PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=143622}

Czarna księga

Zwartboek
7,4 11 133
oceny
7,4 10 1 11133
7,0 3
oceny krytyków
Czarna księga
powrót do forum filmu Czarna księga

Ten film powinien poruszać bardziej niż się to faktycznie dzieje. Ilość zdarzeń i splot okoliczności, jakich jesteśmy świadkami nie pozwala na nudę, jest kilka fragmentów skłaniających do refleksji, ale to film w stylu "Zła" Hafstroma - wymuskany, wygładzony i łatwy do przełknięcia. Śliczne i efektowne jest tu wszystko, począwszy od głównej bohaterki (zawsze idealnie wymalowanej), przez przystojnego i uczciwie wyglądającego niemieckiego oficera aż po barwne i wyraziste zdjęcia. Trochę to dziwnie brzmi, jeśli się powie o filmie poruszającym tematykę kwestii żydowskiej czy w ogóle okrucieństw II wojny, że przyjemnie się go ogląda. "Czarną księgę" ogląda się przyjemnie i w tym przypadku nie jest to atut. W Ludwigu Muntze sama bym się z miejsca zakochała, jego romans z Ellis na moment zdominował film i to też wbrew pozorom nie działa na korzyść tego obrazu. "Czarna księga" jest za ładna, za słodka i za prosta, choć przynajmniej interesująca fabularnie.

Diana

A to dlaczego nie jest to atut? Ludzie - komedie mieliśmy o Halocauście i bardzo chwalone. Teraz powstał thriller z elementami kryminału.

Czy Wy myśliście, że wojnie można opowiadać tylko z zaciśniętymi ustami i drżącą z bólu powieką? Czy Wy myślicie, że na wojnie wszyscy tylko załamywali ręce, że tam same widma chodziły, że wojna to sam płacz i darcie szat, ewentualnie romantyczne bohaterstwo? Naprawdę - tak wszyscy chcą odchodzić od cierpiętnictwa XIX-wiecznego, tak o tym trąbią, a sami wszystko postrzegają przez takowy pryzmat. Polecam 'Wojnę i Pióro' Wańkowicza - był na wojnie, opisał wojnę i wojna wcale nie wygląda tam tylko jak słynne ujęcie z Pianisty.

Owszem - film jest nieco lukrowany, ma się takie wrażenie bycia nieco ponad cierpieniem bohaterów, jakby bardziej skupiając się na akcji, na powierzchni. Ale cóż z tego? Czy to koniecznie musi być druga Lista Schindlera? Mamy bardzo dobry thriller z elementami kryminału i wypada jedynie żałować, że przeszedł w kraju niemal niezauważony.

ocenił(a) film na 6
Lost_in_Time

Dlaczego nie jest to atut - wyjaśniałam na początku. Podsumowaniem było stwierdzenie "w tym przypadku nie jest to atut".

Nie wiem dlaczego zwracasz się do mnie w liczbie mnogiej, myślałam, że te czasy już minęły. :>

Oczywiście, że o wojnie można opowiadać na setki sposobów - w ulubionych mam np. "Życie jest piękne", "Ziemię niczyją" (to akurat o wojnie na Bałkanach) czy "Full Metal Jacket". Wspomnieć można też naszą komedię "Jak rozpętałem II wojnę światową". Dlaczego *w tym filmie* to niekonwencjonalne podejście nie do końca się udało - pisałam.

Oprócz Wańkowicza, inaczej o wojnie pisał np. Bobkowski w "Szkicach piórkiem".

ocenił(a) film na 3
Lost_in_Time

Wańkowicz był na wojnie, ale nie żył pod okupacją (na Zachodzie okupacja była znacznie lżejsza niż u nas, lecz akurat holenderska uchodzi tam za najbardziej nieprzyjemną). Okupacja to może rzeczywiście nie sam „płacz i darcie szat”, ale na pewno strach, głód, konfidenci i śmierć na każdym kroku oraz zupełnie inny stosunek do Niemców, nie takie hollywoodzkie zabawy, jakie prezentuje tu holenderski ruch oporu. Gdyby się naprawdę tak zachowywali, nie przetrwaliby kilku dni. A już te ich zebrania i natchnione dylematy moralne...
(nie mówiąc, że pewnie w całej Holandii nie było takiej dramatycznej akcji, jak atak na siedzibę bezpieczeństwa, zaś gdyby się wydarzyła – to dziś by tam pomniki stały; a w filmie to kaszka z mleczkiem, nieudana tylko z powodu zdrajcy).

Film pomimo śmierci, tortur (śmiesznych raczej, gdyby Niemcom zależało, więźniowie sypaliby aż miło), oblewania ekskrementami i ekshumacji rozkładających się trupów, jest cukierkowy do bólu.
Liczba „niespodziewanych” zwrotów akcji w pewnym momencie przekracza wszelkie sensowne prawdopodobieństwo. Nawet jeśli prawdziwa historia rzeczywiście układała się tak wariacko (życie jest czasami dziwniejsze od filmów), reżyser nie potrafił tego ukazać w sposób realistyczny i prawdopodobny.
Jedyne, co mi się w miarę podobało, to pokazanie prób Niemców urządzenia się na wypadek przegranej oraz tzw. powojennej rzeczywistości (dziwka szybko przyłącza się do wygranych, generał-bydlak współpracuje z aliantami, nie ci, którzy powinni zostają bohaterami, a naprawdę porządni mają kłopoty).
Filmik do obejrzenia i szybkiego zapomnienia, 3/10.

ocenił(a) film na 7
Martinn

"Śliczne i efektowne jest tu wszystko, począwszy od głównej bohaterki (zawsze idealnie wymalowanej), przez przystojnego i uczciwie wyglądającego niemieckiego oficera"

To w tych czasach kobiety(tym bardziej lekkich obyczajów)nie malowały się?I wszyscy oficerowie niemieccy byli sadystami i do szpiku kosci zli?

ocenił(a) film na 3
aronn

owszem, kobiety malowały się znacznie mniej i rzadziej, niż dzisiaj, a wiele z nich wcale – ale w wypowiedzi chodzi o zupełnie coś innego, skup się na słowach "zawsze idealnie"

generalnie, to nie żebym się czepiał, bo się czepiam, ale może przeczytaj posty mój i Diany jeszcze raz, tym razem jednak ze zrozumieniem tekstu

ocenił(a) film na 3
Martinn

Swietne podsumowanie.

ocenił(a) film na 8
Diana

Miałem przyjemność obejrzeć ten film i muszę się nie zgodzić co do polewy malinowej. Widać było w tym rękę Verhoeven'a. Reżyser ten jak wiadomo się nie szczypie, a w jego filmach widoczny jest chłodny dystans i taka nazwałbym to twardość. Wszystko oczywiście prezentuje się elegancko. Słusznie jest pokazane, że nie każdy Niemiec w tamtych czasach był jakimś wielkim potworem, a nawet znajdowali się tacy którzy chcieli bardziej po ludzku rozwiązywać konflikty. Intryga w filmie jest ciekawa i sprawnie zrealizowana. Zgodzę się do efektowności, to kolejny znak firmowy tego reżysera. Myślę, że jest to kino bardziej sensacyjno szpiegowskie, taki trochę kryminał, thriller w realiach drugiej wojny niż typowy dramat wojenny. Więc coś nieco innego niż np "Pianista", ale jeśli ktoś spodziewa się dobrej akcji i złożonej fabuły to się nie zawiedzie.
A tak na marginesie, rzuciły mi się w oczy podobieństwa pewne do "Bękartów wojny", które oglądałem niedawno. Nie chodzi mi jednak o sposób narracji czy ogólne wrażenie, bo w "Bękartach..." jest sporo elementów komediowych, ale o detale. Żydówka szukająca zemsty na nazistach za rozstrzelanie krewnych, później jako blondynka, wkradająca się w łaski niemieckiego żołnierza, a nawet te sceny kiedy była w czerwonej sukni, ruch oporu itd... Trochę mi tamtą produkcję przypominały. Choć w gruncie rzeczy jest to zupełnie inny film. Niemniej również bardzo dobre kino. Polecam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones