PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107642}
7,5 276 810
ocen
7,5 10 1 276810
7,9 43
oceny krytyków
Casino Royale
powrót do forum filmu Casino Royale

Kompletna klapa

ocenił(a) film na 1

Gdzie Craigowi do wygladu dzentelmena typu Moore, Connery. Gdzie slawne gadzety. Craig w tym filmie to zwykly gliniarz. Przez pol filmu mozna obejrzec jak sie gra w pokera hold'em. Przez 1/4 przezywamy ciezki romans. Kompletne 0 (zero) akcji. Pozdrawiam wielbicieli Moora i Connery'ego

ocenił(a) film na 10
MirekSzu

Kompletną klapą to we wcześniejszych filmach z Bondem były właśnie te gadżety. W filmach z Brosnanem to mi się śmiać chciało na widok niewidzialnej motorówki i innych popierdółek. Bajka dla dzieci - normalnie Power Rangers. Oprócz Craiga jedynym słusznym Bondem był jeszcze Connery. No i jak w tym filmie nie ma akcji to nie jestem pewien czy oglądaliśmy ten sam film. Już dawno żaden film akcji nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia; nawet kolejna część niestety. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
dimes

Chyba sam oglądałeś nie te filmy co trzeba, bo żadnej niewidzialnej motorówki w Bondach nigdy nie było...

I nie rozumiem, jaki masz problem z tymi gadżetami. Batman też ma gadżety, a z pewnością nie jest to w żadnym wypadku bajka dla dzieci.

"Oprócz Craiga jedynym słusznym Bondem był jeszcze Connery."

Nie stawiajmy tych dwóch panów w jednym rzędzie, bo to urąga Connery'emu.

ocenił(a) film na 10
Stranger

No masz rację, mój błąd; to nie była motorówka a skuter wodny czy przynajmniej coś podobnego. Nie wnikam.

"Nie stawiajmy tych dwóch panów w jednym rzędzie, bo to urąga Connery'emu."

Moim zdaniem Craig jest najlepszym Bondem w historii a Casino Royale najlepszym filmie o Bondzie i tyle. Takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Jeśli nie podoba Ci się nowy Bond to trudno i nie musisz mi pisać co komu urąga, bo ja już mam swoją hierarchię Bondów.

W Batmanie gadżety są do zaakceptowania, bo taka jest konwencja komiksu i ciężko byłoby sobie wyobrazić go bez gadżetów, które są jego domeną. Bond jak się okazuje bez zbędnych gadżetów też świetnie sobie radzi i taki właśnie trafia w moje gusta.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
dimes

Tu się nie zgodzę.Fakt przed premierom filmu pomyślałem:skąd oni wzięli tego blond G###?.Ale po obejrzeniu filmu zmieniłem całkowicie zdanie.Connery jest już za stary jak i cała reszta ale on jest lepszy niż sam T.Dalton uważam że dali radę.

użytkownik usunięty
MirekSzu

"Gdzie Craigowi do wygladu dzentelmena typu Moore, Connery. Gdzie slawne gadzety."

