Film nie jest jakiś nadzwyczajny, ale można obejrzeć jak się ma 2 godziny czasu. A jak się nie ma to polecam audycje B. Wołoszańskiego z radia Zet, której jedna z części opowiada właśnie o zatopieniu owego kieszonkowego pancernika. Według mnie dużo lepiej jest wybrać tę właśnie opcję. W filmie zabrakło ukazania tego, co działo się w porcie z niemieckiego punktu widzenia - co skłoniło kapitana do zatopienia własnego okrętu.
1. Uszkodzenie podczas bitwy pokładowych samolotów.
2. Przekupieni przez aliantów miejscowi właściciele samolotów nie chcieli wypożyczać Niemcom swoich maszyn.
3. Raport marynarza o zaobserwowaniu masztów brytyjskiego "pancernika" na horyzoncie.
W filmie zabrakło też samobójstwa kapitana z Admiral Graf Spee.
Fakt, bitwa z niemieckiego punktu widzenia jest ukazana blado, oddano jednak hołd waleczności i rycerskości jakimi charakteryzował się Langddorff, co jest dość rzadkie w filmach z lat 50-80, gdzie wszyscy Niemcy to naziści o blond włosach, kwadratowych szczękach i zimnych spojrzeniach.