Scenariusz wersji 2049 zawiera pomysły najwyżej na jeden, 45 minutowy odcinek serialu. W związku z powyższym, jest jak w radzieckim filmie (gieroj chodzi i myśli, chodzi, chodzi , chodzi...). I tak przez ponad połowę długiego filmu. Nie przypadkiem chyba w pewnym momencie pojawia się na ekranie napis cyrylicą - "sdiełano w CCCP". Najlepsze - "female bad robot" i pies. Najgorsze - mokry sen chłopaczków od CGI, którzy skonstruowali "nową wersję" Sean Young. Mój Boże, jestem dostatecznie stary, żeby pamiętać, że to była jedna z najpiękniejszych i najbardziej sensualnych aktorek lat 80-tych. Odwalcie się od niej raz na zawsze, bo to, co zrobiliście, wygląda jak anime w porównaniu do grafiki Durera. Muzyka Zimmera to hołd złożony Vangelisowi, ale składający się - niestety - głównie z hałasu, a znacznie mniejszym stopniu z rozgrywania nastroju za pomocą melodii. Podsumowując - "Blade Runner 82" może spać spokojnie na półce z wielkimi filmami. Tego pukania od dołu prawie nie było słychać. Daję 6, ale tylko przez sentyment do papierowego konika, i bliższy klimatowi Polski śnieg zamiast deszczu w jednej z finałowych scen.
A propos cyrylicy to o ile się nie mylę napis w pierwszej scenie filmu na białym tle dużymi bukwami odczytałem jako CELINA.
Roy uśmiecha się ironicznie z ostatniej sceny i mówi: Widziałem rzeczy o których wam sie nie śniło... lecz nie zaliczam do nich Blade Runner'a 2049 :)