PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=856901}

Duchy Inisherin

The Banshees of Inisherin
7,5 58 577
ocen
7,5 10 1 58577
8,0 62
oceny krytyków
Duchy Inisherin
powrót do forum filmu Duchy Inisherin

Po obejrzeniu filmu miałem mieszane uczucia i kilka przypuszczeń jak można byłoby go zinterpretować. Zacząłem sprawdzać tutejsze komentarze, zobaczyłem ze dwa filmy na youtube, ale jakoś ciągle mi nie podchodziły te wyobrażenia na temat jego treści. Zacząłem się zastanawiać, czy faktycznie trzeba tutaj grzebać w motywach "samotności", "odrzucenia", czy innych mniejszych, bądź większych nadinterpretacjach. Może spojrzeć na to prościej. Jak na zwyczajną analogię.

Zacznijmy od tego, że mamy tutaj irlandzkiego reżysera i pełną irlandzką śmietankę aktorską, którzy zostają rzuceni na scenę typowego irlandzkiego krajobrazu i przerysowanych, stereotypowych postaci. Sam tytuł filmu "The Banshees of Inisherin" odnosi się do irlandzkiego folkloru, ducha Banshee, którego praktycznie personifikację możemy spotkać na ekranie w postaci starej kobiety. Tutaj powinna zapalać się już pierwsza lampka. Akcja zaś dzieję się w 1923 roku podczas irlandzkiej wojny domowej i nie jest to przypadek.

Jaka jest więc ta prosta analogia? Jak pierwszy raz na to wpadłem doznałem takiego uczucia oczywistości, wszystko nagle zaczęło wydawać się proste, jasne i praktycznie podane na tacy. Inisherin jest odbiciem Irlandii jako takiej, a konflikt głównych bohaterów bezpośrednim odbiciem bezsensowności wojny domowej.

Spójrzcie na to w ten sposób. Żyli sobie wszyscy w przyjaźni, we względnej sielance, prostym życiem, aż nagle z dnia na dzień coś się diametralnie zmieniło. Nagle wieloletni przyjaciel jak się okazuje nie do końca nim był i po prostu "przestał już go lubić". Tak samo jak społeczeństwo irlandzkie żyło w zgodzie, aż nagle na przestrzeni krótkiego czasu podzieliło się drastycznie na zwolenników i przeciwników rewolucji. Colm jako swoista personifikacja buntu miał swój ukryty cel, napisanie utworu, który go uwieczni w czasie. Do zrealizowania tego celu zaczął używać drastycznych środków, okaleczenie samego siebie, obcinanie palców, które były jedynym czego tak naprawdę potrzebował do jego realizacji. Można to odnieść do mordowania się narodu nawzajem, okaleczaniem społeczeństwa, utratą "pokoleniowego kwiatu".

W opozycji do zbuntowanego Colma mamy poczciwca Pedraica, który nie rozumie buntu i jego potrzeby. Nie rozumie dlaczego jest tak traktowany, skoro był przecież zawsze miły i wcale nie najgłupszy na wyspie. Przez większość filmu dąży do powrotu do statusu quo, żeby było jak dawniej i zapanował spokój i rutyna. Jest przeciwieństwem buntu i odnosi się właśnie do tej części irlandzkiego społeczeństwa.

Z biegiem czasu podziały między bohaterami się pogłębiają, Pedraic odkrywa (przy rozmowie z Domenic'iem), że już nie jest miły jak był wcześniej, że teraz jest już inny i zaczyna popełniać gorszące czyny (okłamanie studenta z zazdrości o dawnego przyjaciela). Jak wiadomo wojna wzbudza w ludziach najgorsze instynkty.
Te wszystkie przepychanki między stronami prowadzą do niekontrolowanych splotów zdarzeń i niewinnych ofiar w postaci osiołka, czy miejscowego głupka, które ostatecznie przelewają czarę goryczy i doprowadzają do kulminacji - podpalenia domu. Tutaj już chyba nie mogło być bardziej oczywiście, prawda? Dom (Irlandia) płonie, mamy ofiary, obopólną gorycz i cierpienie. Colm uznał, że skoro domu już nie ma to są kwita i można zakończyć spór. Pedraic jednak skwitował go, że skoro nie było go w środku konflikt się nie kończy. Została przekroczona bariera po której nie można się już cofnąć, a zwycięzca może zostać tylko jeden (rebelia musi zostać zdławiona do końca). Pomimo takich kategorycznych stanowisk reżyser puszcza nam oczko, że pomimo tej wzajemnej niechęci ciągle jest miejsce na zwykłą życzliwość pomiędzy stronami czego punktem zaczepienia był pies i chęć opieki nad nim "w każdym czasie" (lub opieka nad tym co zostanie po konflikcie?).

