niby tak, ale nadal jednak tego nie kupuję - wątpliwa sława faceta, który zabija dzieci/kobiety bijąc je młotkiem w potylicę, powiesić za nic też bym się nie pozwolił - jak dla mnie - na tym właśnie film traci - mogli nakręcić "polskie Milczenie owiec" w realiach PRL - wyszło, jak wyszło - ot takie filmowe dziwadło...
P.S. wciąż czekam na dobrą ekranizację powieści Marka Krajewskiego o komisarzu Popielskim - takie Erynie - to mółby być majstersztyk

Cóż, dla bohatera zdobycie takiej sławy stało się marzeniem... Medycyna i kryminalistyka zna takie przypadki.

No i tego właśnie nie kupuję...Znakomita większość seryjnych morderców to osoby o wypaczonym popędzie seksualnym - sam akt morderstwa pozwala im na jego zaspokojenie - de facto tylko w ten sposób osiągają satysfakcję/orgazm - "sława", która temu towarzyszy jest niejako efektem ubocznym...Główny bohater nie mógł/nie potrafił zabijać - nie miał więc z tego żadnej specyficznej przyjemności...Z niezrozumiałych dla mnie powodów zadowolił się tym efektem ubocznym, wziął na siebie winę i dał się powiesić, nie mając żadnej "frajdy" po drodze...Co to zresztą za sława - ot dewiant/zboczeniec, który zabił młotkiem między innymi dziecko - takich to nawet w pierdlu dla zasady koledzy spod celi gwałcą lub mordują

Chyba trochę upraszczasz sprawę... Seryjni mordercy to także, jakby nie patrzeć, osoby budzące fascynację. U nas to tak średnio, choć kilkoro "wampirów" (Marchwicki, Kot) trafiło do masowej wyobraźni te kilka dekad temu. Na zachodzie natomiast, a zwłaszcza oczywiście w USA, są oni nierzadko prawdziwymi "gwiazdami". W Ameryce ci najsłynniejsi otrzymują dziesiątki listów od wielbicieli i wielbicielek, czasami nawet żenią się siedząc w mamrze, rekordzista ponoć, siedząc już w celi śmierci, zdążył trójkę dzieci spłodzić.

Generalnie też pojęcie "sławy za wszelką cenę" jest znane co najmniej od czasów Heratostenesa, nie? :)

Na marginesie: sam też należę do osób interesujących się seryjnymi mordercami.

Ja też należę do grona tych osób, ale pomimo zainteresowania rozbudzonego filmami - od Urodzonych morderców, poprzez Milczenie owiec, Hannibala czy pokaźną ilość innych, w większości słabszych filmów odróżniam zmitologizowany obraz filmowych dewiantów, od tych samych osobników w realu, gdzie zwykle są to dość słabe i mocno zaburzone jednostki - nie znajduję niczego atrakcyjnego w ich "sławie"

dokładnie. Film to dno, totalna bzdura.

ABSOLUTNIE SIĘ ZGADZAM.....ŻE SŁABIUTKO....:(

Nuda, Panie, nuda i kompletne dno ( tyle, że z pretensjami).

Niestety podpisuje sie pod komentarzem :/. Film bardzo słaby a pierwsza godzina wprost tragiczna

To nie czarna wdowa kinematografii,to tylko rodzimy krzyżak z czerwoną kropką,na film zwróciłem uwagę gdyż narzeczonej bardzo zależało by go obejrzeć,z racji że niby na faktach i polski seryjny morderca.Ok,super,trailer dupościskiwacz bo byłem pewien że wszystko co ,,fajne'' już w nim zostało zawarte,po obejrzeniu Karbali, żądałem polskiego filmu który mnie zaskoczy..bardziej.. ,spore oczekiwania..na pierwszy sowity polski thriller,i....i wylądował jak Jose Arcadio Morales,bez spadochronu.Przyznam że nie widziałem całego filmu bo wolałem pójść na spacer:D,sporo pracowałem jako scenograf,interesowałem się operatorka i zdjęciami swego czasu,to tyle jeśli chodzi o moje CV.Film zdecydowanie zły,zwykłego laika powinien przyciągnąć czymś więcej niż ładną grą świateł,montażem,czy zdjęciami,chodzi o historię jaką opowiada i w jaki sposób,cała reszta to tylko miraż.Dziękuję lecz nie dziękuję.Adios.

Właściwie mógłbym ten post zacytować w całości, bo dokładnie to samo myślę. Pozdrawiam.

No Kieślowski to on nie jest...

Podpisuję się obiema rękami pod kilkoma ostatnimi opiniami i w znacznym stopniu zgadzam się z pierwszą wypowiedzią w tym temacie. Żeby niepotrzebnie nie powielać zdań, dodam tylko, że jak ktoś ma bardzo dużo czasu i nie wie, co z nim zrobić, to może obejrzeć. Czas trwania filmu to, poza scenografią, chyba największy plus. Całe szczęście, że polskie kino nie wzoruje się na amerykańskim i jak film jest nudny, to te półtorej godziny są w przeciwieństwie do 2-2,5-godzinnych produkcji zza oceanu do wysiedzenia :)

Pierwsze 60min to nudy i ziewanie, moja dziewczyna zasnęła już po 20min na tym wspaniałym filmie, ostatnie 30% filmy już bardziej wciągające. Szału nie ma, szkoda, że akcja dzieje się tak szybko, że obiad można ugotować wrócić i właściwie niewiele się zmieni. Fakt fajna sceneria, ale właściwie nic poza tym. Nie do końca "jarzę" jak oni się poznali, że młody wiedział, że stary morduje, może akurat obiad gotowałem ;) Ogólnie nie polecam. Dałem 5-tkę, ale chyba zawyżyłem ocenę, choć ostatnie 30min filmu mi się już w miarę podobało.

Takie kino trzeba umiec czytac . Gdybys zaczał ogladac kino Kieslowskiego zaraz po premierze tez pewnie wylewałbys wiadro pomyj bo nie wszystko w nim zostalo pokazane wprost .

P.S A sfinansował to PISF :-).

Mógłbyś wskazać te dziury w scenariuszu?