PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=264552}

Drapieżna planeta

Planet Raptor
2,5 218
ocen
2,5 10 1 218
Drapieżna planeta
powrót do forum filmu Drapieżna planeta

Gniot okrutny

ocenił(a) film na 1

Zasiadając do drugiej części „Raptor Island” również czułem się, jakbym oglądał odcinek jakiegoś niskobudżetowego, telewizyjnego serialu z lat 90. A' la średniowieczne dekoracje przypominały te z „Herkulesa”, ale jak pojawiły się dinozaury, to całkiem miałem nieodparte wrażenie, że podziwiam intro z gry „Turok 2: Seeds of Evil”. Z tym, że tam grafika komputerowa była... lepsza i płynniejsza. To co spece od komputerów zaserwowali nam w „Raptor Planet" (jak kto woli w „Drapieżnej planecie”) to woła o pomstę do nieba – tak złego CGI nie widziałem od baaardzo dawna, a takich telewizyjnych gniotów widziałem też niemało ;). Dinozaury wyglądają tutaj o wiele gorzej niż w grach wideo z połowy lat 90. - kto nie wierzy, może odpalić sobie to dzieło i się przekonać na własne oczy. Ale ostrzegam – może to skutkować owrzodzeniem aparatu wzroku albo nawet trwałym uszkodzeniem tego zmysłu. Gady wyglądają pokracznie, odcinają się od tła, są rozmyte, a ich motoryka jest całkiem skasztaniona. Ponadto nie zostawiają żadnych śladów w ziemi ani nic. Nie ma żadnej integracji z tłem – są wklejone niczym w Paincie. Naprawdę okropnie to wygląda. Na zbliżeniach jednak mamy niezbyt wyrafinowany model animatroniczny – mimo to niewiele on daje, bo jest pokazywany w krótkich przebitkach. A ujęcia podnoszonego pazura, mrugającego oka czy poruszającej się paszczy są w kółko powielane nawet cztero/pięciokrotnie. Nawet najtańszy model zawsze jest jakąś alternatywą, ale nie tutaj – ciągłe powtarzanie jednych i tych samych ujęć jest irytujące. No i podobnie jak w części pierwszej raptory ustawiają się w rzędzie i czekają na strzały. Podczas ofensywy również stoją nieruchomo i przyjmują kule, a efekt tego jest po prostu żenująco-komiczny i serio wygląda to jak kopiuj/wklej z gier komputerowych... Stoją sobie jaszczury centralnie przed lufami i przyjmują setki pocisków i na ich ciele pojawiają się chmurki krwi (ale nie rany) rodem z „Wolfenstein 3D” i po przyjęciu odpowiedniej serii dinozaury karykaturalnie padają na bok. A inne stoją dalej i czekają... masakra. Inne efekty również baaardzo mierne są: CGI statek kosmiczny, który sobie lata... do tyłu i do przodu (bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ciągle obserwujemy jedno ujęcie?), a w jego wnętrzu mamy aktorów, którzy chyba wdzianka podpieprzyli z magazynu z rekwizytami ze „Star Treka”. Sam wygląd statku również jak z najtańszych produkcji lat 60. z wielkimi komputerami, dziwnymi gadżetami niesłużącymi niczemu itd. Na tytułowej „Drapieżnej planecie” mamy średniowieczną architekturę i budynki w takim stylu i to chyba największy plus tego filmu, bo urokliwie to wygląda. I te dinozaury jakoś pasują do takich lokalizacji (tak, tak, "Turok 2” ciągle gdzieś przypomina się podświadomie). Szkoda tylko, ze nie wykorzystano potencjału tej dekoracji i przeniesiono akcję do jakichś studyjnych, plastikowych dekoracji zamku. Efektu osaczenia w budynku nie ma. Ani tym bardziej grozy ;). Szkoda, ze nie pokazano barykadowania się, bo takie sceny zawsze wypadają interesująco. Poza ujęciami studyjnymi mamy również green-box i tło wklejane z programu Paint – dopełnia to efektu żałości. No technicznie ten film leży całkowicie, brakuje słów, by opisać nieudolność twórców. Scenariuszowo/fabularnie również jest dno – nie wiadomo o co chodzi w sumie. Jest jakaś przyszłość, jacyś naukowcy i żołdacy teleportowani na inną planetę, raptory, kosmici i w ogóle. Wiele momentów, m.in większa część zakończenia, to wrzucone sekwencje z części pierwszej. Widać ktoś stwierdził, że po co się kosztować i kręcić coś od nowa, skoro można wykorzystać fragmenty poprzedniego obrazu. Nieważne, że maja się nijak do fabuły - ciekawe co robi wulkan w środku podziemi obcej planety ;). No produkt ten to nędza straszna i praktycznie nie ma żadnych elementów, które mogą nadciągnąć całość. Są te ładne ujęcia wioski średniowiecznej, parę momentów z modelem animatronicznym, ale to nic. Jedna klatka czy fragment nie uratuje 84 minut materiału. Co ciekawe, za projekt ten i częściowo za efekty specjalne odpowiedzialny był Gary Jones – facet niezbyt wyszukanych, ale zjadliwych filmów jak „Pająki" czy „Bestia z mokradeł”. Stanley Kubrick to to nie jest, ale i tak dziwi mnie, że tak zawalił ten tytuł. Oceniam na 1/10, chociaż początkowo wzbraniałem się od tej oceny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones