..., tym większy zawód odczuwam. Właściwie to co mnie w tym filmie najbardziej przeraża, to wszechobecna pustka, intelektualna, emocjonalna. Kurde no, totalnie holywoodzki film (w najgorszym tego słowa znaczeniu), a stara się to ukryć przeciągniętymi scenami i wizualnym bizancjum hehe .
"To jest kino niezależne i artystyczne, ale rzućcie sobie okiem na Johnny'ego Walkera, Peugeota czy Soniacza". Dawno nie dostałam tak chamsko z liścia od product placement. Rzygam reklamami, idę obejrzeć film i dostaję kolejną porcję do zwrócenia.
Ciekawe jak wyglądała "walka" o tę rolę... Ryan Gosling jest drewnem totalnym, nawet w roli androida jest nieprzekonujący, a tu przez jakieś 120 min. musiałam obcować z jego nieskażoną jakąkolwiek myślą twarzą. Do tego Jared Leto, mroczny i nieprzenikniony jak Rysiek z Klanu, wygłaszający pseudointelektualne gadki. Jakby tego wszystkiego było mało, dostaję niezbyt rozgarniętą i pretensjonalną w każdym calu dziewczynkę, która ma uosabiać filozoficzne rozterki na linii człowiek/A.I. To tyle na temat głębi postaci.
Traktuję to jako wypadek przy pracy, bo Villenueva bardzo lubię. Mam nadzieję, że nie zasmakuje na dobre w wysokobudżetowych produkcjach.
P.S. Właśnie włączam sobie Blade Runnera z 82 r., żeby zneutralizować ten niesmak.