Tak to widzę w zarysie. Można oczywiście się bardziej rozpisywać wskazując na inne postaci, które mogą symbolizować inne grupy społeczne. Siostrę - jako emigrantów, ludzi nie chcących mieć nic wspólnego z konfliktem czy głos rozsądku (wytykała błędy obu stronom), Policjanta - jako zgniłą, anachroniczną władzę, Księdza reprezentującego oczywiście Kościół z ich własnymi problemami itd. Wszystko to ma za zadanie pokazać nam przekrój społeczny Irlandii, jej problemy jak i generalnie nakreślić dlaczego historia wyglądała właśnie tak, a nie inaczej.

Jestem ciekawy waszej opinii nt. mojej interpretacji. Nie przewertowałem całego internetu, ale osobiście nie widziałem, żeby ktoś pisał o filmie w tym tonie. Nie będę też ukrywał, że nie jestem wielkim znawcą Irlandzkiej historii, a tym bardziej nie mam wypalonej faktografii o wojnie domowej z 1922-23. Niemniej jednak mi się osobiście to wszystko klei w ten sposób i jest to dla mnie bardziej satysfakcjonujące niż przyjęcie, że jest to tylko i wyłącznie film o dziwnych (i to bardzo!) relacjach między ludźmi na małej,rustykalnej, zapuszczonej irlandzkiej wysepce.

ocenił(a) film na 7
FSO1500

"Miejscowym głupkiem" :) Czyli dokładnie tak jak przedstawia go film i jak traktuje go reszta społeczeństwa włącznie z Pedraiciem. Dochodzimy jednak w filmie do momentu w którym protagonista zastanawia się, czy jest jednak od niego głupszy, czy nie. Wypytuje o to siostrę i ma miejsce scena w którym Domenic używa jakiegoś francuskiego określenia (którego teraz nie pamiętam), którego on nie zna. Widz może wyciągnąć własne wnioski. Wszelkie twoje wycieczki osobiste pomijam i traktuje jako wyraz pozaforumowej, życiowej frustracji.

HomeWorld

miejscowym, ale miejsce to wieś, czyli wiejskim :o upierając się, że Dominic to głupek, tylko potwierdzasz, że nic nie zrozumiałeś. zaspojleruje po angielsku, żeby z nie psuć zabawy zaskoczonym filmwebowiczom (musicie na własny rachunek w translatora wrzucić): "Alongside Colm's ghastly actions, we also see the horrific violence that is the foundation of the relationship between Peader (Gary Lydon) and Dominic, fraught with domestic and sexual abuse. Dominic's bruises are Inisherin's shame, as everyone knows, and whispers, about the things his father inflicts on him, and yet no one intervenes to help."

ocenił(a) film na 7
FSO1500

W porządku, tylko co to niby implikuje? Przecież motyw znęcania się ojca nad synem i bierność społeczności jest w filmie oczywista i w żaden sposób nie ukryta. Rozumiem, że wydaje Ci się, że skoro o tym nie wspomniałem to znaczy, że tego nie zauważyłem? Nie rozumiem twojego punktu widzenia. Wielokrotnie wspominałem tutaj, że skupiam się na interpretacji alegorycznej pomijając oczywiste kwestie, bo to wydało mi się zagadką i ciekawostką. Ps. osobiście, jako ja nie uważam, że Domenic był głupkiem. Szczególnie w tej społeczności, która miała tak wiele wad.

