Film na początku nie wydaje się specjalnie porywający, ale z każdą kolejną minutą wciągał mnie coraz bardziej i bardziej.
Muzyka, podróż i koniec, którego się nie spodziewałam. Który nie tylko mnie wzruszył, ale i rozzłościł.
Polubiłam głównego bohatera, jego przyjaciela i całą rodzinę. A nawet policjantów, którzy w większości - okazali być się po prostu ludźmi pełnymi zrozumienia.
Dla mnie, niczego więcej nie musiało w nim być.