Myślę że świetna rola Hounsou zrekompensowała Branda ,mi się kojarzy on z narokotykami ,skandalami i za nic nie pasuje do filmu historycznego jeszcze do dzieła Szekspira ,ale film bardzo dobry ,warto oglądnąć i przypomnieć sobie o pewnych szlachetnych cechach jak szlachetność,wybaczanie ...jest i intryga ale bez tego nie było by znowu filmu ,śmiało daje 7/10

Świeżo po seansie muszę przyznać, że nie znając dzieł Shakespeare'a nie wiedziałem iż to na podstawie jego tworu powstała ta produkcja. Nie mniej jednak, po jej obejrzeniu muszę stwierdzić, że chyba właśnie to było jej największym plusem. Brawa za mowę biegle wyrecytowaną bez której nie byłoby klimatu, za kreacje Calibana i Prospery, która podtrzymywała całość na odpowiednim poziomie, ale przede wszystkim za postać Ariela, która uratowała w znacznym stopniu ocenę końcową. Prawdą jest, że nie każdy doceni wartość tego filmu, jednak ja mimo iż zamiary w trakcie miałem inne, to dotrwałem do końca i przekonałem się, że jako całość jest to nad wyraz dobra, choć trudna do przekazania realizacja. O kmiotkach pijaczkach, nie będę wspominał, gdyż to był najsłabszy element filmu i nie wart dłuższego rozważania. Podsumowując, The Tempest jest swego rodzaju odskocznią od nawału wszelakiej maści horrorów, dramatów i filmów akcji. Myślę, że właśnie ta inność powoduje, że powinno się na tę produkcję zwrócić uwagę i docenić to jak została zaprezentowana, mimo ogromnej skali trudności w jej wiarygodnym odzwierciedleniu. Miała być 6-stka, ale jak przeczytałem swoje wypociny, to stwierdziłem że plusów jest więcej niż minusów i 7 jest ostateczna.

gdy by była tam rola goryla to by się nadawał

nie mam ochoty ogladac wlasnie ze wzgledu na Russell'a Brand'a... to debil, cpun i beznadziejny aktor, na ktorego wrecz nie moge patrzec!

Dziwni jesteście. Właśnie Brand chyba najśmieszniejszą postacią był. W każdym razie tryskał energią, przez co sceny z jego udziałem przyjemnie się oglądało. Sam się zdziwiłem, że ten aktor tak potrafi zagrać. Naprawdę świetna rola.

A i tak przy okazji, Helen Mirren ma płaszcz jak Merlin w "Excaliburze".

Obsada w połączeniu z efektami specjalnymi ujawnia komercyjne podejście do tej ekranizacji. To jest produkt dla innego widza niż Tytys Andronikus.
Mocno zaakcentowane rozwarstwienie społeczne szczególnie w obsadzie aktorów widać ;).
W. Szekspir przecież niektóre "biesiadne" sceny celowo pisał dla uciechy prostszego odbiorcy. Osobiście daję duży plus dla Pani Reżyser za taki eksperyment. Mogło wyjść gorzej, albo niezauważalnie nijak, gdyby prostackie sceny nie były grane przez naturalnego prostaka ;) Moim zdaniem to podkreśla i eksponuje róźne podejście ludzi do sztuki życia. Dwaj niewolnicy także mają różne podejście do służby. Knowania i brutalna intryga brata króla są nieporównywalne do artyzmu słodkiej zemsty Prospery. No ale to już zasługą Wiliama jest.