1. LLewyn udaje się na Brooklyn Bridge (lub Washington Bridge) i popełnia samobójstwo.
2. Llewyn po tym gdy dowiedział się, że Jean była delikatnie mówiąc bardzo niestała w uczuciach, idzie do lekarza, zabiera swoje pieniądze, robi licencję i wypływa w świat.
Reżyserzy wybrali 3 zakończenie, a właściwie jego brak.
Wybrałbym czwartą opcję, Llewyn przed nakręceniem filmu idzie na most i skacze do zimnej rzeki. Ustrzegłoby nas to przed oglądaniem czegoś, co nie ma zbyt wielkiego sensu. Facet to niedojda życiowa i jak ktoś w komentarzach słusznie zauważył, przejmuje się kotem, a bez mrugnięcia okiem wysyła swoje dziewczyny na aborcję. Absolutnie nie czepiam się muzyki, aktorów i klimatu...to jest. Ale jakoś nie czuję tego pokazywania kretyna bez pomysłu na swoje życie...
tak mi się zdaje że połowa ludzkości może nie mieć pomysłu na swoje życie, a wszystkim rządzi przypadek, z drugiej strony chłopina pomysł jakiś miał, dziś tysiące ludzi wali do idola, voice of poland czy czego tam jeszcze a nie zawsze jest tak kolorowo jak na ekranie w BRAVO czy POPCORN:)