Pierwszy seans zaliczony, wczoraj emitowany był film na TVP Kultura, więc nagrywałem. Czytał Maciej Gudowski, format obrazu - 16/9. Film nawet podobał mi się, chociaż miewał gorsze momenty np.nie podobały mi się te wstawki jak np.latający "Dude" itd. I postać którą grała Moore jakoś nie podobała mi się zbytnio. Ale "Gościu" to czysty geniusz, popis Bridgesa. A i Walter to niesamowity John Goodman. Film może nie ma wartkiej akcji, ale jest bogaty w kapitalne zdjęcie i świetną gammę bohaterów. Oczywiście na czele z "Gościem" - bezstresowym miłośnikiem kręgli, piwa i "białego Rosjanina" i Walterem, facetem, któremu wszystko kojarzy się z Wietnamem i wszystko z nim łączy. Duet w tle uzupełnia Steve Buscemi, mistrz ról drugoplanowych. Wszystko dopełnia zajebisty soundtrack i wiele dobrych kawałków przewijających się w tle. Humor także był niezły i można było się uśmiechnąć.
Klasycznie bym powiedział:D
Zazdroszczę pierwszego seansu Biga, ja mam za sobą około 15- wciąż co jakiś czas go odpalam i za każdym razem bawię się świetnie ale to już nie to samo:)
Szkoda, że nie doceniasz tych wstawek, może przy następnym obejrzeniu? Moim zdaniem to bardzo mocne punkty tego filmu, zwłaszcza ta sekwencja, która rozgrywa się w głowie Kolesia po tym, jak wypija drinka u Treehorne'a - Saddam, kręglo-dziewuchy, Julian Moore w stroju wikinga, i Koleś uciekający przed nihilistami, którzy chcą mu odciąć przyrodzenie wielkimi nożycami - kawał surrealizmu.