HomeWorld

Mnie film jednocześnie zainteresował, jak i nieco rozczarował. Jeśli traktować film jako alegorię wojny domowej w Irlandii czy też szerzej konfliktów w Irlandii to wcale przez to film nie jest bogatszy, bo zgadzam się, że głęboko spłyca konflikty, które szargały Irlandią (stąd rozczarowanie). Dlatego ja jednak wolę ten film odczytywać na gruncie relacji międzyludzkich. I tu jest kilka "prawd" uniwersalnych. Gdyby jednak czytać ten film jako alegorię Irlandii to zastanawiające jest, że główni bohaterowie nie mają następców.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Czy naprawdę interpretacja musi ograniczać się do Irlandii sprzed stu lat? Czy ten szekspirowski uniwersalizm nie dotyka przypadkiem czasów nam współczesnych i nas samych? Czy nie o tym mówi Colin w pubie do swojego niedawnego przyjaciela w swojej mowie o byciu miłym?

ocenił(a) film na 7
obmierzly

Skojarzenia z wojną rzeczywiście w punkt. Dla mnie to film o niemożności pogodzenia się z odtrąceniem.

ocenił(a) film na 9
Monik79

O tak. O tym z pewnością również. Bo ten film jest jak cebula, a nie jak kremówka.

ocenił(a) film na 7
obmierzly

Nie, wcale nie musi. To jest moja interpretacja z którą możesz się zgadzać, bądź nie. Jeżeli jednak chciałabyś się podzielić swoimi przemyśleniami to chętnie je usłyszę.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Właśnie się podzieliłem swoimi przemyśleniami, jednocześnie wcale nie negując Twoich. Po prostu staram się patrzeć szerzej, co nie znaczy, że lepiej. Mam nadzieję, że jestem wystarczająco miły ;) Mamy za miedzą wojnę, w której ktoś strzela i mamy codzienne bagno, w którym nie potrafimy się uśmiechnąć ani wybaczyć. Wszędzie, teraz, tutaj...

ocenił(a) film na 7
obmierzly

Dokladnie,najczesciej ludzie gdy sa odtraceni to juz bliska droga do nienawisci,smutne ale prawdziwe.

ocenił(a) film na 5
HomeWorld

Do mnie taka interpretacja zdecydowanie przemawia. Zauważyłem paraboliczność tego filmu, ale najwidoczniej nie dojrzałem jej sensu, którą (parabolę) mi zbliżyłeś. Ponadto myślę, że dla obcokrajowca np. Polaka film pozostaje płaski, nie szokujący. Ostatecznie bezsmakowy. 5/10. A odbiorca wychodzi z wyrazem "nie wiem" wypisanym na twarzy z sali kinowej.

ocenił(a) film na 8
_Tristan_

Dokładnie mam takie odczucia. Zdaję sobie sprawę, że film opowiada o czymś więcej, ale nie wiem co to jest, po prostu widzę to płasko. Aczkolwiek uważam, że to bardzo dobre i ambitne kino, w którym wiele można znaleźć dla siebie.

ocenił(a) film na 7
HomeWorld

Ciekawe, bardzo ciekawe. W komentarzach znalazłem i interpretację o śmierci Patrika. Też mi bardzo odpowiada. Mnie podczas filmu zastanawiało dlaczego ta siostra tak wyjechała, nie namawiała go od początku, żeby z nią pojechał, wtedy byłoby po problemie. Jednak wyjechala właściwie bez słowa, jakby go nie było...Musze iść jeszcze raz do kina i obejrzeć ten film pod tym kątem

HomeWorld

Tak było nie kłamie, byłem tym rustykalnym domkiem :)

ocenił(a) film na 5
HomeWorld

Twoja interpretacja jest interesująca. Jednak dziwne są komentarze typu: "otworzył mi Pan oczy", "dzięki Panu zrozumiałem film". Film ma być zrozumiały, nie może być tak, że ktoś nam tłumaczy o co chodziło w filmie.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

Nie dołączę się do peanów. Interpretowanie tego filmu w jednej tylko płaszczyźnie raczej jest oznaką krótkowzroczności niż nadzwyczajnej przenikliwości. Film jest również o tym, że nasze oczekiwania wobec innych często są niemożliwe do spełnienia ponieważ ludzie tak jak i relacje dojrzewają, ewoluują i rozmijają się. Taka bezradność ssie. Śmierć wiejskiego głupka, jak to określiłeś, nijak ma się do alegorii wolny domowej (nie jest on ofiarą konfliktu głównych bohaterów a jego niespełnionej miłości do siostry).

ocenił(a) film na 7
albertoxxx

Tylko jedna jedyna interpretacja jest właściwa?
Ty masz oddzielne kubki do wody, herbaty, kawy i mleka?

ocenił(a) film na 8
solonaryba

Nie rozumiem, przeczytaj jeszcze raz mój post, zwłaszcza drugie zdanie.

