowi bohaterowie nie wychodzili raczej poza półświatek.

Film świetny dla mnie w pierwszej 20.Oceniam na 9

Mam wrażenie, że jeśli coś jest spoza uniwersum Marvela/DC lub podobnych rozpasanych od efektów i glośnych od wybuchów produkcji to już jest nudne, słabe i w ogóle nie warte uwagi. Zdumiewające, że nikt Duncanowi Jonesowi nie podpowiedział, żeby umieścił chociażby takiego człowieka nietoperza lub innego superbohatera w swoim filmie. Wtedy z pewnością oceny wzrosły by bardzo do góry i byłby hit, a tak jest kit. A tak serio nasza elokwentna, popcornowa publika coraz bardziej zaczyna przypominać amerykańską, która już poza ładnie opakowanymi wydmuszkowymi produkcjami nic innego nie potrafi zrozumieć. To smutne, ale coraz bardziej zaczynamy ich przypominać...

Inni za to czasami widzą głębie i dodatkowe podteksty tam gdzie ich nie ma i gdzie jest po prostu kicz.

Dla jednego jakaś produkcja może być kiczem, a dla drugiego wyjątkowym przeżyciem, o którym jeszcze długo po seansie nie może zapomnieć. W dużej mierze zależy to od stopnia wrażliwości odbiorcy. Każdy z nas jest inny o różnym poziomie empatii i na swój indywidualny sposób odbiera otaczającą rzeczywistość. Stąd takie rozbieżności w ocenie filmów i dlatego tak różniące się między sobą produkcje znajdują zawsze swoją niszę i wiernych odbiorców. Jeśli chodzi o omawiany film nie doszukuję się w nim jakiejś głębi. Według mojej subiektywnej oceny to całkiem dobre, porządne scifi. Jest intrygujący i klimatyczny (Berlin skąpany nocą w neonach przywołuje skojarzenia ze świetnym Blade Runner'em). To film z dużym potencjałem, który jednak nie do końca został wykorzystany, tym bardziej, że projekt tej produkcji "dojrzewał" 16 lat, ale i tak nie jest źle. Oglądając brutalność niektórych scen można odnieść wrażenie, że przy produkcji filmu maczał palce sam Quentin Tarantino, który jak wiesz często balansuje na granicy kiczu. W porównaniu z innymi produkcjami jak chociażby kiepską "Mroczną wieżą" ta wydaje się bardziej przemyślaną i kompletną , choć nie pozbawioną wad. Podsumowując obejrzałem ten film z przyjemnością i nie był to dla mnie stracony czas. Z pewnością jeszcze do niego wrócę.
Pozdrawiam.
P. S A tymczasem przed nami "Anihilacja"...

A jak na moje oko, to nic tu się kupy nie trzymało. Powiedziałbym, że pozlepiali całą masę wątków, nie wnoszących niczego ciekawego do fabuły. W jaki celu umieszczono w tej historii pedofila? Po co ta dewastacja samochodu? Po co ta lamentująca matka zaginionej? Po co wątek tortur w piwnicy? Po co ta scena z ochroniarzem w galerii handlowej? Po co Duck operował krtań Leo? Po co ta scena w hotelu z dwoma seks robotami? Takich pytań można tu przytoczyć mnóstwo i mimo, iż zawsze znajdzie się dla nich jakieś wyjaśnienie, to będzie one wątłe.
Ogólnie wyglądało to trochę tak, jakby autor chciał się pochwalić światem przyszłości, który stworzył w swojej wyobraźni (prezentacja technologii nie była zbyt subtelna, w wielu miejscach zupełnie niepotrzebna), ale najwyraźniej nie był w stanie stworzyć równorzędnej historii, która by go zamieszkała.

Jedna rzecz mi się jednak w filmie podobała, mianowicie niemy krzyk Leo.