To historyczne zdjęcie Religi i spiącego lekarza w tle po wyczerpującej operacji. Jest genialne i jak
się na nie patrzy, to kryje się za nim tyle historii to opowiedzenia, można je czytać wręcz, a raczej
się domyślać. A w filmie poswięcono tej scence absolutne minimum. Niemal odtworzenie tej scenki
1:1 w bezruchu i nic poza tym.
Oczywiście, że cały film to jest TA historia, która się kryje za zdjęciem, ja wiem. Ale mam na myśli
raczej te drobne szczegóły z danej chwili, sytuacji, może opowieści autora zdjęcia albo drugiego
lekarza. Cokolwiek. Gdyby ta końcowa sekwencja była odrobinę bogatsza i chociaż pół minuty
dłuższa.
Właśnie tego mi zabrakło i tylko tego.
Zgadzam się.
Zakończenie jest perfekcyjne, dobrze że film kończy się kadrem na oczy profesora. Gdy siedziałam w kinie myślałam - koniec, koniec. Już niech niczego nie robią dalej.
Dla mnie 10/10.
a mnie się właśnie wydaje, że to byłby nadmiar. film był idealnie wyważony, bez zbędnego idealizowania, patosu itd. i także idealnie zakończony. naprawdę jestem zachwycona.
Zgadzam się. W tym filmie narracja jest poprowadzona PERFEKCYJNIE. Nie dodałbym, ani nie odjął ani jednej minuty.
Ja odczuwam i niedosyt po zakończeniu i jestem zadowolona zarazem bo ten kadr był bardzo wymowny. Wyszłam z sali kinowej i nie umiałam skomentować tej produkcji. Rewelacyjny polski film o fantastycznym lekarzu
Dla mnie zakończenie idealne! Szczerze mówiąc domyślałem się, że to legendarne zdjęcie zostanie wplecione w historię, jednak w momencie pojawienia się go na ekranie... ktoś chyba zaczął kroić cebulę.
Gdybym siedział sam w kinie pewnie popłakałbym trochę bardziej a tak trzeba było trzymać fason.
Dla mnie to najlepszy polski film w historii!
ogólnie we wszystkim się zgadzamy. Niedopowiedziane sceny mają większą siłę, niż gdy się pokaże zbyt dużo. Ale przez pół filmu mając w pamięci to zdjęcie oczekiwałem, że ono się chociaż trochę poruszy :)
To właśnie film jest "poruszeniem" tego zdjęcia - fabularnym jego rozszerzeniem. Tak bym właśnie to widział - nie odwrotnie.
A mnie zakończenie wydało się zaskoczeniem, myślałam że coś jeszcze się wydarzy ale uważam ,że było piękne. Tak własnie powinien się kończyć ten film.
Wychodząc z kina też byłam trochę rozczarowana nagłym zakończeniem, ale po przemyśleniu stwierdziłam, że przeciąganie czy rozwijanie tej sceny nie spotęgowałoby jej efektu, wręcz przeciwnie. Sam pomysł umieszczenia tego, legendarnego już, zdjęcia w filmie - genialny!
Natomiast zabrakło mi czegoś innego - rozwinięcia wątku rodziny profesora. Sceny z żoną były nieliczne, dialogi urywały się w połowie, dzieci nie zostały w ogóle pokazane. Rozumiem, że film nie miał być biografią, tylko przedstawieniem wydarzeń, które doprowadziły do pierwszych przeszczepów serca w Polsce - niemniej, wyłaniający się z niego obraz prof. Religi jest moim zdaniem niepełny.