ocenił(a) film na 7
albertoxxx

Nie napisałem tego dla poklasku więc jego brak z Twojej strony jest mi obojętny. Nigdzie nie wspominałem, że interpretowanie filmu w jeden konkretny, a tym bardziej mój sposób jest rzeczą właściwą. Wręcz przeciwnie, napisałem tę recenzję, żeby ktoś w razie czego mógł mnie wyprowadzić z błędnych przemyśleń, bo sam przede wszystkim dążyłem do dotarcia do sedna istnienia tego "dzieła". Skupiłem się na tym co wydawało mi się metaforycznie ukryte w filmie, a odrzuciłem wszystko co moim zdaniem było oczywiste i w bezpośredni sposób przedstawione: czyli motyw samotności, odrzucenia, strachu przed zmianą czy tak jak wspomniałeś dynamicznego rozwoju wzajemnych relacji i ich konsekwencji. To oczywiste! Film nam to rzuca w twarz, więc nie czułem najmniejszej potrzeby, żeby o tym napomykać. Wydaje mi się absurdalnym i całkowicie bezpodstawnym Twój zarzut o krótkowzroczność w tym miejscu. To tak jakby pisać o Władcy Pierścieni w kontekście dualizmu moralnego wynikającego z europejskiej kultury i przekonań autora i ktoś Ci wypomni, że zapomniałeś wspomnieć o motywie przyjaźni. No ludzie.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

"Nie napisałem tego dla poklasku więc jego brak z Twojej strony jest mi obojętny." - taa :) W końcu nie podkreśliłeś kilkukrotnie, że to nie z neta a Twoje autorskie ;) Twój ostatni post świadczy również o sporej niekonsekwencji. No bo jak zestawić ze sobą te dwa poniższe cytaty? "Zacząłem się zastanawiać, czy faktycznie trzeba tutaj grzebać w motywach "samotności", "odrzucenia", czy innych mniejszych, bądź większych nadinterpretacjach. Może spojrzeć na to prościej. Jak na zwyczajną analogię." - tutaj sugerujesz, że metafora fabuły filmu jako wojny domowej jest tą prostą, oczywistą a reszta interpretacji to niepotrzebna gimnastyka umysłowa. By po chwili napisać: "Skupiłem się na tym co wydawało mi się metaforycznie ukryte w filmie, a odrzuciłem wszystko co moim zdaniem było oczywiste i w bezpośredni sposób przedstawione: czyli motyw samotności, odrzucenia, strachu przed zmianą czy tak jak wspomniałeś dynamicznego rozwoju wzajemnych relacji i ich konsekwencji. To oczywiste! Film nam to rzuca w twarz, więc nie czułem najmniejszej potrzeby, żeby o tym napomykać."

ocenił(a) film na 10
HomeWorld

Brawo. Bardzo dobra interpretacja. Dosłownie przed chwilą na innym wątku odpowiadałem na zarzut, że motyw wojny w tym w filmie jest dodany na siłę.
Nie ograniczałbym jednak problematyki filmu tylko do alegorii wojny domowej, Można nawet założyć, że jest to tło mające pokazać pewną hierarchię wartości - i to że nie ma jednej słusznej; trop samotności też jest bardzo istotny, to chyba uczucie, której najbardziej odczułem jako widz. Nawet nie bezsensowność całego konfliktu, ale właśnie samotność, kiedy Padraic jest pozbawiany kolejnych filarów swojej codziennej egzystencji.
Absolutnie świetne kino. Mnóstwo smaczków jak godzina: ,,2:00" , ,,kij z haczykiem na końcu". Oglądanie tego to była wielka przyjemność.

SeverussSnape

Hej, ja też zauważyłam wyeksponowanie "godziny 02:00" i to jak kij (bosak?) przeszedł z rąk Dominica w posiadanie tej starej kobiety. Próbowałam wyszukać co nie co, ale "godzina 02:00" pojawia się najczęsciej jako miłosne lub anielska opieka.
Co do kija, i założeniu że to bosak, to używają go żeglaże i strażacy. Może do wyławiania ciał z wody, nie mam pewności.
Jestem ciekawa Twojego/Waszego zdania na ten temat. Bardzo lubię takie drobiazgi w filmach i uważam, że dużo wnoszą.

