Mimo że lubie Seana Connerego jako Bonda to niecieszę się że tu gra po za tym głupi pomysł z Blofeldem w stroju staruszki i kiepskie dziewczyny ogulnie najgorszy film z Bondem
A dla mnie to jeden z najlepszych bondów. Jedyny mankament tej części to Gray jako Blofeld: w porównaniu z "You Only Live Twice" i OHMSS szef "Widma" wypada w wykonaniu tego aktora blado i niecharyzmatycznie.
Dla mnie też to jeden z lepszych Bondów, Connery jak zawsze świetny, dziewczyny ładne, akcja też wporządku. Zgodze sie natomiast ze odtwórca Blofelda nie był zachwycający.
a słabsze od :Diamentów..." były moim zdaniem chociażby: W tajnej służbie..., Ośmiorniczka czy Casino Royale. No ale ilu widzów tyle gustów
Casino jak dotąd ( a jestem dopiero przy ,,Człowiek ze złotym pistoletem,,) było dla mnie najlepsze i Craig tez jest najlepszym Bondem. Ale co do filmu to uważam że był spoko jednak nie mogłam patrzeć na St. John. Razem z Pussy to dwie jak dotąd najbrzydsze dziewczyny Bonda. Jane Seymour, Mie Hama i Diana Rigg były zdecydowanie najładniejsze.
Film ze zbyt banalną fabułą. Diamentowa satelita potrafiąca zniszczyć całe miasto ? Do tego tandetne efekty specjalne i dziewczyna Bonda. Jedynym plusem jest Sean Connery, dwóch homoseksualnych przeciwników ( śmieszne ) oraz Bloefeld. Dobry był też pomysł z kremacją. Niektóre sceny można było ominąć lub usunąć w trakcie montażu. Ogólnie to bardzo niedorzeczny w niektórych momentach.
Ocena : 6/10
Widziałem lepsze Bondy, ale ten nie jest zły.......
pozdrawiam
Jasne, że ten Bond nie jest zły. Jest nawet dobry. Ja go oceniam 7/10, ale to moim skromnym zdaniem najgorszy Bond z Connery'm i dobrze, że po tym filmie nastąpiła zmiana odtwórcy Bonda, bo pierwsze 2 filmy z Rogerem są genialne.
ja za tym Bondem nie przepadam. Fabuła jakaś taka nijaka, zero wcześniejszego szpiegowskiego klimatu a Connery aktorsko się nie popisał. Nic nowego, Blofeld beznadziejny, historia ciągnie się jak flaki z olejem, pejzaże amerykańskie nieciekawe. Bond to Bond i (niemal) zawsze zasługuje na wysoką ocene ale Diamonds Are Forever to moim zdaniem obok Thunderball najsłabszy film z Seanem.