Przez pierwsze pół filmu wieje nudą, przez drugie pół groteską. Scena gdy stary, spasiony Beck bawi się w komandosa "wymiata", ale bije ją ta, w której kolega opuszcza go z dachu na linie. Aż żal było tego aktora, że kazali mu łazić po drabinie i balustradach. Reżyser chciał go pokazać jako twardziela, a ja bałem się że zrobi sobie krzywdę i naciągnie pachwinę. Tak zachwalane sceny "akcji" rażą sztucznością. Omijać łukiem.