Dla mnie film całkiem niezły. Może nawet i świetny gdyby nie główna rola. Lubię Denzela ale jako morderca nie nadaję się zupełnie. I to duży minus tego filmu.
A mnie się podobał. Chodziło o to, że facet był już maksymalnie sfrustrowany, nie wyszła mu poprzednia kariera, podjął się pilnowania małej dziewczynki i to tez mu nie wyszło. Wysiadły mu nerwy i postawił sobie za cel życiowy załatwienie przynajmniej tej jednej sprawy. Wydaje mi się, że w całej sprawie chodziło o sumienie Creasy'a i jego podejście do życia. Okazał się szlachetny ponieważ jego życie i tak było dla nikogo nie ważne, oczywiście poza małą Pitą dla której się liczył. dlatego też był gotów się poświęcić dla jedynej osoby , która darzyła go jakimś uczuciem.