Jak ma zachwycać skoro nie zachwyca...
Będzie szajsesztorm, ale niestety nudziłam się podczas seansu. Zastanawiam się dlaczego i przyczyną są chyba zbyt wygórowane oczekiwania jakie żywiłam wobec tego filmu.
Widzę, że jest naprawdę sporo opinii, że film jest wydmuszka. Coś w stylu "Lighthouse" - niby niejednoznaczna, glebsza, alegoryczna historia, a w rzeczywistości zwykły gniot i tyle. Tak czy siak wypadałoby obejrzeć, ale czuje w kościach, że byłaby to strata czasu ;).
A mnie się podobał. Czy mnie zachwycił? Zachwyciło mnie inne życie tych ludzi z jednej strony proste z drugiej bardzo trudne. Wyobrażasz sobie dzisiaj iść do kolegi przez 1,5h tylko po to żeby spytać się czy pójdzie z tobą na piwo?
Dobrze napisane. Film jest słaby jak kupa osła. Na plus muzyka, krajobrazy, aktorstwo, zwłaszcza ten głupawy syn policjanta świetnie zagrany i siostra głównego bohatera. Na minus praktycznie cała oś fabuły. Wydumane nie wiadomo co, tępy grubas, który się samookalecza w imię nie wiadomo czego. Najdziwniejsze, że polscy krytycy jak bezmyślne gęsi kopiują opinie zachodnich i większość rozpływa się nad tą kupą, a tylko nieliczni (i to faceci) mają odwagę zakrzyknąć "król jest nagi', tym bardziej brawa dla nich, za własny gust i odwagę cywilną. Nigdy nie czytam recenzji krytyków ani nie kieruję się ich ocenami. Jeśli już to po tym jak sam ocenię, sprawdzam jak rozkładają się oceny wśród tych krytyków nonameów, i cóż, tym razem prawie wszyscy jak jeden mąż zachwycali się tą irlandzką kupą i jej zapachami. Tylko trzech facetów miało jaja napisać, że to po prostu kupa na 4/5.
Sztuczne dialogi, brak jakiejkolwiek wiarygodności psychologicznej bohaterów i wydumana, nonsensowna intryga. Schematyczny, źle napisany film o niczym. Straszne.