Rówież spodobał mi sięfilm i interpretacja teego tutaj. CZytałam opis Muszyńskiego, ale nie mogłam dokończyć.

ocenił(a) film na 7
HomeWorld

Podoba mi się pana interpretacja.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Wszystko pasuje idealnie

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Szczerze mówiąc, myślę że ten film jest na tyle pojemny - że mieści się w nim zarówno ta interpretacja, jak i to że to dotyczy przyziemności, czyli samotności i tak dalej

HomeWorld

Identycznie to odebrałem, ze wszystkim się zgadzam, lepiej bym tego nie ujął

ocenił(a) film na 7
HomeWorld

Absolutnie tak.
Film jest tak paraboliczny, baśniowy wręcz, umieszczony poza czasem i ciężki początkowo do osadzenia w jakiejś epoce. Ta wojna obok i wojna między dwoma przyjaciółmi są jak lustra.

Przyznam że mnie ten film nie uwiódł, bo bohaterowie to właśnie chodzące symbole. Dialogi są świetne, zdjęcia piękne, ale smutna przypowieść o historii Irlandii mnie nie porwała. Całość jest ciężka, przebijająca, unosi się mgiełka wielkiego kina i wielkich oczekiwań. Wielkich symboli, wielkich słów włożonych w usta archetypicznych postaci jak wyjętych z Biblii. Przełożonych czarnym humorem, folkowym urokiem, pięknem i brudem prostego życia prostych ludzi.
Czuję się jak po lekcji polskiego, gdy obiektywnie wielkie dzieło ma zachwycać i jest doskonale, ale wali tą swoją epicką wielkością między oczy i wymusza te wielowarstwowe interpretacje, szukanie symboli i metafor. Za mało subtelnie jak na moj gust.

HomeWorld

Mnie też Pan całkowicie przekonał. Zwłaszcza że ta interpretacja nie unieważnia innych możliwości odczytania tego głębokiego, wieloznacznego i genialnie zagranego filmu.

ocenił(a) film na 6
HomeWorld

Ma to sens

HomeWorld

Dziękuję Ci za ten wpis, bo dopiero po przeczytaniu tej interpretacji obraz nabrał dla mnie sensu i głębi. Po wyjściu z kina miałam uczucie, że nie zrozumiałam filmu, bo faktycznie motywy samotności i odrzucenia nie pasowały mi do abstrakcyjności tego obrazu i ewidentnej symboliki, której nie mogłam sobie ułożyć. A teraz wszystko jest spójne.

ocenił(a) film na 6
ElizaSz

Ja to samo, najpierw myślę - ja pitole, po co on sobie ucinał te palce, co za g... XD A teraz w kontekście porównywania do wojny, nabiera to dużo więcej sensu. Ale chyba dużo lepiej by było najpierw przeczytać ta interpretację potem dopiero oglądać film i się delektować, bo bez tego kontekstu film jest bardzo dziwny.

HomeWorld

Dokładnie to samo mi przyszło do głowy po seansie. Chyba tylko z taką interpretacją ten film ma w ogóle sens.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

Dobrze to rozkminiłeś!

ocenił(a) film na 10
HomeWorld

Wow, geniusz! Bardzo trafiona interpretacja, podoba mi się :) Dzięki!

ocenił(a) film na 5
HomeWorld

Taka interpretacja może i wzbogaca film, ale bardzo za to spłyca kwestię Irlandzkiej wojny domowej.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

Zgadzam się z tym co napisałeś, ale nie powiem, że nigdzie wcześniej nie zetknąłem się z podobną interpretacją. Chyba nawet twórcy nie kryli się z tym, że jest to film alegoryczny, dotyczący wojny domowej. Widz jednak traktuje tę historię jako opowieść o relacjach międzyludzkich, bez jakiejś szerszej skali społecznej. Nawet jeśli majaczy gdzieś w tle ten punkt wyjścia dla alegorii czyli wojna irlandzko-irlandzka, to przeciętny widz polski, amerykański a może nawet angielski musiałby być uzbrojony w wiedzę na temat tego co się działo na początku lat 20. XX wieku w Irlandii, by sobie jeden obraz zgrabnie nałożyć na drugi.

HomeWorld

Zinterpretowałam ten film podobnie, tylko nie odnośnie Irlandii, ale natury ludzkiej ogólnie w kontekście polityki.

ocenił(a) film na 6
HomeWorld

Świetna interpretacja !

