Reżyser Andrzej Wajda odkrył pisarza Jarosława Iwaszkiewicza dla kina. Nic w tym dziwnego, opowiadania pisarza znakomicie nadają się do przeniesienia na ekran. "Brzezina" ma swój specyficzny nastrój - smutek, nostalgia. Walka ze słabościami i z nieuchronnie zbliżającą się śmiercią. Owdowiały gajowy (Olbrychski) mieszka w lesie z córką. Z zagranicy przyjeżdża jego brat (Łukaszewicz), aby tu dokonać żywota (dowiedział się, że jest nieuleczalnie chory). Chce jak najpełniej, radośnie przeżyć te dni. Wszystkim się fascynuje, a nawet podkochuje w wiejskiej dziewczynie (Krakowska). Jego postawa z początku drażni brata, ale w końcu rozumie umierającego.
Film jest piękny plastycznie, z wyraźnym piętnem malarstwa Jacka Malczewskiego.
Wajda wcale nie odkrył Iwaszkiewicza dla kina! Dość wspomnieć takich rerzyserów jak Kwalerowicz, Rybkowski czy Zarzycki. Poza tym już wcześneij sam Jarek pisywał scenariusze, tó morzna se poczytać to i owo... http://www.filmpolski.pl/fp/film1.dll/spisfilmow?osoba=6257&baza=1 [www.filmpolski.pl/fp/fi ...] pozdro666