Bardzo oryginalny pomysł na ukazanie wad statystycznego Polaka. Polaka, który deklaruje, że jest katolikiem. I w imię "miłości do bliźniego" gnębi jednostki odmienne. Jest pełen zazdrości, zawiści, jadu, zamiast zrozumiana i tolerancji jest niechęć to do tego co inne, obce, niezrozumiałe. Nie ma tu co generalizować. Kocham ten kraj, tak jak kocham ten świat. Ale w tym kraju, tak jak na tym świecie jest pełno ku*estwa.
Jeśli chodzi o formę, pasuje ona, wg mnie, idealnie do historii. Czarno-białe zdjęcia Edelmana były w moim odczuciu rewelacyjne. Aktorstwo jest na dobrym poziomie. Muzyka ładna i pasująca do całości. Wg mnie Sztur spisał się jako reżyser. Nie zgranie dźwięku z obrazem? Ha, no może i w dwóch miejscach coś tam zauważyłem, ale skoro wybaczałem to Felliniemu, Viscontiemu czy Argento (u Włochów tego typu problemy były standardem), to czemu miałby nie wybaczyć Szturowi? Mnie w tym filmie zupełnie nic nie raziło. Brawo Panie Sztur.