Zwróc uwage na fakt że Casino Royale to 1 czesc ksiazki o przygodach 007, a nie kolejna czesc z bajerami i łatwymi tekstami, do których nic nie mam bo też je lubie. Craig zagrał nowicjusza, amatora, gościa któremu kapie mleko spod nosa, który dostał co dopiero licencje na zabijanie. To tak jakbyś oglągał to co było przed Connerym, Moorem i Brosnanem. Mam nadzieje ze już rozumiesz. Twórcom chodziło o to skąd sie wziął Bond, co na niego wpłyneło, dlaczego zawiódł sie na kobietach. Casino Royale i Craig to tak jakbyś oglądal protoplaste kolejnych Bondów. Równie dobrze nastepne (tzn. te poprzednie) mogłby być powtórzone. A Craig do roli nowicjusza nadaje sie idealnie. A lovelasem prawdopodobnie bedzie w kolejnych czesciach, on, albo kolejny bond, co przyjdzie po nim, a on przeciera dla niego szlaki, ale to też nie jest dobry kierunek, bo gdzie to zaprowadzi postać? wiadać po poprzednich filmach, prawdopodobnie postac bonda bedzie zmieniala sie wraz ze zmieniająca sie subkulturą jeszcze bardziej niż dotychczas. Na gadżety też przyjdzie pora w swoim czasie. Poza tym gadżety jako takie były, ekran w biurze MI6 np. Trzeba też zwrócic uwage na fakt że ksiązki sie po mału konczą. Twórcy chcą zaradzić temu już teraz wskrzesili Bonda protoplaste nie jako kolejnego kontynuatora serii, jak w przypadku Moora, Brosnana, z kolejnymi już gadżetami, tylko coś nowego czego nie bylo na początku.

Wyobras sobie że Craig to młody Bond który później przeistoczył sie w postać którą odgrywał Sean Connery
http://2.bp.blogspot.com/_5p8vyWGrkO0/RoVYdWFFdpI/AAAAAAAAAn4/hMeZ_UjBSlE/s400/b fbond13.jpg

użytkownik usunięty

poza tym w Quantum Of Solace, w przypadku rewizji tych 2 policjantow, documentos porfavor ;D też lekko zażartował w Casino Royale gdy prawie umarl w tym aucie też zartowal do Vesper tak wiec nie do konca jest pozbawiony humoru, a w kolejnej 23 czesci ma byc tego wiecej, Moneypenny, Q, gadżety to dopiero (albo w koncu) wroci ;)

ocenił(a) film na 7

Sam film jest bardzo dobry ale wszystko niszczy Bond Craiga. Ok ja rozumiem chcieli pokazać nowicjusza, ale kogo my tam mamy? Nowicjusz już powinien coś sobą reprezentować (i to w wieku Bonda w "CR") a mamy do czynienia z gburem który bardziej nadaje się do picia piwa w parku niż do bycia 007. Kiepskim argumentem jest dla mnie że np. w późniejszych cześciach ma to być lowelas. Człowiek jak jest nastolatkiem to później może wyrosnąć na dżentelmena. Ale w pełni ukształtowany mężczyzna ma zmienić sposób bycia? Nie ja tego nie kupuje. Oczywiście mam na myśli jego brak klasy i kultury, bo to że po śmierci Vesper zmienił podejście do kobiet można zrozumieć. W powieści Fleminga co prawda Bond jest twardy ale przy tym jest człowiekiem o wspaniałej osobowości i kulturze. I nie mamy tam do czynienia z początkującym agentem. Niestey Daniel Craig jest gorszy nawet od Bonda "przeciętniaka" w wykonaniu Lazenby`ego.

A "Casino Royale" oceniam na 7/10

ocenił(a) film na 8
Jack_Napier

Problem macie taki, że zakochaliście się w bondowskich bajkach i w pewien sposób jestem w stanie zrozumieć wasz ból. Dla mnie osobiście Casino Royale to najlepszy Bond w historii, a Daniel Craig jest najlepszym Bondem ze wszystkich bondów. Nigdy nie czytałem żadnej książki ale fani prawdziwego oryginalnego Bonda przyznają, że postać jaką stworzył Craig ma najwięcej wspólnego z tym Bondem, którego oni znają i kochają. Wystarczy wspomnieć, że prawdziwy Bond nigdy ni pił Martini i nigdy nie żartował:) Bondy z Connerym miały swój czar, te z Moorem kręcone były z całkiem sporym przymrużeniem oka, które nawet mi się podobało, Dalton to porażka mimo, że świetnie wygląda w smokingu, a o wymuskanym Brosnanie to lepiej w ogóle nie wspominać. Nie tęsknie też tu za bajkowymi gadżetami - dobrze, że ich nie ma. Casino to świetny komentarz do legendy Bonda, która najlepiej się wyraża w craigowskiej odpowiedzi na pytanie: Martini wstrząśnięte czy mieszane?:D

ocenił(a) film na 7
zemstafreda

"Nigdy nie czytałem żadnej książki ale fani prawdziwego oryginalnego Bonda przyznają, że postać jaką stworzył Craig ma najwięcej wspólnego z tym Bondem, którego oni znają i kochają."

Jestem fanem prawdziwego oryginalnego Bonda i wcale tak nie uważam. Jeśli chodzi Ci o Bonda najbliższego oryginałowi to był nim Timothy Dalton.

"Wystarczy wspomnieć, że prawdziwy Bond nigdy ni pił Martini i nigdy nie żartował:)"

Bzdura. Poza tym ciekawe że osoba, która jak przyznaje nie przeczytała żadnej książki o Bondzie wie co robił a czego nie robił prawdziwy Bond...

"Dalton to porażka"

Czemu? Dla mnie to numer 2 po Connerym.

ocenił(a) film na 8
Stranger

Sprawdziłem, pierwsze Martini z wódką bo o te tutaj chodzi Bond pije dopiero w trzeciej noweli. Zdecydowanie woli szampana, koniak, whisky, a nawet sake. Pija również klasyczne Martini, ale nie znalazłem info jak często. Odnośnie żartowania nie udało mi się nic znaleźć, ale poczytałem sobie trochę o tym, że książkowy Bond był znacznie bardziej chłodny od tego kinowego oraz, że był nieskory do okazywania uczuć. Hmm, jak to w końcu było z tym żartowaniem?

Dlaczego oceniam Daltona tak nisko? Bondy z nim były po prostu kiepskie, to raz. Dwa, Dalton kompletnie nie czuł tej roli, wyglądał jak model na pokazie "Kolekcja mody Jamsa Bonda". Każdy z aktorów tworzył swoją własną kreacje Bonda. Connery, Moore, nawet Brosnan, którego oceniam tak nisko miał swoją władną wizję Bonda. Dalton zakładał na siebie rolę agenta jej królewskiej mości niczym koszulę. Nie miał jej w sercu.

Czy Craig zdaniem znawców jest najbliżej oryginału już mi się nie chce szukać więc walnę trochę cytatów z Wikipedii.

"Critics Paul Arendt of BBC Films, Kim Newman of Empire and Todd McCarthy of Variety] all described Craig as the first actor to truly embody Ian Fleming's James Bond from the original novel: ironic, brutal, and cold.[...]The film was described as taking James Bond "back to his roots", similar to From Russia with Love, where the focus was on character and plot rather than the high-tech gadgets and visual effects that were strongly criticised in Die Another Day.[...]Roger Moore wrote, "The script showed him as a vulnerable, troubled and flawed character. Quite the opposite to my Bond! Craig was, and is, very much the Bond Ian Fleming had described in the books – a ruthless killing machine. It was a Bond that the public wanted." So impressed was Moore that he chose to buy the DVD."

użytkownik usunięty
zemstafreda

"Critics Paul Arendt of BBC Films, Kim Newman of Empire and Todd McCarthy of Variety] all described Craig as the first actor to truly embody Ian Fleming's James Bond from the original novel: ironic, brutal, and cold.[...]The film was described as taking James Bond "back to his roots", similar to From Russia with Love, where the focus was on character and plot rather than the high-tech gadgets and visual effects that were strongly criticised in Die Another Day.[...]Roger Moore wrote, "The script showed him as a vulnerable, troubled and flawed character. Quite the opposite to my Bond! Craig was, and is, very much the Bond Ian Fleming had described in the books – a ruthless killing machine. It was a Bond that the public wanted." So impressed was Moore that he chose to buy the DVD."

