PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=447393}
6,2 1 885
ocen
6,2 10 1 1885
Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny
powrót do forum filmu Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny

Niech nie czytają osoby, chcące jeszcze przeczytać książkę (nawet jeśli widziały film).
Ten film nie ma nic wspólnego z książką, jeśli chodzi o charaktery. A to zmienia wszystko! Powycinane postaci (wiem, że film i tak jest długi, ale brak Klary czy Eryki był dla mnie przesadą. Poza tym - jeśli nie było Klary, to dlaczego w końcowych scenach pojawia sie słynny wypchany niedźwiedź?)
Tonia nigdy nie spojrzałaby na Hermana H. w taki sposób, jak w filmie. Oa nim gardziła, prychała na niego, nie spojrzałaby na niego z sympatią. Nie dałaby sę pocałować w dłoń. A sam Herman w książce jest nieszkodliwym otyłym debilem. Nie było żadnego tańca.
Gerda była przyjaciółką Toni, nie nieznajomą z Amsterdamu. Nie gardziła wszystkimi mieszkańcami Lubeki i nie była bezgranicznie nieszczęśliwa.
Ida Jungmann była siwa :)
Tu znów nasuwa mi się pisanie o Klarze - była siostrą Toma, Chrystiana i Toni, nie mam pojęcia, czemu pominiętą w filmie. Wyszła za mąż za pastora, który po jej śmierci mógł (za zgodą senatorowej, jeszcze wtedy żyjącej, bez wiedzy Toma) zachować jej posag, co w dużej mierze przyczyniło się do wielkich strat finansowych firmy Buddenbrook.
Tonia po małżeństwach jeszcze bardziej obrosła dumą, nabrała zwyczaju wykrzykiwania m.in "Grunlich! Permaneder!" etc. Z małżeństwa z Grunlichem miała córkę, Erykę, która wyszła za mąż i urodziła Elżbietę. Jej mąż poszedł do więzienia, potem uciekł do Londynu.

Mogłabym pisać wiele, ale napisze - jako ekranizacja książki film ma u mnie 2/10 (kłótnie Toma z Chrystianem były świetne). Ale jako że film sam w sobie, gdybym nie znała ksiązki, zachwyciłby mnie, zasłużył na 4/10.

Ufff. Koniec referatu :)
Polecam książkę :)

ocenił(a) film na 5
jelizawieta

Książka to arcydzieło, bieżąca ekranizacja : płytka, nudna i bez duszy...

angel_falls

Nie zgadzam się. Dla mnie książka nie jest arcydziełem, raczej dobrze napisaną sagą rodzinną - niewątpliwie, język powieści jest piękny. W pewnych momentach zachwyca erudycja tak młodego człowieka - dialogi są naprawdę świetne, niektóre myśli wciąż chodzą mi jak mantra po głowie ( Mann miał zaledwie 22 lata gdy zaczął pisać Buddenbrooków). Należy też pamiętać, że książka jest właściwie autobiografią.
Niestety, niektóre postacie w książce były zwyczajnie płaskie...Moim zdaniem, ekranizacja je ożywiła, ponadto wyjaśniła kilka niezrozumiałych dla mnie wątków (chodzi mi głownie o działalność kupiecką Toma). Wszystko zostało pokazane w odpowiednich proporcjach, niezbyt interesujące postacie, które nie wprowadzały za wiele do akcji powieści, jak Eryka zostały wycięte.
Piękne zdjęcia, oszałamiające wnętrza posiadłości Buddenbrooków , malownicze Travemunde...Warstwie wizualnej nie można nic zarzucić.
Pisałaś o tym, że Tonia nigdy nie spojrzałaby na Hermana Hagenstroma. Tak, to prawda w książce zostało to kilka razy podkreślone, baa ona nawet go za młodu spoliczkowała. Wydaje mi się, że to zachowanie Toni było zamierzone , taki był właśnie świat wielkich rodzin kupieckich , cały czas trzeba było udawać, chodziło o podtrzymanie świetności rodu. Choćby się gotowało w środku, na zewnątrz trzeba było się grzecznie uśmiechać, to była nieustająca gra. Tonia, która mogła w jednym momencie wyzbyć się młodzieńczej miłości i wyjść za okropnego Grunlicha umiała też udawać zwykłą grzeczność. W filmie jest to doskonale pokazane, również w scenach kłótni braci (,, Zdarza się,że bracia się nienawidzą ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć'' - cyt. konsulowej). Bardzo podobało mi się zakończenie filmu, jazda kamery po pustym domu Buddenbrooków...Domu, w którym tak niedawno obchodzono ślub, chrzciny...Dom, który był ostoją tradycji i największą dumą członków rodu.
Nie podobał mi się tylko sposób w jaki pokazano Gerdę...Rzeczywiście, nie była ona aż tak chłodna i z całą pewnością, nikt z tej rodziny nie był jej wstrętny. Szkoda też, że nie było więcej scen z małym Hanno. W książce była relacja jednego dnia z jego życia, świetny opis pruskiej dyscypliny w szkole i całego tego koszmaru dla dorastającego chłopca.
Ogółem: dla mnie film świetny, ostatnia scena wyciska łzy , dam ocenę jak uda mi się obejrzeć poprzednie ekranizacje.

sconosciuta

Tak, też nie uważam książki za arcydzieło, ale nie powiem, podobała mi się. A film... Cóż, powiedziałabym, że przedstawia całą tę historię "po łebkach". Tonia w ogóle mi na Tonię nie wyglądała. Jakaś taka pozbawiona charakteru... Christian - choć z wyglądu dokładnie tak go sobie wyobrażałam, jako postać był nijaki. Nie mówił jakoś uporczywie o swoim CIERPIENIU itd. I w ogóle to wszystko, co już wyżej zostało wymienione...
Zawsze mam problem z ocenami ekranizacji. Jeśli miałabym oceniać to jako samą ekranizację, dałabym max 4, ale jako film sam w sobie to nawet nie był zły...

ocenił(a) film na 6
angel_falls

Oj tak. Książka to arcydzieło bez dwóch zdań ,a film? no cóż....

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones