w filmie to istna poezja.
Czarny charakter,
wierny i lojalny swemu pracodawcy,
a jednak w obliczu pistoletów
i wirniku statku, boskie ciało, maszyna do zabijania przegrywa..
Przegrywa też w obliczu miłości, której się poddał.
Nawet idealne, w starciu z nadludzką siłą nie ma szans.
Nie wiem czy zauważyliście ale Sho Kosugi przegrał obydwa pojedynki, uciekł.
tym bardziej, że to Sho Kosugi był choreografem walk :) za mało siebie wyeksponował. Poza tym gdyby w scenariuszu bardziej uwypuklić miłość Andrieja, do tego dodać jego przejście z tego powodu na drugą stronę. Wow ;) Byłby naprawdę mega film. Na przykład mogłaby być pod koniec scena jak Jean wraz z Sho młócą tamtych na nadbrzeżu. To byłaby scena nad scenami ;)