hmmm a jak to sie ma do oferowanej roli dla Clive'a Owen'a który ją odrzucił?
http://www.contactmusic.com/new/xmlfeed.nsf/story/owen-turned-down-007-over-conn ery-fears_06_02_2006
a on bardziej przypomina coś z Daltona, Brosnana, Connerego niż taki nijaki Craig
http://007art.free.fr/mygalleries/arternative/my_enemy_enemy_3.html
i gdzie to ironic, brutal, and cold? "back to his roots"?

ja myśle, tutaj zacytuje Moore'a, że z każdego aktora można zrobić "a ruthless killing machine"

ocenił(a) film na 7
zemstafreda

Co do żartowania to wiadomo, że Bond w książkach nie jest dowcipnisiem na skalę Rogera Moore'a, ale też nie jest jakimś zupełnym sztywniakiem. Może nie tyle lubi żartować, co często jest ironiczny bądź nawet cyniczny.

Bondy z Daltonem kiepskie? "The Living Daylights" w moim prywatnym rankingu Bondów jest na 3. miejscu. Znakomite połączenie nieco bardziej realistycznej i poważnej konwencji z tym co w Bondach od zawsze było najlepsze. Fabularnie to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów o agencie 007 (świetna intryga!). Z kolei "Licencja na zabijanie" jest trochę słabsza, ale nadal bardzo dobra. Brak jest trochę tego klasycznego bondowskiego klimatu, ale za to łamie schematy i pokazuje nam Bonda od trochę innej strony.

Co do samego Daltona, to moim zdaniem najbardziej niedoceniany odtwórca tej roli. Potrafił nadać tej postaci trochę prawdziwości i realizmu jednocześnie nie pozbawiając jej największych zalet z poprzednich filmów (tj. nie zapomniał, że gra Bonda a nie mordercę na zlecenie). No ale masz prawo do swojego zdania...

"Czy Craig zdaniem znawców jest najbliżej oryginału już mi się nie chce szukać więc walnę trochę cytatów z Wikipedii."

To ja też walnę cytat. Mój własny z innego tematu, bo już nie chce mi się znowu pisać tego samego.

"W "Casino Royale" i "Moonrakerze" odpowiednio Vesper Lynd i Gala Brand określiły go jako bardzo podobnego do Hoagy Carmichaela, popularnego w owym czasie muzyka. Tutaj jest zdjęcie tego pana: http://en.wikipedia.org/wiki/File:HoagyCarmichael.jpg . Tak właśnie Bonda wyobrażał sobie Fleming i żadnego podobieństwa do Craiga absolutnie tu nie widzę. Zresztą możesz przeczytać sobie dokładny opis wyglądu Bonda (bodaj w "Pozdrowieniach z Rosji") i fizjonomia niespecjalnie się zgadza (blondyn, za niski i zbyt przypakowany). Fleming miał co od wyglądu bardzo surowe wymagania. Fenomenalnego skądinąd Connery'ego, który odbiegał trochę od jego wizji nazwał "charczącym kierowcą ciężarówki". Co więc powiedziałby o Craigu? Strach pomyśleć.

Wiesz kim byli faworyci Fleminga do objęcia roli? David Niven i Roger Moore. Obaj byli klasycznymi, szarmanckimi dżentelmenami, o nienagannych manierach i szlachetnym spojrzeniu. Bo tak Bonda widział Fleming. James Bond to jak by nie patrzeć ARYSTOKRATA, a Craig ma niestety raczej wygląd bramkarza z dyskoteki. Idealny byłby w rolach agentów Stasi, KGB, w filmie biograficznym o Putinie, ale nie jako Bond. Wprawdzie prędzej mu do tej roli niż Lazenby'emu z twarzą pierdołowatego żandarma z Saint-Tropez, ale to nie jest to."

