Przez ostatni rok, oglądałem dużo filmów, ale nie komentowałem ich tak, jak to robiłem, gdy poznawałem wszystkie klasyki kina.
Od pewnego czasu ciągle trapiła mnie myśl "kurczę, wszystkie dobre filmy, klasyczne i świetne to już znam..."
Oglądałem wiele filmów po tym, każdy mi się mało, albo trochę podobał. Ale zawsze jakoś ten film omijałem i właśnie zrobiłem największy błąd w mojej karierze jako filmoman :)

Zanim obejrzycie film, polecam najpierw zapoznać się z klasyką i złotymi latami kina. Oglądnąć około 50 filmów z przełomu 1940-1999r. Wtedy ten film smakuje najlepiej !

Jest to kolejny przykład filmu, który bije na łeb amerykańskie produkcje. Za to kocham również europejskie kino. Film jest w jednym aspekcie bardzo podobny do "Życie jest piękne" Benigniego. W filmie tym jest pokazany świetny humor i żart. Prosty, ale śmieszny, podobnie jak było w przypadku w/w filmu. To po prostu ma swój urok.

W filmie również dialogi były przepiękne. A ostatnia scena po prostu wszystko pozamiatała [SPOJLER].
Toto który był dzieckiem ciągle marudził, że chce te klisze od Alfredo. Ten jednak na prośbę księdza wycinał wszystkie sceny miłosne, ukazujące pocałunki i miłość. Wtedy, po tylu latach, ojciec Toto - Alfredo (bo on go uwazał za ojca, jego tato zginął na wojnie i Alfredo był dla niego jak ojciec) dał mu po śmierci te klisze, które wycinał z każdego filmu i w tym momencie mieliśmy właśnie podsumowanie tego wspaniałego arcydzieła.

Nie da się po prostu opisać słowami tego filmu. Od ponad półtorej roku nie zmieniała się u mnie czołówka 'arcydzieł' - mam ich w swojej kolekcji okrągłą 10. Dziś ten film wleciał właśnie do tej 10, spychając Lot nad kukułczym gniazdem...:)
Arcydzieło, 10/10.


PS. To ile to jest w końcu 5 razy 5 ?!
-BOŻE NARODZENIE !!

;)))