Czy morał z tego filmu taki: kobieto, nie walcz, i tak nie uda ci się nic osiągnąć? Albo: nikczemność zawsze zwycięży? Lub: okrutnego władcę ciężko pozbawić władzy?
Wizualnie film piękny, ale tragiczny, smutny i przygnębiający. Nie ma w nim cienia nadziei, tylko śmierć, zniszczenie i pragnienie zemsty. Chciałoby się krzyknąć, oglądając końcową scenę filmu: zabij go, chłopcze, teraz masz okazję! A tu nieee, człowiek honorowy sam podcina sobie gardło. Zostawia truciciela na tronie, a matkę na rychłą śmierć.
Spodziewałam się bardziej przewrotnej intrygi cesarzowej, a okazało się, że ona nic nie mogła zrobić, tylko się miotała pomiędzy synem, a kochankiem, względnie mężem. Była kukłą na pokaz, chociaż to dzięki małżeństwu z nią cesarz został cesarzem.
A już scena kulminacyjnej bitwy była niedorzeczna. Przykra, bo twórcy zafundowali widzom masowe masakrowanie przeciwnika, niedorzeczna, bo raczej przypominająca fantazje fana gier komputerowych, który osiągnął najwyższy poziom zaawansowania i zmiana z powierzchni ziemi zastępy mniej doświadczonego gracza. I niby skąd w pałacu wzięła się tak liczna armia? Gdzie ci żołnierze spali, co jedli? Lepiej nie zadawać dalszych pytań.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież konwencja umowna, że nie chodzi o realizm, tylko widowiskowość. No tak. Ale widowiskowych filmów mamy ostatnio bardo dużo, olśniewają kolorami i scenami walk (zwłaszcza chińskie produkcje), ale nie pozostawiają wrażenia, że się zobaczyło historię ludzi, tylko, że się zobaczyło historię tworzenia efektów specjalnych. A jeśli przesłaniem tego filmu jest chęć pokazania, jak okrutny władca z uśmiechem na twarzy niszczy swoją rodzinę w imię własnej osoby - bardzo życiowe - to to jest tak przykre, że aż nie do wytrzymania. Oglądając film czekałam, aż stanie się coś radosnego, ale nic takiego się nie stało i wyszłam z kina rozczarowana.
Ja bym powiedziała że przesłanie filmu jest wręcz przeciwne/ Nawet będąc kobietą w patriarchalnym społeczenstwie , gdzie kobiety są tylko dadatkiem do mężczyzny, można próbować i walczyć
Morał? -_-
Pokazana jest historia kogoś, kto chce zmienić swoje życie, płaci za to wysoką cenę i.. staje się to, co się staje.
Życie jest różne, a Ty, człowieku, przyglądaj mu się i ucz go, by podejmować swoje decyzje.
Walczyć za coś ważnego, godzić się na coś nieuniknionego.
Ktoś szukał odpowiedzi na pytanie "co zrobić z życiem?" w tym filmie?
Ludzie, miejcie wyobraźnię.
Zgadzam się, czekałam czekałam aż coś pozytywnego się wydarzy a ten film tylko pokazuje że walcząc i tak nic nie osiągniesz...
dziwny, smutny, przygnębiający
jak dla mnie stracony czas.....
Ja bym nie powiedział, że straciłem czas oglądając ten film. Brak happy endu nie jest dla mnie równoznaczny z klapą. W życiu też nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, prawda? Walczymy o swoje z różnym skutkiem, tak jak i filmowa Cesarzowa Phoenix.
Poza tym, oceniając ten film trzeba wziąć pod uwagę boską Li Gong. Jak dla mnie, idealna aktorka do tej roli! I ten cały przepych...