Ja naprawdę lubię ten film, dlatego w święta obejrzałam go po raz kolejny. Ale kiedy ktoś coś lubi, to się czepia. Gary Oldman naprawdę dobrze grał, ale momentami był tak rzewny, że aż nieautentyczny. Poza tym nie mogłam znieść tych koszmarnych niebieskich okularów, które nosił. Wszystko jednak rekompensował real Dracula, czyli Oldman z "białą twarzyczką", delikatnie rzecz ujmując... A ten jego drapieżny cień, poezja po prostu... Świetny, jak zwykle, Anthony Hopkins. Muzyka fantastyczna. Ogólnie ilości : krwi, osikowych kołków, wydłużających się ząbków i mrocznego horrorowego klimatu oscylują w granicach normy dla filmu o Drakuli. Ale ja i tak wolę film Herzoga.