Oj, zestarzał się ten film, a i książeczka Hena jest retro-niestrawna. 1. I książka, i film dużo gorsze od "Chłopców z Placu Broni", a właściwie są to plagiaty dzieła Molnara. 2. Fatalna gra dzieci, co w sumie nie jest niczym dziwnym w polskim filmie aż do lat 90. 3. Sama robota filmowa rodem sprzed wojny, albo jeszcze gorzej. Dałem 5 z powodów sentymentalnych.
Ciekawa scenka w rodzinie żydowskiego krawca. Ojciec mówi do wybierającego się "na wojnę" syna: "Picie, bicie, sporty to nie dla nas. Ty się lepiej ucz." Które to zdanie polecam wszystkim współczesnym entuzjastom Sarmatów.
Jesli chodzi o film, to oprócz Nasfetera w polskim kinie nikt mu nie dorownał. Gra aktorów swietna, bo to z kolei zapozyczone dzieci z filmow Nasfetera/ Osobiscie cenie Nasfetera najwyzej i uwazam, ze kino robił genialne. Ale tego filmu tez bym tak surowo nie oceniła.