HomeWorld

Zgadzam sie z ta interpretacja, mam identyczna interpretacje. Choc ja uznalem siostre za Anglikow w Irlandii. Jest dla obu jak siostra, mediatorka, ale nie rebeliant jej blizszy. Ucieka z wyspy na glowny lad(dla Irlandi Anglia jest glownym ladem) jest oczytana ze znajomoscia kultury, ale jednoczesnie nie umie sie zasymilowac z irlandczykami, jest obca i nielubiana.

ocenił(a) film na 7
adrian229

Bardzo ciekawy pomysł. W duchu tego toru myślenia jak najbardziej ma to sens.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

to dość popularna opinia, choćby tu mowa o "meatanalizie wojny domowej" https://natemat.pl/464648,duchy-inisherin-oscary-recenzja

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

to dość popularna opinia, np tu jest mowa o tym, że film to "metaanaliza wojny domowej" https://natemat.pl/464648,duchy-inisherin-oscary-recenzja

ocenił(a) film na 7
Anexoza

Ta podana przez Ciebie została opublikowana 2 tygodnie po tym jak napisałem ten tekst, choć nie wątpię, że nie było nic podobnego wcześniej. Tak jak jednak wspominałem, ja nic nie znalazłem po krótkim poszukiwaniu co skłoniło mnie do przemyślenia tego po swojemu.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

podoba mi się ta interpretacja :) ale zaraz po obejrzeniu filmu pomyślałem, że Colm przewidział, że Padraic może zostać sam i chciał go zahartować / przeciąć pępowinę, może ukształtować na nowo. Żeby był nie tylko miły ale i twardy. Nie wykluczam też, że w jakimś momencie Padraic umiera i pojawia się już tylko jako duch. A może jest nim od początku filmu.

ocenił(a) film na 8
HomeWorld

bardzo ciekawe spojrzenie, dało mi dużo do myślenia

ocenił(a) film na 6
HomeWorld

Dopisywanie historia tam, gdzie jej nie ma. Film świetnie zrobiony, zagrany, ale to wydmuszka. Pełen alegorii, odniesień, itp itd to jest np: film Noce i Dnie.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Akurat nawiązanie do wojny to najczęściej spotyka interpretacja tego filmu. Jak najbardziej pasuje, ale spokojnie też można pójść dalej, skupiając się na męskiej przyjaźni, rozbieżności w oczekiwaniach życiowych, metafizyce czy nawet historii o błąkających się duszach, bo czemu nie?

ocenił(a) film na 7
LukaszJarosz25

A nawet odtraconej milosci gdzie juz cienka limia dzieli od nienawisci.

ocenił(a) film na 7
HomeWorld

Twoja interpretacja ma jak najbardziej sens. Podczas oglądania zastanowiło mnie to że siostra głównego bohatera pisząc do niego list zamieściła informację że na stałym lądzie gdzie teraz się znajduję jest dużo osób mówiących po hiszpańsku. Zdziwiło mnie to bo w Irlandii ani w UK jakoś szczególnie dużo hiszpańskojęzycznych osób nie było w tym okresie. Obecnie też nie ma ich za dużo. Ale jeśli patrzeć na to jako nawiązanie do Irlandczyków emigrujących do USA to nabiera to sensu.

ocenił(a) film na 9
HomeWorld

Bardzo ciekawa interpretacja! A zarazem zupełnie odmienna od mojej, więc postanowiłam ją również opisać i się tutaj podzielić. Z mojej pespektywy film obrazuje kryzys więzi społecznych w kontekście upadłej, przestarzałej, nieadekwatnej duchowości. Fascynuje mnie sposób widzenia religii i mitologii opisywany przez Josepha Campbella w „Potędze mitu”, pewnie będzie to główna kanwa, na której opieram swoją interpretację.
Na początku filmu moją uwagę przykuły niemal rajskie krajobrazy, ujęcia epatujące pięknem przyrody, a równocześnie liczne krzyże w tle, zbliżenia na posąg Matki Bożej czy np. tęcza jako symbol przymierza z Bogiem widoczna przez chwilę za idącym Padraicem. Wojna jest odległa, bohaterowie żyją na tej spokojnej przestrzeni w pozornym pokoju i zgodzie, wiodą przewidywalne i do bólu poukładane życie, w którym jednak im bardziej poznajemy ich losy każdy zdaje się być samotną, cierpiącą wyspą.
Brakuje bliskości, radości z życia, więzi właściwie w każdym ich możliwym rozumieniu. Relacje damsko-męskie właściwie nie istnieją. Mężczyźni tworzą swój świat skupiony wokół pubu, w którym pozornie budują między sobą bliskość, bardziej zdając się jednak zalewać swoje cierpienie alkoholem lub pod jego wpływem mając okazję do nielicznych szczerych wynurzeń i upuszczania napięcia. Kobiety zjawiają się tam jak stworzenia z innej rzeczywistości, które nie wiadomo, czy oglądać, czy podrywać, czy obdarzać uczuciem. Te, które są bliżej sportretowane, również żyją w izolacji – Siobhan uciekająca w świat książek, poświęcająca swoje życie dla brata, sprzedawczyni w sklepie łaknąca kontaktu i wpływu na cudze życia, w imię którego łamie wszelkie normy społeczne i staruszka, Pani McCormick, omijana, pomijana czy nawet znienawidzona, którą uprzejmie się toleruje, ale nikt nie obdarza jej faktyczną uwagą czy szacunkiem.
Relacje rodzinne zdają się być nieliczne i wypaczone – dorosłe rodzeństwo żyjące wspólnie jak dzieci, w żaden sposób nie realizujące swojej seksualności, ojciec, który dopuszcza się najgorszych nadużyć na swoim synu, których zdaje się nie dostrzegać, ignorować czy nawet akceptować je cała społeczność. Brakuje tu więzi międzypokoleniowych, brakuje więzi wewnątrz- i międzypłciowych. Brakuje dzieci – nie przypominam sobie żadnych ujęć, w którym byłyby widoczne. Zdaje się, że wyspa umiera. Ludzie mają poczucie, że utknęli na niej, co przyprawia ich o wspominaną często rozpacz, albo marzą, że mogą się z niej wyrwać.
Jedyne bliskie więzi ludzie zdają się tworzyć ze zwierzętami, szczególnie mężczyźni, dwaj główni bohaterowie, dla których zwierzęta zdają się być towarzyszami życia. Przeczytałam opinie, że film to tak pięknie obrazuje, w moim odczuciu nie miało to jednak pozytywnego wydźwięku – zwłaszcza postać Padraica to dla mnie smutny portret absolutnie niedojrzałego mężczyzny, żyjącego w świecie iluzji i pozornych dziecięcych idealizacji. To w niego wierzy najbardziej kluczowa moim zdaniem postać, czyli Dominic, to Padraic początkowo zdaje się reprezentować ideał postaw społecznych, kierujący się dobrem i szacunkiem do drugiego człowieka, co na każdym kolejnym kroku okazuje się być tylko fasadą, bowiem tak naprawdę zależy mu głównie na sobie – dla utrzymania gwarantującej mu poczucie bezpieczeństwa bliskości i wyłączności relacji z Colmem jest w stanie posunąć się do największej podłości i nie widzi w tym nic złego, traktując ludzi jak przedmioty na swojej drodze, a desperackie próby odcięcia się od niego Colma nie robią na nim właściwie żadnego wrażenia dopóki nie ginie jego ukochana oślica, za co jest w stanie prześladować, a nawet zabić swojego utraconego przyjaciela (co ciekawe uznając, że to zbrodnia na psie byłaby okrucieństwem).
Relacja Colma i Padraica zdaje się dla mnie być na poły ojcowska, Cole starszy, wydaje się, że pełnił dla Padraica rolę mentora, stanowił oparcie, przez lata być może udając, że jest faktycznie zaangażowany w te relację i że Padraic jest dla niego ważny i bliski, być może zabijając czas wspólnie z nim, a może dla pozornego dobra „podopiecznego” poświęcając mu czas i uwagę, której ten mógłby nie dostać od innych. Podobnie zdaje się udawać siostra, która przez lata chroni brata, opiekując się nim, dbając o jego podstawowe potrzeby – tak jakby po śmierci rodziców, wspomnianych jedynie jako „mili ludzie” miejsce rodziców zajęli Siobhan i Colm, którzy utrzymują Padraica w licznych iluzjach, chroniąc go przed frustracjami, odrzuceniem, oceną społeczną, chroniąc go przed koniecznością stanięcia na własne nogi, zdefiniowania siebie, wykształcenia własnej tożsamości i dorośnięcia. Groźby Colma i kolejne ucinane palce wydają się być szalone i desperackie, natomiast odpowiedź Padraica to dosłowna ilustracja powiedzenia „dasz palec, a weźmie całą rękę”. Colm dokonuje najwyższego poświęcenia (utrata możliwości gry na skrzypcach), aby postawić granicę Padraicowi, czego on absolutnie nie przyjmuje, domagając utrzymania relacji (zależności) za wszelką cenę.
W tle rozgrywa się natomiast inny spektakl relacji ojciec-syn, który według mnie jest bezpośrednim nawiązaniem do pokazywanej w filmie w wielu symbolach religii chrześcijańskiej (nasuwa mi się tu kontekst „Odpowiedzi Hiobowi” Junga). Policjant (Peadar) trzyma w ryzach mieszkańców wyspy, akceptujących jego okrutne traktowanie syna, nikt do pewnego czasu nie jest gotowy mu się przeciwstawić,. Pozornie to Padraic jest kreowany na postać idealisty-zbawiciela, który zostanie prędzej czy później ukarany – albo przez podporządkowującego sobie wszystkich Peadara, wobec którego ten zaczyna się buntować, albo przez społeczność, która w końcu się od niego odwróci lub skupi na nim swój gniew. Jednak to Dominic jest faktycznym kozłem ofiarnym, „barankiem oddanym na rzeź”, którego starotestamentalny „bóg” rządzący wyspą, okrutny i bezwzględny sędzia, używa na dowolne sposoby, by zatrzymać się i dostrzec swoje nadużycia dopiero, gdy syn dokona ofiary – to śmierć Dominica, smutna i przez nikogo niezauważana (tak jak niezauważane i pomijane było jego cierpienie przez długie lata) jest tym, co powstrzymuje Peadara przez zabiciem Padraica. Między innymi także motyw haka na kiju, który pojawia się na samym początku (w pewnym momencie Dominic niesie go w taki sposób, jakby miał ręce rozłożone na krzyżu), kieruje uwagę właśnie na jego postać i jego śmierć, do której prawdopodobnie posuwa się, gdy zniknęło wszystko, na czym mogła być oparta jego wola przeżycia: zakochanie w Siobhan, relacja z Padraicem, w której to on mógł liczyć na wsparcie i opiekę, być może nadzieja, że otwarte ujawnienie molestowania przez ojca wreszcie skończy jego cierpienia i uruchomi falę pomocy ze strony społeczności, do czego oczywiście nie dochodzi.
Nawiązując do campbellowskiego rozumienia roli mitu, duchowość, w której funkcjonują bohaterowie, pozornie spotykający się ze swoim Bogiem i jego reprezentantem w kościele, jest absolutnie oderwana od życia, nieaktualna, niedająca żadnego oparcia. Nie ma żadnych przewodników wspierających w przechodzeniu przez kolejne etapy życia – rodzice nie żyją, zdaje się, że nie zostawili po sobie żadnych ważnych nauk czy lekcji, a duchowny potrafi jedynie rozliczać z grzechów definiowanych na własny sposób, nie zajmując żadnej istotnej pozycji w społeczności, nie wspierając w żadnych rytuałach przejścia, podtrzymując jedynie trwający szkodliwy porządek. Relacje męskie zdeterminowane są utrzymywaniem zastanych hierarchii i zależności, rozładowywaniem napięcia w alkoholu albo prowadzeniem wojny – tej faktycznej gdzieś poza wyspą albo osobistej. Kobiety są pominięte, niepotrzebne, pełnią rolę stabilizującą dla dysfunkcyjnego układu albo go opuszczają, szukając szczęścia i swojego miejsca gdzieś poza swoją wioską. Matka Boga, która pozornie roztacza swoje ramiona nad wyspą, jest tak naprawdę pustym symbolem – bo matki albo nikt nie zauważa czy nią pogardza (matronka społeczności – pani McCornik, której możemy też przypisywać role Śmierci, Mojry, Przeznaczenia), albo nikt się nią nie staje - brak jakiejkolwiek bliskości między mężczyznami i kobietami zdaje się skazywać ich egzystencje na samotność i brak pełni, a przetrwanie społeczności na zagładę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones