Obejrzalem ten film i zaskoczenie. Poczartek jest wielce zadziwiajacy. Do domu na pustkowiu na przechowanie przyprowadza sie tajemniczego i milczacego uciekiniera.
Fajna atmosfera tajemniczosci ciekawi mloda dziewczyne (b. mloda Ola Slaska) mieszkajaca tam z ciotka. Epizodyczna rola E. Dziewonskiego.
Niestety film jest jakby zalamany na dwie nierowne czesci. Tajemniczosc Huberta zostaje tak lopatologicznie wyjasniona ze smialo mozna zapomniec o ostatnich 25 minutach filmow.
Zastanawialem sie jak to mozliwe aby tak sprawny rezyser jak Rybkowski a przede wszystkim dobry pisarz jak Iwaszkiewicz tak spaprali ciekawy material. Niestety odpowiedz byla prozaiczna, na zjezdzie w Wisle film poddanno surowej krytyce i wymuszono na tworcach przerobki akcentujac, ideologicznie sluszne choc psychologicznie idiotyczne, przerobki.
Gdyby nie to film zaslugiwalby conajmniej na 8, a tak pozostal niestety zapomniana ramota dla fanow historii filmu polskiego. Wielka szkoda bo mogl powstac wartosciowy i ciekawy obraz.
To bardzo ciekawa historia. Mam na myśli perypetie jakie spotkały to dzieło, a przede wszystkim jego twórców.
Film był pomyślany jako tragiczna historia miłosna. Hubert umierał w czasie powstania, a film kończył chrzest jego syna w dniu wyzwolenia.
Warto przeczytać opowiadanie Iwaszkiewicza - pierwowzór scenariusza. Cenzura wymusiła zmiany na skutek których powstał ostatecznie propagandowy potworek.
Co ciekawe, powinna gdzieś być wersja pierwotna. Film pokazano przecież w Wenecji, w sierpniu 1949r. jeszcze niezmieniony. Może jakaś kopia pozostała na zachodzie ???