A jeszcze co do przytoczonego przez Ciebie cytatu:

1. Krytycy z tego co wiem nigdy za Bondem szczególnie nie przepadali, stąd pewnie ich entuzjazm co do "Casino Royale".
2. Z kolei ja w innych źródłach czytałem, że Moore narzeka że nowy Bond jest zbyt brutalny. I komu tu wierzyć? ;) Poza tym wiadomo, że Roger to człowiek z klasą i publicznie złego słowa na kogo innego nie powie. Zauważ, że wszyscy odtwórcy tej roli zawsze komplementowali się wzajemnie. Czyżby tak bardzo się sobie podobali? Dziwne, nie? ;)

użytkownik usunięty
Stranger

może mają zapis w kontrakcie że jesli bedą cokolwiek krytykować bedą musieli zwrocić wszystkie pieniadze jakie do tej pory zarobili :)

ja mysle że idealną rolą dla Craiga byłaby rola gliniarza z USA przelomu lat 80-tych i 90-tych coś jak Jack Styles, chociaz i ten miał wiecej uroku osobistego a ratuje go tylko fakt że jest blondynem o niebieskich oczach, chwilowy wspolczesny ideal wg kobiet i chyba o tym zapomnieliscie wspomniec i tu zacytuje

"Wysoki blondyn z niebieskimi oczami stanowi ideał urody w większości kultur na świecie. Zwłaszcza zaś błękitny kolor oczu uważany jest za cechę niezwykle rzadką, a przez to tak bardzo pożądaną. "

ocenił(a) film na 9

Kino się zmienia, tym samym stawia na realizm i ja właśnie takiego Bonda wolę, agenta z krwi i kości a nie jakiegoś za przeproszeniem, pierdolonego dżentelmena. Też mi, dżentelmen, który przy każdej misji zapyla kolejną panienkę. A jakie maniery? Przestań uskuteczniac jedynie słuszną wizję agenta Bonda i skup się na tym, że kino ma już dosyc bajeczek typu zabili go i uciekł.

ocenił(a) film na 4
Nick_filmweb

Nie wiem czy zauważyłeś, ale wczesniejszy bond - za Connerego i Moora, potrafił się znaleźć w niezłych opałach, był często ogłuszany i czesto bywal bezsilny - Czy o Craigu można coś takiego zobaczyć?

Moim zdaniem Bondowi brakuje gadżetów, Q (który przez nowego Cleesa był genialnie grany) i uroczej sekretarki.

ocenił(a) film na 9
towariszcz

"Nie wiem czy zauważyłeś, ale wczesniejszy bond - za Connerego i Moora, potrafił się znaleźć w niezłych opałach, był często ogłuszany i czesto bywal bezsilny - Czy o Craigu można coś takiego zobaczyć?"

Ty sobie kpisz? A może oglądałeś nie ten film co trzeba?

Oczywiście, że Bond Craiga jest bezsilny!

1. Scena w której po wypiciu zatrutego drinka nie potrafi włożyć wtyczki do defiblyratora.

2. Scena w której przegrywa z La Chfire'a w pokera.

3. Scena w której nadaremnie próbuje przywrócić do życia Vesper.

4. Scena w której jest torturowany przez La Chifre'a.

Mało? A to wszystko w jednym filmie.

To właśnie w poprzednich Bondach po wybiciu oddziału bandytów miał wciąż idealnie czysty garnitur i ułożoną fryzurkę.

Gdzie tamtym filmom do "Casino Royale".

użytkownik usunięty
MirekSzu

Connery nr 1, Craig - talent, ale bardziej w ambitnych filmach. O urodzie nie będę się rozpisywała, bo to nie mój typ, uwielbiam tego aktora z innych ról i może nie jestem zbyt obiektywna, ale dla mnie Bond Craig jest ok. Pozdrawiam fanów Bonda :)

użytkownik usunięty
MirekSzu

I jeszcze jedno, poczytajcie książki o Bondzie to zobaczycie, że Craig i książkowy Bond są bardzo podobni ( nie chodzi mi o typ urody ).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones