uważam go za najlepszego czarnoskórego aktora, a i sam film trudno mi uznać za kiepski... A jednak... Do końcowych scen film oceniam na 7-8, ale już całość na góra 6. Bo zakończenie jest po prostu i łatwe do przewidzenia, i naiwne, i zanadto łzawe. Łatwo je było przewidzieć, bo przecież główny bohater to jednak wielokrotny zabójca, a więc człowiek zły. I jakąś karę, w myśl niepisanego prawa Hollywoodu, ponieść musiał.