scena kiedy K. jest w centrum wspomnień i ta dziewczyna mówi mu że ktoś kto naprawdę przeżył, wtedy jest zapłakana i zakrywa ręką usta, kiedy K. wybucha złością i wstaje kopiąc krzesło w odbiciu na szybie widać ją z zupełnie innym wyrazem twarzy, nie płacze, nie zasłania ręką ust tylko zwyczajnie obserwuje to co robi K., w morde... w kinie w ogóle nie zwróciłem na to uwagi, chociaż byłem na tym filmie dwa razy, ot taki drobny błąd w montażu a jednak rysa i lekki ból serca
Jakie to ma znaczenie, kiedy trzon fabuły jest do dupy?!
Chodzi mi o owe niby "androidy" z pierwszej części, które okazały się jednak klonami, w dodatku zdolnymi do rozrodu...
A, że były bardziej "ludzkie" od ludzi też pewnie nie przypadek.
Słabe!